piątek, 25 grudnia 2015

Rozdział 38 : Nowe informacje

//Dimitry//
Był wieczór, już prawie noc, a ja siedziałem w pubie Henry'ego Greena dobrą milę od Dark High. Tak, tak, tak. To takie nieodpowiedzialne samemu szlajać się po zmroku, kiedy w okolicy grasuje psychopatyczny demon, który wybrał cię na swoją kolejną ofiarę. Tak, tak, tak. Tristan urządził mi już małą pogadankę na ten temat, ale akurat tego spotkania nie mogłem odłożyć na potem. Tu chodzi Nimfadorę, a wszystko, co dotyczy Nimfadory, jest sprawą pierwszorzędną.
http://38.media.tumblr.com/e71b2f64fddf8d8ce89242c4ae0b202f/tumblr_mfoq56niOJ1qcu2e2o1_500.gifZewsząd dobiegała powolna, nieco stłumiona muzyka. Jazz. Zająłem stolik w kącie sali, by nie rzucać się zbytnio w oczy. Jeśli do tego dodać kłęby papierosowego dymu, unoszące się w powietrzu, mogłem śmiało nazwać się niewidzialnym. Spojrzałem na zegarek. Dochodziła dwunasta. Westchnąłem ze znużeniem i sięgnąłem po szklaneczkę brandy, którą wcześniej przyniosła mi wyjątkowo ładna kelnerka, Mówiłem już, jak ja lubię Latynoski? W sumie Skandynawki, Azjatki, Słowianki i Afroamerykanki też są niczego sobie. Nie żeby coś, ale chyba jestem najlepszym wzorem  miłości do bliźniego. Wszystkich bliźnich, zwłaszcza płci żeńskiej.
- Przepraszam za spóźnienie, panie Iwanow! - dobiegł mnie wysoki, lekko zachrypnięty głosik. Podniosłem wzrok znad szklanki i zobaczyłem wysoką szatynkę ubraną w jaskrawoczerwony płaszcz. Policzki miała zarumienione od wysiłku, który przyspieszył także bicie jej serca. Usiadła naprzeciwko mnie, uśmiechając się szeroko, i położyła na stół swoją wielką aktówkę.
- Dobry wieczór, Allison. Co ciekawego dziś dla mnie masz? 
- To, o co pan mnie prosił. Podzwoniłam trochę po różnych miejscach i osobach, odwiedziłam parę placówek, poszperałam w dokumentach, gdzie trzeba było, zastosowałam ekonomiczną sugestię tak, jak pan mnie uczył, i mam. - Uniosła tryumfalnie plik papierów. Podała mi go, a ja niezwłocznie zacząłem je przeglądać, mrucząc pod nosem podziękowania. Zmroziło mnie, gdy natrafiłem na kopertę, w której znajdował się akt potwierdzający oddanie dziecka do sierocińca.

IMIĘ I NAZWISKO DZIECKA : Caroline Marie Pearson 
IMIONA RODZICÓW : Elijah Robert Pearson i Claire Anne Morgan
DATA I MIEJSCE URODZENIA DZIECKA : 1 kwietnia 1998 r., Waszyngton, USA
DATA I MIEJSCE ODDANIA DZIECKA : 3 kwietnia 1998 r., Dom dziecka imienia świętej Anny w Waszyngtonie, USA

Na mocy tego dokumentu rodzicie biologiczni zrzekają się wszelkich praw do dziecka , tym samym wyrażają zgodę na wcielenie go do innej rodziny.

PODPIS DYREKTORA OŚRODKA :
 Adele McCorre
PODPIS MATKI :
C. R. Morgan
PODPIS OJCA :
E. R. Pearson 

