Czekająca pod drzwiami Judith pomogła odnaleźć mi ową 13, do której
klucze dał mi pan Darcy. Miałam tylko nadzieję, że dziewczyny, do których mnie
przydzielił, nie okażą się rasowymi plastikami.
- To tu – powiedziała gosposia z uśmiechem. – Wy się tam
integrujcie, a ja wracam do kuchni.
- Dziękuję – rzuciłam i przekręciłam gałkę w drzwiach numer
13.
- Oooo, to ty jesteś ta nowa? – zawołała od progu
ciemnowłosa dziewczyna o śniadej cerze.
- Tak, jestem… - zaczęłam, odkładając bagaże na ziemię, lecz
znów mi przerwano. Jednak tym razem zrobiono to bez jawnej niechęci (nie jak to
było w przypadku pana Darcy’ego).
- Wiemy, kim jesteś –
powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy dziewczyna o kasztanowych włosach i
bystrych zielonych oczach, która właśnie malowała paznokcie na swoim łóżku. –
Cały dom, aż huczy na wieść o twoim przybyciu. Wiesz, jesteśmy już na trzecim
roku i od tamtego czasu nikogo nowego nie przydzielono do Artystów – wyjaśniła.
- Przez co jesteśmy najmniej licznym domem – dodała druga,
wzruszając ramionami. – Nie przedstawiłam się jeszcze– przypomniała sobie nagle
dziewczyna o śniadej cerze, uderzając się teatralnie w czoło. – Jestem Victoria
Forewood, a to jest Lydia Williams – wskazała na przyjaciółkę, która teraz
usilnie próbowała zmyć zielony lakier z jasnej pościeli. Widać malowanie
paznokci na łóżku to nigdy nie jest dobry pomysł.
- Witamy w naszych szeregach – zaśmiała się Lydia, posyłając
mi przelotne spojrzenie.
- Hmm… Dzięki – rzuciłam pod nosem. Zawsze byłam
zakłopotana, gdy poznawałam nowych ludzi. Nie byłam typem przebojowej
dziewczyny, która już pierwszego dnia kolonii potrafiła okręcić sobie
wszystkich wokół palca. – Gdzie mogę to położyć? – spytałam po chwili,
wskazując na walizki z flagą U.S.A.
- Tamta szafa jest pusta – Victoria pokazała palcem na dużą
rzeźbioną komodę z białego drewna, która doskonale pasowała do staromodnego
wystroju całej sypialni. – Łóżka chyba nie muszę ci wskazywać. Weź to, na
którym jest najmniejszy burdel.
- Rany, zabrałaś ze sobą całą zawartość poprzedniego domu,
czy jak? – spytała zdumiona Lydia, gdy zaczęłam siłować się z pakunkami.
- Nie, spakowałam same najpotrzebniejsze rzeczy – zaprzeczyłam,
no bo czyż siedmiotomowa seria o Harrym Pottarze do rzeczy najważniejszych nie
należała? Nie sądzę.
- To znaczy?
- Książki, przyrządy do rysowania, trochę więcej książek, o
! I ciuchy, ale one zajmują najmniej miejsca – wyliczyłam na palcach,
zaczynając się rozpakowywać. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu jakiegoś
dogodnego miejsca dla moich maleństw.
- Nie mam pojęcia, jak ty wtaszczyłaś to wszystko po
schodach… - mruknęła Victoria.
- Pomógł mi ten chłopak z Historii, Dimitry, tak? – wolałam się
upewnić. Miałam wrodzony talent do przekręcania imion, nazwisk, imion i
nazwisk. Właściwie to do dziś nie pamiętam nazwiska mojej wychowawczyni w
szkole w Greevit Falls. Tak się zdarza, zwłaszcza, że wszyscy nazywaliśmy ją
zazwyczja po prostu tyranem.
- Czekaj… Iwanow ci pomógł?! – zawołała zszokowana Lydia,
wymieniając porozumiewawcze spojrzenia z Victorią.
