Zmieszana otworzyłam pospiesznie drzwi Internatu i na
paluszkach weszłam do środka. Było bardzo ciemno i cicho, domyśliłam się, że
wszyscy dawno spali. Uważając, by ich nie zbudzić, udałam się do sypialni mojej
i Victorii. Z racji tego, iż było tak ciemno, że nie mogłam znaleźć włącznika
światła, musiałam szukać schodów „na czuja”. Tak jak za dnia chwilami
przerażały mnie te wszystkie portrety, zerkające na mnie wrogo z obrazów, to w
nocy wyglądało to wszystko jeszcze gorzej. Rodem jak z horroru. W końcu
dotarłam do drzwi naszego pokoju, przekręciłam ostrożnie gałkę i weszłam do
środka. Kiedy tylko przekroczyłam próg sypialni, nagle rozbłysło ostre światło,
rażące mnie w oczy.
- Gdzieś ty była? Martwiłam się o ciebie! – rzuciła
oskarżycielskim tonem Victoria, kierując lampkę biurową prosto na moją twarz.
- Nie potrzebnie – mruknęłam, mrużąc oczy przed
światłem. – Cały czas byłam ze… Scottem.
Wiesz, że się uczyliśmy – powiedziałam szybko, unikając jej spojrzenia. – Tak
poza tym, możesz to opuścić?
- Już się robi – powiedziała, ustawiając lampę tak, by nie
świeciła mi już prosto w twarz. – Od kiedy to korki z chemii trwają do trzeciej
w nocy? Tak długo cię nie było, że już myślałam, że testujecie w praktyce.
Jakieś białe proszki czy coś…
- Bardzo zabawne – odparłam, posyłając jej krzywy uśmiech. –
Po prostu się uczyliśmy.
- Nim, co ty masz na sobie? – spytała nagle, przyglądając mi
się badawczo.
- Ale co? – zdziwiłam się.
- To Dimitriego? – Victoria wskazała na czarną, skórzaną
kurtkę, posyłając mi przy tym pytające spojrzenie. Ups, zapomniałam mu jej
oddać… Teraz Victoria będzie dociekać, a już prawie ją przekonałam do
porzucenia tego tematu. Epic Fail.
- Nie, to znaczy tak, to znaczy…. Weź ty już lepiej idź
spać, co? – powiedziałam zrezygnowana, patrząc znacząco w sufit. Niestety
Victoria ani myślała dawać za wygraną.
- Co robiłaś o takiej godzinie z Iwanowem? – spytała
podejrzliwie.
- Spotkałam go po drodze… Wracał skądś tam… Chyba z imprezy…
Zaproponował, że mnie odprowadzi… Rozumiesz – powiedziałam. No dobrze, dobrze,
może i troszeczkę zmieniłam niektóre fakty, ale sens był ten sam, prawda? Tak
jakby ten sam…
- I gadaliście przez kilka godzin? W środku nocy i do tego
na zewnątrz? – Victoria posłała mi ironiczny uśmieszek. – To brzmi trochę
niewiarygodnie, wiesz?
- Oj, czy ty naprawdę musisz wszystko wiedzieć? – spytałam z
irytacją, rzucając się na moje łóżko, przykryte kolorowym pledem. – Dla twojej
wiadomości nie rozmawialiśmy przez kilka godzin za dworze, tylko… Dimitry
zaprosił mnie do siebie – powiedziałam. Taaa… „zaprosił”… Raczej zaciągnął siłą,
ale przecież co to za różnica?
- Byłaś u niego? – Victoria nie kryła zdumienia. Chyba
uwierzyła. Punkt dla mnie. – Czy ty… No wiesz… Kręcisz z Iwanowem?
- Co?! Oczywiście, że nie! – roześmiałam się. – To tylko…
Ehm… kolega.