Było tam jeszcze kilka mniej istotnych zapisów, nie mających związku z tym, co mnie interesuje.Pierwszym, co uderzyło mnie po otworzeniu koperty, była data urodzenia dziecka. Dzień, miesiąc, a nawet rok - wszystko to się zgadzało. Dziewczyna, której zdjęcie dołączono do dokumentu, wyglądała jak miliony innych noworodków, więc nie mogłem stwierdzić, czy jest to Nimfadora czy też nie. Widziałem tylko, że miała jasne włosy i niebieskie oczy, co ani trochę mnie nie uspokoiło. Nie pasowało mi tylko miejsce urodzenia... przecież Nim nie pochodziła z Waszyngtonu. Z tego, co wiedziałem, mieszkała na jakiejś zabitej deskami wsi, ewentualne w małym miasteczku, ale na pewno nie w stolicy! Ale przecież państwo Rosengard mogli się przeprowadzić zaraz po adoptowaniu jej, prawda? Ludzie często wyjeżdżają, to normalne. Inną kwestią było odmienne imię. Przeważnie dziecko zostaje przy imieniu, które nadali mu biologiczni rodzice, chociaż z drugiej strony, na to nie ma reguły... Nie wiedziałem już, co o tym wszystkim myśleć. Szumiało mi w głowie i to bynajmniej nie od brandy. Nawet jeśli Morganowie nie byli rodzicami Nim, w co chciałem głęboko wierzyć, Rosengardowie także nie byli z nią spokrewnieni. Nie mieli mocy faliree. Czy w takim razie powinienem ją o tym uświadamiać? Nie wiedziałem.
 - Allison - wykrztusiłem w końcu, podnosząc wzrok znad karki. - Mogłabyś sprawdzić dla mnie dane jeszcze jednej osoby?
- Kolejna dziewczyna? - żachnęła się. - Pan się chyba nie bawi w stalkera, prawda? Poza tym, nie dostałam jeszcze przelewu za poprzednie zlecenie.
- Dostaniesz. To jak? Sprawdzisz dla mnie Nimfadorę Rosengard? Możesz dotrzeć do jej rodziny za pośrednictwem dokumentów z sekretariatu D.H.
Allison przewróciła oczami.
- Niech panu będzie, ale to też kosztuje...
- Jakbym nie wiedział - mruknąłem, sięgając po portfel.
- Możemy też pomyśleć o innej formie...
- Wolisz na konto?
- Panie Iwanow, chyba panu wystarczy tej whisky jak na jedną noc, bo nie łapie pan aluzji... - Allison zatrzepotała rzęsami. Z kokieteryjnym uśmiechem nachyliła ku mnie i  musnęła palcami moją dłoń.
- To brandy, nie whisky.
Prychnęła zirytowana, ale ani myślała się poddać.
- Czy to ważne? Chodziło mi o to, że... Jest weekend, w końcu mamy chwilę dla siebie po ciężkiej pracy i pomyślałam sobie, że... moglibyśmy spędzić trochę czasu razem.
Okay, zaczęło robić się dziwnie... Nie wiem, jakim cudem Allison wyciągnęła taką prędkość (a niby to ja jestem wampirem w tym towarzystwie), ale nim się obejrzałem, siedziała już przy mnie, opierając głowę na moim ramieniu. W nos jak lewy sierpowy uderzył mnie zapach cynamonu i imbiru.
- Czuje pan już gorączkę sobotniej nocy?
- Chyba odkryłem u siebie nową alergię. Zmień perfumy, błagam. - Wykrztusiłem przez drapiące gardło.
I tego było dla niej już za wiele.
- Co z panem jest nie tak?! - warknęła rozjuszona, podrywając się z miejsca. Oczy koloru ciemnej czekolady miały tak morderczy wyraz, że przez ułamek sekundy poczułem się, jakbym miał przed sobą Verisseta. - Jest pan jakimś gejem czy jak?!
Znacie ten moment, w którym jesteście z kimś w totalnie głośnym miejscu i ledwo się słyszycie, chociaż do siebie krzyczycie...? Krzyczycie więc jeszcze głośniej, nie krępujecie się, bo wiecie, że nikt obcy was nie usłyszy, i nagle (nie wiadomo jakim cudem) na sali zapada cisza i każdy zaczyna się na was gapić? Tak, to właśnie ten moment.
- Niee...? Po prostu mnie nie kręcisz, wybacz. - Wzruszyłem ramionami, sięgając po moją szklaneczkę. Z rozczarowaniem stwierdziłem, że jest już pusta. Ech, ciężkie jest życie uczniaka.
- Jak byłam w Waszyngtonie, kolejki się za mną ustawiały. - Uniosła butnie podbródek, nerwowym ruchem narzucając na siebie płaszcz.