- No tak – pokiwałam głową. – Muszę przyznać, że jest
całkiem miły z niego gość. I taki uprzejmy.
Na te słowa Victoria wybuchła głośnym śmiechem.
- Ja cię przepraszam, ale Iwanow nie jest ani miły, ani
uczynny – wykrztusiła Forewood, gdy w końcu opanowała śmiech.
- Ale… Nie rozumiem – przyznałam, marszcząc brwi.
- Zrozum, Nim, bo mogę ci mówić „Nim”, tak? – upewniła się
Lydia, na co ja odpowiedziałam lekkim skinieniem głowy. – Praktycznie cały dom
Historii to totalne snoby, uważające się z elitę całego Dark High. Są wyniośli,
dumni i mają się za lepszych, a Dimitry jest najgorszy z nich wszystkich.
Większość uczniów stara się unikać jego i jego kumpli, a niektórzy nawet się boją
– wyjaśniła.
- Wcale nie wyglądał na nadętego, wręcz przeciwnie. Uśmiech
praktycznie nie schodził mu z twarzy – na samo wspomnienie owego uśmiechu,
serce zabiło mi szybciej.
Victoria i Lydia wymieniły kolejne zszokowane spojrzenia, po
czym spojrzały na mnie, jak na wariatkę.
- Jesteś pewna, że to był Dimitry? On się nigdy, ale to
nigdy nie uśmiecha. Przeważnie ma minę z cyklu „nic mnie nie obchodzi, a ty to
już w szczególności”.
- Może wpadła mu w oko – podsunęła Lydia.
- Nim, słuchaj. Czegokolwiek by chciał od ciebie ten ruski
mafiozo, ignoruj go, to się odczepi – poradziła matczynym tonem ciemnowłosa.
- Naprawdę trzymaj się od tego gościa z daleka. Z jego
paczką lepiej też się nie spułfalać.
Miałam teraz mętlik w głowie. Ten chłopak był naprawdę dla
mnie bardzo miły, zaoferował pomoc. Trudno mi wyobrazić go sobie jako postrach
szkoły. No ale Victoria i Lydia znały go znacznie dłużej ode mnie. Może to
prawda, że pozory mylą.
- Jakkolwiek zły by nie był, z pewnością nikt nie przebije
pana Darcy’ego – postanowiłam zmienić temat.
- Tak… To zło w najczystszej postaci – odparła Lydia,
krzywiąc się na samo wspomnienie głowy tego domu.
- Na pocieszenie mogę ci tylko powiedzieć, że większość kadry
pedagogicznej jest tu taka jak on, a dyrektor to istny potwór – rzuciła z ironicznym
uśmieszkiem na ustach Victoria.
- To prawda. Nauczyciele nadają temu miejscy więcej grozi,
aniżeli te bajeczki o duchach – mruknęła Lydia.
- To mnie pocieszyłyście… - odparowałam posępnie, na co
Lydia zachichotała.
- Oj spokojnie, nie będzie tak źle. Jakoś wytrwasz ten czas –
zapewniła.
- Chyba że Fiorence Dark znów się odezwie – napomknęła Victoria
poważnie, a jej twarz momentalnie stężała.
- Kto to jest Fiorence Dark? – spytałam ciekawsko.
- Nie słuchaj jej - Lydia machnęła lekceważąco dłonią. –
Nawdychała się za dużo oparów farby w sali od śpiewu i zaczęła wierzyć w te
historyjki, którymi straszy się u nas pierwszorocznych.
- Dobrze wiesz, że to nie jest tylko bajeczka – powiedziała oskarżycielsko
Victoria. – Ona naprawdę gdzieś tu jest.
- Halo? Ale o kim mówicie? – ponowiłam pytanie, czym
przypomniałam Victorii o swojej obecności.