- Na twoim miejscu bym na niego uważała – odparła Victoria,
kręcąc sceptycznie głową. – Jak dla mnie z nim, tym Niemcem, Tristianem? I tą
całą Nefertari jest coś nie tak… A poza tym to nadęte snoby, które rozstawiają
całą szkołę po kątach, zupełnie jakby mieli do tego prawo – powiedziała, nie
kryjąc niechęci.
- Nie są aż tak…
- Źli? – dokończyła za mnie. – Owszem są. Lepiej się z nimi
nie zadawaj, bo staniesz się taka sama…
***
Rano obudziła mnie piosenka We weren’t born to follow mojego kochanego Bon Jovi. Mimo że po
nocnych eskapadach byłam dalej nie do życia, wygrzebałam się niezdarnie z
łóżka. Normalnie ustawiłabym sobie jeszcze pięcio, dziesięcio, góra
trzydziestominutową drzemkę, ale dziś zaczynałam od niemieckiego z panem Weckmannem.
Pamiętam jak jeden jedyny raz spóźniłam się na jego lekcję… Za karę kazał mi
robić pompki przez kwadrans. To było potworne. Myślałam, że tam umrę… Wolałam
nie ryzykować ponownie. Tak więc szybko umyłam się, uczesałam, zrobiłam
delikatny makijaż i zabrałam się za ubieranie. W Dark High obowiązywały
mundurki, więc przynajmniej nie miałam tego problemu co 90% dziewczyn na
świecie, a mianowicie nie musiałam się zastanawiać, co włożyć. W D.H. wszyscy
wyglądali niemal identycznie, a mundurki poszczególnych domów różniły się tylko
kolorem marynarki z herbem szkoły na piersi i krawata. Historycy mieli
szkarłatne, Humaniści fioletowe, Umysły ścisłe ciemnozielone, Poligloci żółte,
Filozofii białe, natomiast Sportowców były o kolorze kakao , a Artystów
ciemnoniebieskie. Pod ową marynarkę zakładaliśmy białe koszule z kołnierzykiem,
a na to szary pulowerek. Do tego czarna spódnica i podkolanówki (dla chłopców
spodnie rzecz jasna).
- Możemy już iść? – spytałam Victorii, zarzucając torbę z
książkami na ramie, a do drugiej ręki biorąc kurtkę Dimitriego.
- Nie ruszę się stąd, dopóki nie znajdę drugiego kolczyka –
oznajmiła, przeszukując swoją szkatułkę.
- Vicky, daj spokój, spóźnimy się! – powiedziałam,
wywracając oczami z podenerwowaniem. – Widziałaś kiedyś wkurzonego Weckmanna?
Bo ja tak! Moje ciało więcej karnych ćwiczeń nie wytrzyma. Idziemy! –
zakomenderowałam, łapiąc ją za przegub dłoni i wyciągając siłą z pokoju.
- Nim, puszczaj! Moje kolczyki…
- Dzisiaj pójdziesz bez – odparowałam, przekręcając klucz w
drzwiach.
- Jesteś nie do zniesienia – rzuciła obruszona, krzyżując
ręce na piersi.
- Wiem, ale za to mnie uwielbiasz. A teraz idziemy –
odparłam, ruszając do wyjścia.
Do szkoły szłyśmy razem z Mattem. Rozmawialiśmy jak gdyby
nigdy nic, wszystko było jak zawsze…
- Co tam się dzieje? - spytał chłopak, kiedy przechodziliśmy
przy budynku Ósmego Domu. Tego samego, na którym Verisset zostawił wczoraj
krwawą wiadomość. Teraz pod tą samą ścianą stał tłum uczniów, rozmawiających ze
sobą podniesionymi głosami. Niektórzy panikowali, inni żartowali, a jeszcze
inni patrzyli tylko w oszołomieniu na mur. Albo raczej na litery na murze…
Victoria wydała z siebie zduszony okrzyk.
- Czy to krew?! – pisnęła, zawieszając się na ramieniu
Matta, by nie upaść.
