czwartek, 8 grudnia 2016

wattpad

 BRAKOWAŁO MI PISANIA...Bardzo. Napisałam do jednego z wydawnictw w celu publikacji Żywiołów Karteru, ale nie doczekałam się odpowiedzi. Napisałam więc do pięciu innych i na odpowiedź dalej czekam... W między czasie, ponieważ brakowało mi Was, kontaktu z ludźmi.. wróciłam z żywiołami, ale na Wattpada . Tam zaprezentuję wam nową, ulepszoną wersję tego, co być może zobaczycie kiedyś w księgarni.. zalezy mi na zebraniu czytelników, bo debiuty są trudne. ROZUMIEM, JEŚLI STRACILIŚCIE ZAINTERESOWANIE.
Pozdrawiam, Meridiane <3

https://www.wattpad.com/story/92450412-%C5%BCywio%C5%82y-karteru-tom-i-ziemia/parts

czwartek, 4 lutego 2016

Rozdział 40: Zemsta Aristowa

//Nimfadora//
Szkolna przerwa, dziesiątki uczniów w kolorowych mundurkach, przemykający przez korytarze i ogromny hałas. W D. H. właśnie nadeszła pora lunchu, więc nic dziwnego, że każdy spieszył do stołówki, żeby zając sobie jak najlepszy stolik.
- Bez urazy Nim, ale wyglądasz jak śmierć na chorągwi - powiedział Dimitry, kiedy staliśmy przy jego szafce. Jemu raczej nie zależało na stołówkowym jedzeniu, a ja czułam, że jeśli tylko coś bym w siebie zmusiła, zaraz wszystko wróciłoby jak bumerang. 
W odległości kilku metrów od nas na schodach siedzieli Percy i Ian Ikantarowie. Rozmawiali o czymś z ożywieniem, nie przejmując się zbytnio faktem, że blokują ludziom przejście. Od wczoraj nie opuszczali nas ani na krok. Poprzedniego wieczoru Percy nawet przypiął się do Dimitriego kajdankami, kiedy ten uparcie próbował posłać go do diabła. Gdyby w środku nocy do gry nie wkroczyła piła łańcuchowa, Iwanow pewnie dalej chodziłby pod ramię z Ikantarem. (Co się tyczy piły... nie mam pojęcia, skąd wzięła się w ich pokoju i chyba wolę tego nie wiedzieć...)
- Dzięki, jesteś niepokonany w prawieniu komplementów - mruknęłam, tłumiąc ziewnięcie. Chyba miał trochę racji. Faktycznie czułam się fatalnie po wczorajszym. Zerwanie z Tristanem, a potem telefon od Nefertari, w którym uprzejmie doniosła mi, że Tom już nas przejrzał i teraz wszyscy mamy w równej mierze prze... Ekhem, rozumiecie. - Po telefonie Nef nie spałam pół nocy, drugie pół słuchałam chrapania Iana, a poranek rozpoczęłam od gniewnych spojrzeń Vicky.
- Słyszałem, że wczoraj definitywnie zakończyłaś waszą małą znajomość z Herr Schmidtem - napomknął, udając niemiecki akcent. Wychodziło mu to tak tragicznie, że nie sposób było się nie uśmiechnąć.
Grał w chowanego z kluczem do szafki i na razie klucz wygrywał.

wtorek, 19 stycznia 2016

Rozdział 39 : Niech zwycięży Jocker

//Nimfadora//
Kiedy Nefertari i Scott natrafili na trop Verisseta, a raczej Toma Aristowa, kolejne rundy naszej małej gry wydawały się oczywistym triumfem. Dla nas, rzecz jasna. Wystarczyło złapać Toma i Kyle'a, a potem postawić ich przed sądem Salanitów. Można by zgarnąć też ich kumpli - Jamesa i Marikah - bo na nagraniach Morganów zachowywali się co najmniej podejrzanie.
Nic bardziej mylnego. Pani Runa Viken, Przewodnicząca Trybunału Zakonu Salanitów, stwierdziła, że "dowody nie są zbyt mocne". Skoro przeżyta śmierć Toma, zbiegająca się w czasie z pierwszymi atakami w tym "sezonie" albo magiczne księgi Kyle'a, nie są dla niej dowodem, to nie wiem, co może nim być. 
Jakby tego było mało,  zaczęły się problemy ze Scottem. Nie wiem,  kto powiedział mu o naszej inności, ale zaczął domagać się przemiany. Twierdzi, że potrzebuje jej, żeby móc się obronić. Dimitry odradza. Przekonuje,  że wchodząc na drogę wampiryzmu, sam się pogrąża. Tristan ma podobne zdanie, ale i jego Scott nie chce słuchać. Jedynie Nefertari uważa to za wspaniały pomysł i, gdyby nie Dimitry i Tris, przemieniłaby go z marszu. (Albo się o niego martwi, albo po prostu lubi gryźć ludzi; pewnie to drugie).  Ja uznałam,  że wiem jeszcze zbyt mało na ten temat, by móc prawic mu morały.
Na domiar złego Matt wyjechał.  Na dobre. Victoria jest załamana,  a ja żałuję tylko, że tak długo odwlekałam rozmowę z nim. Ostatecznie zamieniłam z Mattem tylko kilka słów w przeddzień jego wyjazdu. Żałuję. Żałuję,  że sprawa Salenitów pochłonęła mnie tak bardzo, że olałam swojego przyjaciela. Kolejny już raz, o czym nie omieszka przypominać mi Vicky.  Jestem w takim dołku,  że jedyne, co może mi pomóc, to wielki kubełek lodów. Ale chyba zarezerwuje go na później. Zaraz spotykam się z Tristanem. Chociaż z nim nie będę niepotrzebnie przedłużać. I tak każdy już wie, jak jest.