- Jak tak się do nich łasiłaś, to się nie dziwię. Najniższa cena zawsze przyciąga najwięcej chętnych - odparłem z irytacją, chcąc jak najszybciej zakończyć tę rozmowę. Nie zdziwiłbym się, gdyby zaraz okazało się, że muszę szukać sobie nowej asystentki, ale... no cóż.
Life is brutal, jak to mówią niektórzy hotdogożerni Amerykańcy.
***
 //Nimfadora//
Ostatnia konsultacja z Morganami przyniosła efekty. W szkole zostały zamontowane kamery (w każdym miejscu prócz łazienek). Tak właściwie to zamontował je Scott Merryweather, bo dyrektor Shaw stwierdził, że nie ma zamiaru dodatkowo dać zarobić firmie, która czymś takim zajmuje się profesjonalnie. Dimitry skontaktował się z Zakonem Palisanów, który wcześniej był już zaangażowany w sprawę Verisserta. Kiedy Iwanow był w drodze na spotkanie z jednym z braci zakonnych (ze Schmidtem w roli ochroniarza), ja i Nef postanowiłyśmy złożyć wizytę Jeminie Northwood. Liczyłyśmy, że uda nam się dowiedzieć czegoś jeszcze od dveina Samuela, dobrego ducha chorej.
Podobnie jak za pierwszym razem, pielęgniarka o zaroście godnym wilczycy alfa robiła wszystko, żeby odwieźć nas od pomysłu odwiedzin. Nefertari w końcu nie wytrzymała i potraktowała ją hipnozą. Ile bym dała, żeby też móc rozwiązywał tak problemy. Mogłabym na przykład wyperswadować Mattowi pomysł opuszczenia Dark... Choć może to byłoby zbyt samolubne z mojej strony? Ech, dosyć. Kwestia przeprowadzki Mathewa Hillsa była ostatnim, o czym miałam ochotę teraz myśleć. 
Stąpając na paluszkach, poprowadziłam Nef do sali Jeminy. Miałam tylko nadzieję, że dobrze zapamiętałam drogę.
- Upiornie tu - szepnęła wampirzyca, kiedy zostałyśmy same w jednym z obskurnych korytarzy. 
- Ostatnio było jeszcze gorzej - rzuciłam, po czym pociągnęłam za klamkę.
- Pani Northwood? Nie przeszkadzamy? - spytałam, zamykając za nami drzwi.
Jemina rozpromieniła się na nasz widok. Uśmiech odmłodził ją o dobrych dziesięć lat, podobnie jak lśniące młodzieńczą energią oczy. Wyglądała dużo lepiej niż poprzednim razem.
- Dzień dobry, dziewczynki! Miło gościć dla odmiany kogoś, kto nie faszeruje mnie lekami. - Dłonią wskazała nam dwa krzesła, stojące nieopodal jej łózka. - Proszę, siadajcie. O, Nimfadoro, widzę, że przyprowadziłaś koleżankę.
- Jestem Nef... - Wampirzyca wyciągnęła dłoń do pani Northwood. 
- Nefertari Al-Hassan, tak wiem. Samuel mi o tobie trochę opowiedział - odparła z jeszcze szerszym uśmiechem, uścisnąwszy jej rękę. Nef posłała mi nieco skonfundowane spojrzenie.
Ostrzegałaś, że będzie dziwnie, ale nie że aż tak, odezwała się w moich myślach.
Peszek, wzruszyłam ramionami i przeszłam do meritum.
- Może Samuel już panią uprzedzał, a może nie, ale przyjechałyśmy dziś do pani, żeby porozmawiać trochę o Verissecie.
- Nie nazywaj go tak, ona ma imię - skarciła mnie. Choć Jemina zasępiła się na samą wzmiankę o demonie, w jej oczach nie było już cienia strachu. Zadziwiające, jak jedna rozmowa może zmienić człowieka. - Aharteyi, tak go zwą w piekle.
- Em... no dobrze... a więc mogłaby nam pani dać jakąś wskazówkę, kim on jest? Kogo mamy szukać i jak pokonać? Samuel musi wiedzieć...
- Moja droga Nimfadoro, nawet Samuel nie wie wszystkiego - westchnęła kobieta. - Nie powie ci, w czyim ciele aktualnie przebywa Aharteyi, bo zmienia on ciała jak rękawiczki. Samuel wie tylko, że ma jedno ulubione...
- Czyje? Jest nim uczeń D.H.? - ożywiła się Nef.
- Tak, to niewątpliwie uczeń.... A raczej był uczniem przed tym, jak Aharteyi go odnalazł. Nie wiem, jak nazywa się ten chłopiec, ale wy możecie się tego dowiedzieć. Zagadka przyszłości jest pogrzebana w przeszłości. Poszukajcie, a znajdziecie.
I tym oto enigmatycznym akcentem zakończyła się nasza wizyta w szpitalu psychiatrycznym w Feyn. Nie pytajcie mnie, o co tej kobiecie chodziło, bo nie mam zielonego pojęcia. Jak na zawołanie zaczęło piec mnie znamię, które zostawił mi Verisset. Nie ma co, czarno widzę swoją przyszłość.
***