- Nie, na pewno nie – próbowałam ją uspokoić. Zachodziłam w
głowę, dlaczego tam to jeszcze jest. Przecież Dimitry, Tristian i Nefertai
mięli się wszystkim zająć! Obiecali, że usunął wiadomość, aby nie wzbudzać
paniki! – Przecież widać, że to jakiś marny dowcip – powiedziałam, starając
się, by mój głos brzmiał pewnie i lekceważąco.
- No nie wiem, Nimfadoro – Matt pokręcił sceptycznie głową.
– To mi nie wygląda na dowcip…
- Co tu się dzieje?! – rozległ się ostry, męski głos tuż za
naszymi plecami. Odwróciłam się gwałtownie. Za nami stał Johnatan Darcy,
opiekun naszego domu. – Rozejść się! Wszyscy na lekcje! – zawołał groźnie, a
tłum zaczął się rozchodzić. Profesorkowi trzeba było to przyznać, wszyscy się
go bali. Jak tak na niego patrzyłam, to dochodziłam do wniosku, że to on jest
tu największym upiorem… Zwłaszcza, że sam zdawał się raczej mało przejęty tym
wszystkim. Taki właśnie był Darcy. Zawsze miał kamienną maskę, z której nie
można było odczytać żadnych emocji.
- No chodźcie – powiedział Matt, ciągnąc nas w stronę
szkoły. – Lepiej nie wchodzić temu bałwanowi w paradę… - dodał szeptem.
- Idźcie sami. Ja was dogonię – rzuciłam, kiedy udało mi się
wypatrzeć Iwanowa i Schmidta. Oboje stali kawałek dalej, obserwując wszystko z
oddali. Dimitry opierał się nonszalancko o drzewo i rozmawiał o czymś z
Tristianem szeptem.
- Gdzie idziesz? – spytała cicho Victoria, której twarz
miała teraz odcień kości słoniowej. Naprawdę była przerażona tym, co zobaczyła.
I trudno jej się dziwić.
- Ja… Zostawiłam coś w Domu. Zaraz wracam – mruknęłam , po
czym zaczęłam przedzierać się przez tłum.
- Idioci z was – rzuciłam Dimitriemu i Tristanowi zamiast
powitania. – Mieliście się tego pozbyć! – syknęłam ściszonym głosem. –
Obiecaliście usunąć tę wiadomość, żeby nie było sensacji.
- Cześć. Ciebie też miło widzieć, Nim – powiedział Iwanow z
drwiącym uśmieszkiem na twarzy.
- Masz, zapomniałam ci to oddać – odparłam zirytowana, ciskając w niego kurtką.
- Hmm.. Dzięki – rzucił, łapiąc ją w locie. – Mogłaś mi to
podać, skarbie – powiedział, a ja posłałam mu ostrzegawcze spojrzenie.
- A więc? Dowiem się dlaczego nic z tym nie zrobiliście, skoro
tak wam zależy na dyskrecji? Teraz cała szkoła będzie gadać!
- To nie nasza wina –
odrzekł Tristian, krzyżując ręce na piersi. – Próbowaliśmy zmyć to cholerstwo,
ale spełzło na niczym. Wszystko wskazuje na to, że nasz Verisset użył zaklęcia
trwałości…
- To dlaczego nie użyjecie jakiegoś zaklęcia, no nie wiem,
nie trwałości? Musi przecież coś takiego istnieć – powiedziałam, patrząc na
nich spod uniesionych brwi.
- Jesteśmy wampirami, nie wróżkami – rzucił Dimitry,
wywracając teatralnie oczami. – Najwyraźniej Verisset ma w sobie coś z
czarownika…
- My nie możemy używać czarów. Wampiry tego nie potrafią. Akurat
w tej kwestii jesteśmy bezradni – dopowiedział Tristian.
- Super. Jakie są korzyści z bycia kimś ponad człowiekiem,
skoro i tak nie możecie nic zrobić? – rzuciłam ironicznie, na co Iwanow
odpowiedział mi z krzywym uśmieszkiem:
- Jak chcesz możemy wyssać całą szkołę. Jest spora szansa, że
wśród zabitych uczniów znajdzie się nasz potwór. Pasuje?