- Fiorence Dark to założycielka całego Dark High – wyjaśniła
ze znużeniem Lydia. – Jako że już rok po otwarciu szkoły z przyczyn
niewyjaśnionych popełniła samobójstwo, mówi się, że chociaż ciałem opuściła to
miejsce, to duchem wciąż tu jest…
- Według legendy ostrzega za każdym razem, gdy ma się coś
wydarzyć, na przykład jeśli miałoby dojść do kolejnego ataku, przeważnie któryś
z uczniów na własne czy widzi coś dziwnego... Coś, czego nie potrafi
wytłumaczyć. Fiorence nie ukazuje się jako duch, ale bardziej zostawia coś
jakby wiadomości… Rozumiesz… - powiedziała Victoria, teraz już całkiem blada na
twarzy.
- Vicky, daj spokój! Jak chodzi ci o te kilka koślawych
literek na lustrze, to wiedz, że to na pewno tylko Harry i Chace robili ci
kawał! Oni są nieszkodliwi! To idioci, ale nieszkodliwi idioci!- zirytowała się
Lydia.
- Mówisz, że to kawał, ale tej samej nocy ktoś naprawdę
zaatakował Isabellę, pamiętasz? Nie powiesz mi, że to Harry albo Chace rzucili
się na nią z nożem!
- To był zwykły zbieg okoliczności – zaprzeczyła gorączkowo
Lydia, chociaż coś w jej głosie zdradzało, że naprawdę też wierzy w tą
historię, ale nie chce się przyznać.
- Naprawdę zawsze musisz szukać jakiegoś racjonalnego
wytłumaczenie? – spytała z wyrzutem Victoria. – Dlaczego po prostu nie potrafisz
uwierzyć, że świat paranormalny istnieje?!
- Bo on nie istnieje, rozumiesz?! – krzyknęła Lydia, po czym
wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami. Na moje oko ona tak samo jak jej
przyjaciółka wyczuwała coś dziwnego tutaj, ale nie chciała mówić o tym głośnie.
Kto wie? Może bała się, że jeśli to wypowie, to to stanie się prawdą? Wielu
ludzi tak ma… Za wszelką cenę szukają wytłumaczenie, rozwiązania tylko po to,
by uspokoić siebie samych, żeby wmówić sobie względne poczucie bezpieczeństwa.
Nigdy nie byłam podatna na takie historię. Nigdy nie wierzyłam w takie rzeczy, nie bałam się
duchów, ani upiorów, po prostu w nie wierzyłam, ale coś w sposobie mówienia
Victorii i w tym, jak zareagowała Lydia kazało mi uwierzyć, iż coś w tym musi
być. Może rzeczywiście był jakiś związek między śmiercią założycielki Dark a
kolejnymi śmierciami? Zwłaszcza, że nie każdy uczeń, który tu zginął, zginął z
czyjejś ręki… Jak głosi wszechwiedząca internetowa encyklopedia, okazuje się,
iż było tu też sporo samobójców.
- Cała Lydia – prychnęła wściekle Forewood. – Nawet gdyby
zobaczyła zjawę na własne oczy, dalej wmawiałaby sobie, że to tylko efekty specjalne.
- Jeśli cię to pocieszy, ja ci wierzę – powiedziałam,
siadając obok niej na łóżku.
- Chociaż jedna osoba nie ma mnie za wariatkę – odparła, posyłając
mi słaby uśmiech. – No, ale zostawmy ten temat… Nie będę cię dalej straszyć.
- Mnie nie tak łatwo wystraszyć.
- Wiesz co? Już cię lubię – powiedziała Victoria, a ja
uśmiechnęłam się do niej. – Skończmy już o tych duchach, bo aż mnie ciarki
przeszły po plecach. Zajmijmy się może czymś znacznie przyjemniejszym jak… hmm…
O! Już wiem!
- No, oświeć mnie – poprosiłam.
- Możemy zacząć wybierać ciuchy, które włożymy na Ostatnią
Noc – zaproponowała Victoria, zrywając się z łóżka w przypływie nagłego ożywienia.
- Ostatnia Noc? Co to jest?