//Nim.//
Po powrocie do Dark High szybko podzieliłyśmy się wątpliwej jakości informacjami z Dimitrym i Tristanem. Dumaliśmy nad słowami Jeminy dobre pół godziny, zanim Tristan wpadł na pomysł przeszukania Internetu i starych gazet. Mieliśmy zdobyć informacje o tym, co działo się w Dark przed naszym przybyciem. Kto wie? Może to jest klucz do sukcesu.
- Macie coś? - spytałam sennym głosem, kiedy z Dimitrym i Trisem wertowaliśmy stare dzienniki w bibliotece miejskiej. W tym czasie Nefertari ze Scottem siedzieli w internacie, przeszukując serwery.
- Nic a nic - mruknął ze znudzeniem Schmidt, odrzucając kolejną gazetę na stosik tych niepotrzebnych. - Alexandra Hariss zdobyła złoty medal na stanowych zawodach pływackich, rok 2012. Camille Lima zainicjowała zbiórkę pieniędzy na schronisko, zima 2011 roku. Max Thomson, Lee Taheshita i Natasza Bielikowa zostali nominowani do orderu uśmiechu za ciężką pracę na rzecz dzieci z biednych rodzin, rok 2003...
- Okay, Schmidt, zrozumieliśmy, że nic nie znalazłeś - burknął Dimitry. Cały dzień był bardzo nerwowy. Łatwo wybuchał, czasem trzęsły mu się ręce. Na początku myślałam, że tak samo jak ja boi się powrotu Verisseta, ale teraz miała przeczucie, że chodzi o coś inne. Coś go męczyło, ale zbywał mnie za każdym razem, kiedy pytałam, co się dzieje.
Szukaliśmy dalej, kiedy Schmidtowi zawirował telefon. Przerwał poszukiwania i sięgnął po komórkę. O ile zakład, że to Nefertari? Słodkie moje gołąbeczki. Dalej się nie przyznali, że coś jest na rzeczy. Jak miło.
- Nef piszę, że mamy szukać wiadomości z grudnia 2013 roku. Najlepiej w Wieści luizjańskiej albo Nowinie. 
Bingo. Kto inny mógłby do niego pisać? Ale nie, spokojnie, mnie to już nie rusza. Jestem bardzo spokojna. Spokojna jak nigdy. Zupełnie jak ci wszyscy stoicy. Wdech, wydech, już zbyt wiele czasu straciłam na rozmyślanie, co zrobiłam nie tak.
- Pisała, co tam jest takiego ciekawego? - Dimitry zmarszczył brwi.
- Pewnie promocja na lakiery - pomyślałam. Albo raczej myślałam, że pomyślałam. Kiedy zobaczyłam minę Tristana, zdałam sobie sprawę, że nie powinno się myśleć z otwartą buzią.
- Nie wiem, ale najwidoczniej to ważne - powiedział Schmidt, odrywając w końcu wzrok ode mnie.
- No to szukamy - zakomenderował Iwanow, podnosząc się po kolejny stosik gazet.
Szukaliśmy i szukaliśmy, a kiedy powoli zaczęliśmy opadać z nadziei, że cokolwiek tu znajdziemy, wreszcie na nią trafiłam. Wieść luizjańska, numer z grudnia 2013 roku.
- Mam! - zawołałam, a chłopcy niemal natychmiast znaleźli się za moimi plecami. Patrzyli, jak przerzucam kolejne strony, aż....
Wciągnęłam ze świstem powietrze, powstrzymując odruch wymiotny. Poczułam się tak, jakby ktoś kopnął mnie z żołądek.
Na ostatniej stronie znajdywało się wielkie zdjęcie, przedstawiające wyciągany z rzeki samochód. 