Teraz, kiedy znałam już wszystkie ciemne sprawki Dimitriego,
nie miałam pojęcia czy żartuje, czy mówi poważnie. Po minie Tristiana
wywnioskowałam, że czuł podobnie.
- Czekaj… Uważacie, że Verisset podaje się za któregoś z
uczniów? – próbowałam zmienić temat.
- Zdecydowanie – odparł Dimitry, poprawiając ręką swe
kruczoczarne włosy. – Musiał przybrać ludzką postać, skoro tak dobrze się
ukrawa, no bo bądźmy szczerzy, gdyby był jakimś dwumetrowym monstrum z ogonem i
cielskiem pokrytym zielonymi łuskami, marna szansa, że nikomu nie rzuciłby się
w oczy, czyż nie?
- W sumie racja… - przyznałam. – Ale w takim wypadku to może
być każdy.
- I w tym problem – przytaknął Tristian. – Ale na razie
musimy odgadnąć, kogo chce tym razem zaatakować i zapobiec nieszczęściu.
Powstrzymamy atak, znajdziemy sprawdzę.
- Ej, wy tam! – zagrzmiał Darcy z oddali, kiedy nas
zauważył. Dobrze, że stał tak daleko, iż nie mógł słyszeć, o czym rozmawiamy.–
Na lekcje! Natychmiast!
- Już się robi, proszę pana! – zawołał Dimitry, salutując
teatralnie, czym jeszcze bardziej go zirytował.
- Spotkajmy się po szkole. Spróbujemy coś ustalić – szepnął
Tristian, po czym ruszyliśmy za Darcym w stronę szkoły.
NIMFADORA ROSENGARD ^^^
_______________________________________
Cześć :) Jak wam się podobało? Przepraszam, że trochę nudny, ale akcja dopiero się rozkręca :D Piszcie w komentarzach, co myślicie :***
Super rozdział nie mogę doczekać się kolejnego, z resztą jak zawsze x D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam KAte
Super :P
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam w poprzednim rozdziale kiedy Dimitry dał Nimfadorze kurtkę :)
Cikawe :P Nie przesadzaj, że nudne OK :)
Jestem strasznie ciekawa kim jest ten Verisset :P
Pozdrawiam i czekam na Next!!! :P
Zajebisty. :) I czekam na nexta. Achh ciekawe jaka akcja się szykuje :3
OdpowiedzUsuńAlex xoxo
Cudo ,cudo i jeszcze raz cudo!!! XD
OdpowiedzUsuńNudny? No chyba nie! Był extra! Teraz zaczną się spotykać i Victoria będzie coraz bardziej podejrzliwa i wgl. A ja i tak uważam, że to właśnie Vic jest tym potworem, zawsze sprawcami są osoby najmniej podejrzane... Choć może trochę przesadzam, ale na pewno zrobi coś ważnego! Przynajmniej mam taką nadzieję... Ale to twoje opowiadanie więc ty decyduj! Czekam na twoje pomysły!
OdpowiedzUsuńsuper tak mi się zdaje że tym potworem będzie ktoś kogo zna Nim albo kogo pozna .Fajny rozdział i ciekawe czekam na next
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńNim ma charakterek xD
A Dimitry... Lubię kolesia i tyle.
Czekam na nn ^^
Fenomelanie genialny!! :p
OdpowiedzUsuńRobi sie coraz ciekawiej i bardziej tajemniczo.
Ale zwyje jak okaze sie ze Matt jest tym Verissetem, bo tak mysle.
Pozdrawiam, weny i czekam nn :*
Elfik Elen
Super! Cudnie! Świetnie piszesz ( co podkreślam w każdym komie. ) Czekam na nn :* Furt
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania są świetne mam nadzieje że będą się pojawiać częściej <33 ;***
OdpowiedzUsuńNa Twojego bloga trafiłam przypadkiem. Od początku spodobał mi się pomysł i styl pisania. Zainteresowała mnie moc Nim. Mam nadzieję, że w najbliższych rozdziałach rozwiniesz ten temat.
