wtorek, 14 lipca 2015

Rozdział 36 : Szpital psychiatryczny w Feyn

- Nimfadoro Rosalie Rosengard, naprawdę masz nas za totalnych idiotów? - spytała Victoria, zakładając ręce na biodra.
Razem z Mattem stali nade mną - symulującą w różowym pajacyku chorobę - i posyłali mi protekcjonalne, ale i zmartwione spojrzenia.
Mimo wczorajszego "incydentu" z apelem i Verissetem, lekcje miały odbyć się normalnie. Jednakże chyba nie trudno się domyślić, że po okropieństwa dnia poprzedniego średnio uśmiechało mi się udawanie towarzyskiej, pisanie testu z niemca i fikanie koziołków na wuefie.
- Nie wiem, o co ci chodzi - wybełkotałam, między jednym sztuczny atakiem kaszlu a drugim.
W tym momencie wspomnę, że tak przypadkiem zapomniałam wspomnieć o swoim naznaczeniu... No bo jak niby miałam to zrobić? Podejść do Vicky i rzucić tekstem w stylu: "Słuchaj, mam niezłego newsa. Nigdy nie zgadniesz kogo Verisset wybrał sobie na kolejną ofiarę. Tak, mnie, kurcze jednak zgadłaś. Moja dobra rada, zacznijcie z Mattem rozglądać się za pogrzebową wiązanką, bo potem może nie być na to czasu".
- Jeśli nie chcesz iść do szkoły po tym, co się stało, po prostu powiedz. Nam nie musisz ściemniać - powiedział Matt, siadając na skraju mojego łóżka. Z jego niebieskich oczu biła troska tak wielka, że wprawiała w swojego rodzaju zakłopotanie.
- Niech wam będzie - kapituluję, odrzucając kołdrę. Wyprostowana i z dumną mimo wszystko miną wywieszam w myślach białą flagę. - Nimfadora urządza sobie wagary.
- Wiedziałam. - Victoria poprawiła Mattowi koślawo zawiązany krawat, będący częścią mundurka. Swoją drogą, w tej niebieskiej marynarce wygląda całkiem przystojnie, to trzeba Hillsowi przyznać. - Nie można było tak od razu?
- Właśnie - wtrąca się Matt. Poprawia przewieszony przez jedno ramię plecak, po czym nerwowo zerka na zegarek. - Słuchaj, Nim. Zaraz zaczynają się lekcje, a muszę jeszcze zajść do sekretariatu. Przesłuchanie i moralizatorską pogadankę o tym, jak nieładnie kłamać przyjaciołom, zachowam na potem. - Przez jego usta przemknął figlarny uśmiech. Szybko jednak zniknął. Ostatnimi czasy w Dark nikomu nie było do śmiechu. Dawno nie czułam się tak podle.