ŚMIERTELNY WYPADEK W OKOLICACH DARK!
24 grudnia wieczorem do rzeki wpadł osobowy samochód. Śledczy z miejscowego posterunku policji obecnie badają przyczyny wypadku. Wstępnie wiadomo, że prawdopodobnie były nią śnieżyca i oblodzona. droga. Auto wpadło w poślizg. Czekało na dnie blisko półgodziny, nim nadeszła pomoc. Nieoficjalnie wiadomo, że zginęły cztery osoby. Michael (53 l.), Helen (48 l.), Austin (37 l.) i Melody ( 6 l.) Aristowowie. Tom Aristow, najmłodszy z synów Michaela i Helen, cudem przeżył katastrofę.   

- Chyba mamy naszego demona.... - szepnął Tristan, spoglądając po naszych twarzach z powagą.
Czułam, jak serce zamiera mi w piersi, a ciałem wstrząsają zimne dreszcze. Nie, to niemożliwe. 
Pokręciłam głową.
- Niemożliwe. Znam Toma, nie byłby zdolny do takich rzeczy! To, że Verisset na chwilę przybrał jego ciało, nic nie znaczy!
- Nimfadoro - zaczął łagodnie Dimitry. Twarz miał ściągniętą, dłonie zaciśnięte tak mocno, że kłykcie pobielały. - Nie ma innego wytłumaczenia. Żaden normalny człowiek nie przeżyłby trzydziestu minut bez tlenu i to w lodowatej wodzie. Tom utonął razem z rodziną, a Aharteyi wcielił się w jego ciało. Rzeka Mein przepływała w pobliżu jego dawnej świątyni. 
- Nie.... Musi istnieć inne logiczne wytłumaczenie... - Myślałam gorączkowo jakie, ale nic ne przychodziło mi do głowy. Oczy mnie zapiekły. Mój przyjaciel mordercą? Demonem? To jakiś absurd....
- Teraz musimy tylko znaleźć jego współpracowników - podsunął Iwanow.
- Jednym z całą pewnością jest Kyle - myślał na głos Tristan. - Może pozostałymi są ludzie z ich małej paczki? Marikah Khan i James Nixon?
- Nie wiem - pokręciłam głową, mrugając szybko, by odegnać łzy. - Może nadszedł czas, żeby zaangażować ponownie nasze medium?
- Tak, chyba tak... - westchnął w zamyśleniu Dimitry, podnosząc się z miejsca. Chwycił płaszcz i pospiesznie narzucił go na ramiona. - O, Nim, zapomniałbym. Możesz mi odpowiedzieć na jedno małe pytanie?
- Jakie?
- Mieszkałaś kiedyś w Waszyngtonie?
- Nie, oczywiście, że nie. Skąd taki pomysł?
Dimitry uśmiechnął się. Widziałam, że już chciał coś powiedzieć, ale ja byłam pierwsza.
- Moi rodzice pochodzą z Waszyngtonu, ale niedługo po moim urodzeniu przenieśli się na wieś. Nie chcieli, żebym dorastała w takim głośnym i zatłoczonym mieście. A czemu pytasz?
Iwanowowi zrzedła mina.
- Nic, tak z ciekawości. 


MERIDIANE FALORI

_______________________________________

Witam :) Wesołych świąt wszystkim ! Tak wiem, życzenia ciut spóźnione, ale chciałam dodać je wraz z rozdziałem. Dostałam ostatnio kilka próśb, żebym wróciła na bloggera i oto jestem. Nie ukrywam, że najbardziej wzruszyła mnie wiadomość Julii G. :* Pisałam ci już, Julka, ile to dla mnie znaczy :) Wiecie, że liceum to nie przelewki, zwłaszcza że nie skończyłam jeszcze poprawiać Żywiołów, ale... tak stęskniłam się za blogami, że postanowiłam raz na jakiś czas coś dodać. Nie jestem w stanie określić, czy rozdział będzie co miesiąc, co dwa czy co ile, ale postaram się doprowadzić sprawę do końca. Proszę tylko o cierpliwość ;*

10 komentarzy:

  1. Doczekałam się! To cud... świąteczny cud! Rozdział cud miód jak zawsze. Pozdrawiam i życzę przede wszystkim weny i żeby rozdziały pojawiały się częściej.