OdpowiedzUsuń~Clary
Długi, piękny, wciągający. Cóż więcej mogę dodać? Zakochałam się. Tak ... tylko tyle potrafię napisać ♥ Wraz z tym rozdziałem zabrałaś mnie w swój własny świat, który, muszę przyznać, cholernie mi się spodobał. Czytało mi się niezwykle przyjemnie. Nie musiałam ślęczeć przed ekranem monitora, czekając na koniec notki, wręcz przeciwnie! Dziękuję Ci, że choć na chwile mogłam oderwać się od szarej rzeczywistości :)
OdpowiedzUsuńZniecierpliwiona czekam na następny rozdział: � Gizelcia
PS. Przy okazji zapraszam do siebie na: http://plaster-na-zlo.blogspot.com/ Będzie mi niezmiernie miło jeśli zechcesz zerknąć :)
Nie wiem co napisać :)
OdpowiedzUsuńNa razie nie mogę powiedzieć czegoś konkretnego, bo mało jest opisów ale podobają mi się riposty i zachowanie Iwanowa :) taki zabawny nieczłowiek :)
Jeszcze czuć połączenie dwóch światów, które ze sobą kontrastują: zwykłego, codziennego (np. opis ubrania) i fantastyki. Moc Nim jest ciekawa, ale niewiele jej tu...mam nadzieję, że pojawi się wkrótce.
Pozdrawiam :)
Hej, zostałaś nominowana do Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.neonowe-sznurowki.blogspot.com/
Nie był nudny :D
OdpowiedzUsuńAkcja się rozkręca! Aż chcę wiedzieć już jak to się potoczy!
Buziaki*
A.
Rozdział fajny :) mam pewne przemyślenia co do tej trójki... Czy Nefretete jest zazdrosna o Dimitrego (Boże jak to odmienić?! :D) ? :P Coś mi sie tak wydaje xD Błędów nie widziałam, fajna była ta "spowiedź" :)
OdpowiedzUsuńO matko. Czy tylko ja mam takie dziwne uczucie ,że Victoria jest trochę dziwna? >.< I dlaczego "pała taką nienawiścią" do tej trójki "snobów"? xD Nie zdaje mi się, żeby tylko ich nienawidziła za to, że PODOBO (bo nwm jak jest) rozstawiają cała szkołę po kontach.... I, żeby siedzieć do 3 nad ranem w ciemnym pokoju przy biurku (bo to chyba musiało być przy biurku xD) żeby czekać na koleżankę? o.o Dziwneee. Przepraszam za te podejrzenia, ale dla mnie jest to dziwne ;) No bo ile nasza (będę pisać nasza :P) bohaterka jest w tej szkole? Nie aż tak długo, żeby Victoria i Nim pałały takim hymm... no po prostu nie mogę powiedzieć, że są przywiązane do sb. Rozumiem Vicky, bo kilka dni temu (lub tygodni, o.o) straciła najlepszą przyjaciółkę. No, ale żeby być aż tak zdesperownym i siedzieć (jeszcze raz napiszę xD) w ciemnym pokoju, bo koleżanka nie przyszła. Ja na jej miejscu bym poszła do Matta ;D I powiedziała mu, że "gdzieś" Nim znikła i nie wraca. xD Okey. Już chyba wypisałam swoje zdanie na temat (dla mnie) przerażającej współlokatorki.
OdpowiedzUsuńRozdział podobał mi się :P I idę czytać dalej tw fascynującą opowieść! :3
P.S. Tak szczerze mówiąc wole Tristiana ^^
Mi też właśnie nie pasuję zachowanie Victorii ;c Może coś jej zrobili kiedyś? Coraz bardziej rozkręca się fabuła... <3 idę czytać dalej !
OdpowiedzUsuńDimitry <3
OdpowiedzUsuńNie jest nudno, oj nie. Akcja się rozkręca, a ja czytam dalej
Coco Evans