- To taka wielka impreza, organizowana w Dark co roku
ostatniego dnia wakacji. Wiesz, rozpalamy ogniska, głośna muzyka, wszystkie
domy bawią się razem do samego rana, niektórzy załatwiają alkohol, inni bawią
się bez, ja osobiście należę do tej grzeczniejszej połowy, ty chyba też…
- To tak po mnie widać? – spytałam zdziwiona.
- Wiesz, bluza z uroczym króliczkiem zdradza, że nie jesteś „ostrą
laską”.
- No fakt. To jest jednoznaczne.
- No właśnie – rzuciła przyjaźnie, przekopując stertę ciuchów
w szafie. – Może wypadałoby ci przedstawić resztę twojego nowego dom, ale oni
mogą poczekać. Najpierw muszę mieć pewność, że zrobisz wieczorem wejście.
Wybierz coś szybko, a ja zrecenzuję.
Już to widzę - impreza, Dimitry podrywający Nim, zapewne atak na jakąś osobę, Nim ratująca czyjąś lub swoją skórę.
OdpowiedzUsuńPięknie!
Pozdrawiam
Margaret :*
Nexr ,next ,next ,next...
OdpowiedzUsuńMusisz dodać następny rozdział jak najszybviej bo nie wytrzymam! XD
Czekam nn. Dodawaj szybko. :)
OdpowiedzUsuńCzekam już na jakąś akcje z udziałem Dimitiego i Nim:**
Alex xoxo
Genialnie, czekam na kolejny. Nim już mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Elfik Elen
PS. Nie wiem czy bawisz się w takie sprawy, ale nominuję cię do Liebster Award! Gratuluje! Więcej informacji u mnie
http://in-the-circle-of-secrets.blogspot.com/
łał ale super blog pomysł także czekam na kolejny więc do nastepnego razu :**
OdpowiedzUsuńSuper blog, czekam na następną notkę ;*********
OdpowiedzUsuńJak ja po prostu kocham takie historie :)
OdpowiedzUsuńCoś paranormalnego, coś niesamowitego, z nie tego świata. To jest fantastyczne!!!
Dziwne było z tym chłopakiem. Dla niej taki miły, a dla reszty wyniosły snob. To mnie ciekawi :)
Pozdrawiam :)
http://szkolaastridlilo.blogspot.com/
http://magicznaprzystanblogowelfik.blogspot.com/
PS: Seria książek Harry'ego Pottera zawsze, ale to zawsze jest najważniejsza!!! :D Wcale nie jestem chorą fanką, tylko kompletnie chorą fanką :P
Naprawdę bardzo mi się podoba. Maszfajny styl pisania, dzięki któremu łatwo i przyjemnie się czyta. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały są tak samo dobre, jak ten.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sophie :)
Naprawdę podoba mi się to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńjuż je kocham <3
Lece dalej!
Buziaki :*
A.
Zauważyłam, że zazwyczaj u ciebie nie ma błędów, ale tutaj znalazłam jedną literówkę (to było chyba w "Harrym Pottarze" o ile dobrze pamiętam). Wiem, że błędy zdarzają sie każdemu, ale ja lubie jeśli ktoś... wytknie mi błędy ;P Rozdział jak prolog - trochę straszny, ale fajny :D I ta impreza ! Ahhh :)
OdpowiedzUsuń+ rozwaliłaś mnie tym "ruski mafiozo" :D
UsuńHahah mnie też :D Takie disy tylko u Meridiane :P
Usuńdziękuję za uznanie ;) - Meridiane z innego konta
UsuńUwielbiam twoje teksty <3 Obydwie współlokatorki przypadły mi do gustu. Już nie mogę się doczekać tej wielkiej imprezy, idę czytać dalej!
OdpowiedzUsuńhttp://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/
"Ruski mafiozo"? :D Rozdział super. Lecę czytać dalej :D
OdpowiedzUsuńSuper! :D Bardzo mi się podoba - miałaś rację żeby zacząć czytać TDH :))
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej <3
Dimitri jako ruski mafiozo... Czyżby jakiś romans na początek ? Czytam dalej
OdpowiedzUsuńCoco Evans