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany o rany o rany o rany o rany
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!
    Jeśli zaraz przyjdą do mnie sąsiedzi z pytaniem czy kogoś tu obdzierają ze skóry ze się tak drze to zwale to na cb xD
    Jejku tak się cieszę
    Nie wyobrażasz sobie jak bardzo <3
    Nowy rozdział <3
    Tak bardzo go wyczekiwalam <3
    Dzięki że mnie nie zawiodlas
    Rozdział cudny <3 bardzo mi się podoba <3 czyli moje przypuszczenia się jednak sprawdzają :/ wolałabym żeby jedno z nich się jednak jeszcze nie sprawdziło
    Ale nie będę zdradzać
    Powiem jak będzie po fakcie ^^
    Jejku jak ja kocham Nimitri <3
    Za to Tris mnie wkurza ,-, nie wiem do końca czemu ale go nie trawię
    Słyszysz wampirku NIE LUBIE CIE!!! Trzymaj się zdala od Nim
    Dimitr mój kochany wampirze <3 jak ja Cię lubię <3 Tak bardzo mi przypominasz mojego Dymitra <3 tęsknię trochę za nim :/ ale dzięki tobie postanowiłam jeszcze raz zacząć jego historię, dziękuję <3 i mam dla Ciebie sugestie /od cioci dobra rada, więc radzę się posłuchać ^^/ trzymaj się Dory,na dobre ci to wyjdzie i pamiętaj JESTEM FANKA NUMERO UNO "NIMITRI" ^^ <3 pamiętaj! XD
    A teraz chciałabym wam wszystkim /tobie Meri i naszym ukochanym postaciom/ życzy wesołych spokojny świat :)
    PS /Dimitri - wiesz że jest coś takiego jak jemiola prawda? ^^ i jest ktoś taki jak Dora hm? Dobra mężczyźni są nie domyslni więc powiem prościej
    Ty+Dora+jemiola= <3 :* /cmok cmok/
    Kapiszi? Mam nadzieję że tak
    PAMIETAJ ciocia dobra rada WSZYSTKO widzi :*
    Buziaczki xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jestem głodna bo zjadłam literk
      życzyć*
      spokojnych*
      świąt*
      Także idę coś przegryźć co tam ze już późno wampiry nie tyją prawda Dimitri? XD

      Usuń
  3. No po tak długim czasie pojawił sie rozdział i to nie byle jako a wspaniały i do tego tyle nowych i wstrzasajacych rzeczy .... Nim córką Morganów ???? No no to zaszalałaś :)
    Mam nadzieje że w najbliższym roku bedziesz miała jak najwiecej weny a także głowe pełna cierliwości. Powodzenia i wesołych świąt :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny ,a to ,że Nim jest córką Morganoś jest boskie. Teraz tylko czekam ,aż oni sie o tym dowiedzą i czy zmienią swoje zachowanie do Dory. Strasznie długo trzeba było czekać. Do niczego nie zmuszam ,ale byłabym niesamowicie szczęśliwa ,gdybyś dodała następny jednak nieco szybciej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu tyle miesięcy oczekiwań wkoncu się opłaciło NARESZCIE ja już powoli traciła nadzieje,że jeszcze coś napiszesz ,ale ty mnie nie zawiodłaś. Bardzo się ciesze i dziękuję
    A wracając do rozdziału ( czytałam z wielkim podekscytowaniem i uśmiechem ) był GENIALNY ja zawsze,ale czas na małą recenzje :
    1. Pff Co ta alison sobie myśli, że Dimitry tak porostu ją pokocha czy ,że będzie chciał -tu z góry przepraszam za słownictwo -natrentną dziwke na jedną noc. Co ona sobie myślała ,że Dimka jest głupi czy że porostu jest jakimś seksocholikiem, zresztą nie ważne co ona myślała ważne że to było idiotyczne i bardzo sukowate z jej strony ale on i tak pięknie - jak zawsze - i z gracją odprawił ja z kwitkiem. I fakt przyda mu się nowa prawa ręka bo ta już się nie nadaje . Ups
    2. Fajnie wprowadziłaś motyw zagadki w szpitalu psychiatrycznym ale mam dziwne wrażenie ze ta pani nie mówi im wszystkiego co wie albo się boi pewnych wspomnień z jej młodości. Nie wiem być może to tylko moja wyobraźnia ale ja to tak odczułam. Mam nadzieje ze ta pani odegra jeszcze ważną rolę w tym wszystkim bo naprawdę bardzo umiejętnie ta postać wprowadza zamieszanie i nowe fakty do rozważenia prze naszą "wspaniałą 4" -postać wykreowana przez ciebie idealnie. Brawo
    3. Kiedy w końcu Tris i Nef się przyznają że coś jest między nimi tak oficjalnie przecież wszyscy to już wiedzą.
    4. To zakładanie prze Nim tego , że SMS jest akurat od Nefzarzekanie się że nic ją to już nie obchodzi było chyba -to tylko moje zdanie - zbyt takie nie wiem jak to określić może... sztuczne. Miałam wrażenie ze Nimfadora prubuje to wmówić nie tylko nam ale i sobie
    5.serio 2013 przecina na lakier do paznokci szczerze zaczęłam się śmiać z tego i dziwie się ze Dimitry nie zaczą ale to i tak było super
    6. Proszę cię byś tak specjalnie dla mnie napisała w następnym rozdziale jak Nefretari doszła do tego że muszą szukać właśnie w grudniu 2013 . Z góry dziękuję nie musi to być cały rozdział ale fajnie by było jakby NIM naprzyklad spytała się jej o to jak do tego wszystkiego doszła.
    I na tym chyba zakończę moją recenzje pod tym rozdziałem mam nadzieje ze cie nie znudziłam wyciągając takie szczegóły. Życzę Ci dużo dużo weny i czekam na next.😘😘
    PS.tak na koniec przypomniało mi się że przecież mamy święta wiec chciałabym ci złożyć życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia oczywiście zdrowia szczęścia ale przede wszystkim dużo uśmiechu na twarzy i dużo dużo weny. Byś spędziła te święta w gronie rodziny i przyjaciół.🎄🎄
    Jeszcze raz pozdrawiam Otylia

    OdpowiedzUsuń
  6. Wróciłaś!! Tak się cieszę!! 💜 💚 💓 💓 💕 💖 💞 💙 💛 ❤ 💞 💖 💕 💓 💛
    No więc, stęskniłam się za Twoim stylem, bardzo Ogromnie!!! Ale trochę nie pasowały mi momenty z przemyśleniami Nim. Tak szczerze, jeśli dodajesz coś z jej głowy, to niech to będzie głębokie, bo odniosłam Wrażenie, że ona jest taka.... płytka.
    Poza tym bardzo mi się podobało.
    Teraz czekam na Alamer 💙

    Wesołych Świąt Meridiane 🎄
    Coco E.

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG
    To było piękne. Idealne (choć trochę krótkie)!
    Allison, ty mała zołzo xd
    Tom, ty zły ty!
    Kocham, kocham i jeszcze raz kocham!
    PS. Nie mogę się doczekać, aż Dim powie Ellijah i Claire lub Nim o tym wszystkim co odkrył!
    Kochana i ciągle wierna /Rebekah Mikaelson
    (tylko z nową nazwą)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wpadłam na twoj blog i jesli dam rade nadrobić rozdziały yo będziesz miala kolejna czytelniczke.
    Tymczasem zapraszam do mnie
    http://every-day-forus-something-new.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeej! Nie masz pojęcia jak się cieszę, że pojawił się kolejny rozdział :D
    Wiedziałam, że z tymi rodzicami Nimfadory to prawda.
    Ale Tom i Verisset, to już niezłe zaskoczenie...
    No nic, czekam na kolejny z niecierpliwością ;) Oczywiście rozumiem brak czasu, życzę ci żebyś go miała jak najwięcej, no i weny :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń