sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 33 : Powrót do (nie)życia

//Nimfadora//

Po wyjściu Alexa w sali zapanowała kompletna cisza. Zostaliśmy tam już tylko ja i Tristan z Dimitrim. Cali byliśmy mokrzy. Padający wcześniej deszcz trochę obmył nas ze skrzepniętej krwi, ale nie do końca. Czułam się jak w złym śnie. Śnie, z którego chciałam się jak najszybciej obudzić, lecz nie mogłam. Nie byłam w stanie. Mój umysł został trwale spętany w sidła koszmaru, jaki zafundował nam Verisset...
- Iwanow - głos Tristana przerwał grobową ciszę. Był bardzo spokojny, aż nienaturalnie... pobrzmiewała w nim utajona groźba.  - Wyjaśnij mi, z łaski swojej, co ci strzeliło do głowy,  żeby ujawniać się przed Alexem? Czemu po prostu nie grałeś swojej roli?
Dimitry milczał przez moment, mierząc przyjaciela spojrzeniem, aż w końcu odburknął:
- Nie mogłem się dłużej wybierać.
- Tak? A to niby dlaczego?  - spytał Tris, unosząc groteskowo brwi.
- Ten... durak [ros.: dureń] już wcześniej się wszystkiego domyślił.
- Wszystkiego? To znaczy?
- Schmidt, z nim i z Claire spotkaliśmy się już wcześniej,  przecież wiesz. Morganowie skumali już dawno, że muszę być nieśmiertelny,  skoro bez eliksiru przedłużającego życie udało mi się zachować młodość przez tyle lat... Do nie dawna nie wiedzieli jednak,  kim dokładnie jestem... ale teraz, po tym wszystkim,  poskładali sobie elementy układanki do kupy i wyszło im krótkie równanie. Dimitry Iwanow = wampir
- Tyle wiemy. Powiedz nam lepiej po jakiego groma się zdradzałeś - poprosił Schmidt, przymykając powieki z rezygnacją. - Gdybyś nie pokazał kłów, mogliby myśleć o tobie co chcą. Nie mieliby dowodów,  więc nic by ci nie zrobili...
- Jakby to powiedzieć, Morgan sam sobie dostarczył dowodów - odparł Dimitry z rozdrażnieniem, a jego dłoń mimowolnie powędrowała ku twarzy. - Chlusnął mi wodą święconą w twarz,  a moja skóra zaczęła robić się czerwona i skwierczeć. To mogło oznaczać tylko jedno... Wtedy on wyjął kołek, a ja odpowiedziałem na ten atak.  Resztę historii znacie... - Iwanow wzruszył ramionami.
- Czyli to o wodzie święconej to prawda?  - zainteresowałam się. Byłam zaskoczona. Dotychczas myślałam,  że bajeczki o niej, o czosnku czy nie odbijaniu się w lustrze to fikcja. Ludowe przesady, mające się nijak do rzeczywistości.  A jednak... czyżby któryś z nich był czymś więcej niż tylko niemądrym przesądem?


- Tak.
- Nie - odpowiedział równocześnie z Dimitrim Tristan. Chłopcy spojrzeli po sobie. Zmarszczyłam czoło.
- To jak w końcu?  - spytałam, przenosząc spojrzenie z jednego na drugiego.
- Zależy - westchnął z rezygnacją Tristan.
- Od czego? - zainteresowałam się.
- Od tego czy wierzysz w tego, do którego świątyni przychodzisz i czyim imieniem jest woda poświęcona - powiedział Iwanow. Widząc moją zdezorientowaną minę,  pospieszył z wyjaśnieniami. - My, wampiry, w zasadzie powinniśmy dawno nie żyć.  Z naukowego punktu widzenia jesteśmy wybrykiem natury, a z religijnego, jakiejkolwiek religii się nie przyjrzymy, demonami, bo to dzięki ich zaklęciu możemy tu dziś stać. Jeśli jesteś demonem "nawróconym", no nie wiem, na chrześcijaństwo,  judaizm, islam czy inną z religii, duchowo stajesz się członkiem wspólnoty wiernych i naturalnie zyskujesz prawo do przystąpienia świętego progu świątyni. W przeciwnym razie...jesteś intruzem. Kolejnym z demonów na usługach diabła - wyjaśnił mi Dimitry, a jego usta wygięły się w krzywym uśmiechu.
- Skoro paliła cię poświęcona woda, to znaczy, że należysz do tych, którzy nie wierzą?
- Naprawdę jesteś zbyt ciekawska, Nim, ale zaszczycę cię odpowiedzią - odparł przewrotnie. Wywróciłam oczami. - Co prawda pochodzę z dość religijnego stulecia, ale przez lata... znacznie zmienił mi się światopogląd.  Kiedyś wierzyłem,  i to nawet bardzo. Modliłem się codziennie, a dzięki babci i mamie znałem wszystkie psalmy na pamięć. Moje siostry podobnie.  Lecz... kiedy mijały lata, zacząłem dostrzegać,  jak wiele niesprawiedliwości jest na tym świecie. Wtedy pomyślałem: "Skoro Bóg nas kocha, to dlaczego zsyła na nas te wszystkie nieszczęścia?". Wojny, ludobójstwa... Rozumiem,  że rzekomo mamy wolną wolę i Bóg nie chce nas ograniczać, ale bez przesady. Wolna wola wolną wolą,  ale myślę że nasza wolność wyboru powinna kończyć się tam, gdzie zaczyna się krzywda drugiego człowieka. Lecz nigdy tak nie było... Na tej podstawie w końcu doszedłem do wniosku, że Bóg nie istnieje - zakończył Iwanow, wzruszając z obojętnością ramionami. Zdziwiło mnie to, że Dimitry tak się przed nami otworzył. Nie był on raczej typem, który lubił mówić o sobie i o swojej przeszłości.  Trudno mi było sobie wyobrazić Iwanowa na kolanach...modlącego się.  Przecież do tego potrzeba pokory, a Dimitry jej w sobie nie miał.  Albo tylko udawał.  Być może to wszystko, co sobą reprezentował było tylko maską? Wypracowaną przez lata pozą, która miała sprawić,  że poznamy go takim, jakim chce się dać poznać,  a nie takim, jakim jest naprawdę.
- Bo gdyby istniał, na świecie nie byłoby tyle cierpienia - dodał jeszcze Iwanow, wybijając wzrok w ziemię.
Tristan myślał przez chwilę nad odpowiedzią. Wiedziałam,  że słowa przyjaciela trafiły w jego czuły punkt. Schmidt należał do tych wierzących, to naturalne, że się z nim nie zgadzał. Urodził się w Państwie Zakonnym, w rodzinie, w której ojciec walczył za wiarę i tego samego uczył też syna. I nauczył. Tristan, odziany w biały płaszcz z czarnym krzyżem,  wojował z mieczem w dłoni, walczył w imieniu tego, co wyznawał. Albo raczej w imieniu tego, w którym pokładał swe nadzieje. Kiedy spytałam go kiedyś, jakim cudem tyle lat zdołał wytrwać przy jednej ideologii, on odpowiedział,  że nie łatwo odrzucić to, co wpajali ci od małego.  A zwłaszcza wtedy, gdy szeptane ci nauki dalej przyjmujesz za największą prawdę.Wtedy nawet nie myślisz o tym, by od nich odejść.
- Szczepionki nie istnieją* - odpowiedział po chwili namysłu Tris.
Jego brązowe oczy skrzyły.
- Co takiego? - wyrwało mi się. Spojrzałam na niego z nie mniejszym zdumieniem niż Dimitry.
- No właśnie - przytakną mi Iwan. - Za przeproszeniem, co ty znów bredzisz, Schmidt? A co według ciebie lekarze wstrzykują tym wszystkim dzieciakom, jak nie szczepionki? Na tężec, na różyczkę...
- Tak? - Tris uniósł znacząco brwi. Przez jego twarz przebiegł lekki uśmiech. Nie miałam pojęcia do czego pije. - Ale przecież ludzie dalej na to chorują. Gdyby szczepionki istniały,  chyba już nikt by na to nie chorował,  czyż nie?
- Chorują,  ponieważ się nie szczepią. Gdyby normalnie poszli do lekarza i się zaszczepili, nie byliby chorzy... - odpowiedziałam, krzyżując ręce na piersi.
- No właśnie - Tristan uśmiechnął się tajemniczo.
- Co "no właśnie"? Możesz wyrażać się jaśniej?  - mruknął z irytacją Dimitry.
- I szczepionki, i lekarze istnieją. Ten kto do nich chodzi,  ma większe szanse na bycie zdrowym. Ci natomiast, którzy omijają ich szerokim ruchem,  prędzej czy później sami na tym stracą. Tam samo jest z Bogiem. On jest takim właśnie lekarzem,  a jego przykazania szczepionkami. Jeśli do niego przychodzimy i przyjmujemy te przykazania, przestrzegamy ich, nie zbłądzimy. A nawet jeśli tak by się stało, nawet gdybyśmy upadli, on pomoże nam się podnieść. Natomiast ci, którzy nie chcą mieć z nim nic wspólnego. ..- Tristan pokręcił głową. - Dlaczego Bóg miałby ich także ochraniać? Skoro oni są tacy w stosunku do niego, to po co roztaczać nad nimi swoją opiekę?
Zamyślałam się.  Może miał rację? Trudno było mi powiedzieć,  sama nigdy się zbytnio nad tym nie zastanawiałam. Z drugiej strony w słowach Dimitriego także było trochę racji... Czułam,  że to nie na moją głowę.Zwłaszcza nie dziś.
- Nie wiem - Iwanow po krótkiej chwili ciszy tylko wzruszył ramionami. - Ale wiem jedno.  Nie czas teraz na takie rozważania. Verisset się rozkręca. Musimy teraz zrobić wszystko, żeby tylko nie dopuścić do kolejnych morderstw.
I wtedy coś mi się przypomniało... Sprawa,  która wypadła mi z głowy przez to wszystko.
- Kyle - szepnęłam z początku do siebie. Spojrzenia Tristana i Dimitriego spoczęły na mnie. Podniosłam na nich swój wzrok i powtórzyłam głośniej.  - Kyle, współlokator Scotta. Scott mówił mi, że ostatnio znalazł w jego rzeczach jakiś dziwny notes,  dziennik, książkę. ..nie pamiętam dokładnie.
- Co w nim było? - zainteresował się Iwanow.
- Coś bardzo mrocznego...jakieś dziwne symbole,  obrazy rodem jak z biblii szatana... - pokręciłam głową. - Scott nie mówił dokładnie, ale był poważnie wystraszony.
- Interesujące... - powiedział Tristan,  przesuwając w zamyśleniu palcem po podbródku. - Mogłabyś poprosić Scotta, żeby pod nieobecność Kyle'a pokazał ci to coś?  - poprosił.  Tak jak kiedyś niemal w każdym wypowiedzianym do mnie słowie pobrzmiewała czułość,  tak teraz jej miejsce zastąpiła chłodna uprzejmość.  Nie wiem kiedy,  nie wiem jak, ale zaczęliśmy się od siebie oddalać... nie wiedziałam czy zrobiłam coś nie tak. Nie miałam odwagi zapytać.  Dotychczas liczyłam,  że to tylko chwilowe, że to minie... ale nie miało. Od dnia halloweenowego balu nic się nie zmieniło... przynajmniej nie na lepsze.
- Sądzę, że nie byłoby z tym większego problemu... - odparłam. - Z tego co wiem, Kyle'a często nie ma w pokoju, podobno każdą wolną chwilę spędza na siłowni albo z kumplami, więc raczej nie trudno znaleźć dogodny moment.
- Dobrze - odparł mechanicznie Tristan. - Zajmij się tym. Przy odrobinie szczęścia wśród symboli tam zamieszczonych może znajdziemy ten, którym posługuje się Verisset.
- A właśnie... mówiłeś wcześniej, że masz pewną teorię na jego temat, ale powiesz nam ją dopiero, kiedy się potwierdzi - przypomniał sobie nagle Dimitry.
- Tak, ale nie mam jeszcze stuprocentowej pewności - rzucił trochę na odczepnego Schmidt. w tym momencie rozległo się ciche piknięcie. Wampir sięgnął po komórkę i odczytał SMS-a. Twarz Trisa nabrała dziwnego wyrazu, trudnego do zinterpretowania. - Porozmawiamy o tym później. Teraz... mam coś ważnego do załatwienia - powiedział i wyszedł.
- Co go ugryzło? - spytał Iwanow, marszcząc brwi.
- Wierz mi, zadaję sobie to pytanie od miesiąca - mruknęłam i ruszyłam do drzwi.

***

//Tristan//
Nefertari napisała mi, że już czeka. Mieliśmy spotkać się u nas w pokoju. Miałem ją przemienić. Prosiła mnie o to. Prawie błagała, kiedy Dimitry się nie zgodził. Początkowo się wahałem, nie byłem pewny, czy powinienem to zrobić. Czy potrafiłbym ją zabić? Bo przecież śmierć jest jedyną bramą do świata wampiryzmu. Lecz ona błagała i nalegała dalej, nie ustępowała. W końcu zgodziłem się to zrobić. Zrobić to, o co prosi, dać jej to, czego chciała. Nie mówiliśmy o tym Dimitriemu, bo wiedzieliśmy z Nef jaki ma pogląd na tę sprawę. Lepiej, żeby dowiedział się po fakcie. Jak znam Iwanowa, szybko nie wróci. Pewnie wykorzysta okazję i odprowadzi Dorę do siebie, ona go zaprosi do środka i tak się zagadają, że Dimitry zapomni o całym świecie. Nie powiem, wyjątkowo było mi to na rękę. Iwanowa nie powinno przy tym być.
W zamyśleniu opuściłem szkołę i udałem się do Internatu Historii. Przechodząc przez salon natknąłem się na Stana i Tomasa Hooghów - kuzynów, należących do naszego Domu. Stan był w "NASZYM" wieku, a Tomas rok starszy. W Dark High było wielu wnerwiających ludzi, ale ci akurat byli całkiem spoko - trzeba im to przyznać.
- Siema, Schmidt! Dołączysz się? - przywitał się ciemnowłosy Tomas, odrywając na chwilę wzrok od boiska do piłkarzyków.
- Tommy potrzebuje wsparcia. Bez ciebie ta ciapa przegra z kretesem - zaśmiał się Stan, chudszy i wyższy od kuzyna. Jego ciemne afro chyba urosło odkąd go widziałem ostatnim razem, czyli dziś rano. Raju... to tylko potwierdza moją teorię, że to coś na jego głowie żyje własnym życiem.
Zaśmiałem się.
- Sorry, chłopaki, ale dzisiaj naprawdę nie mogę - rzuciłem, mimowolnie się uśmiechając. - Innym razem.
- Trzymamy za słowo, Schmidt - Stan wyszczerzył zęby w szeroki uśmiech, po czym nakazał kuzynowi pstryknięciem wznowienie gry.
Nef już pewnie czekała. W kilku susach pokonałem schody i ruszyłem w kierunku drzwi do naszego pokoju. Były otwarte, co oznaczało, że Nefertari faktycznie już jest. Kiedy wszedłem do środka, zobaczyłem ją. Stała przy regale z płytami CD. Z magnetofonu płynęła znajoma melodia. Bonnie Tyler - I Need a Hero, czy jakoś tak. Ach, klasyk.
Ubrana była w fioletową, dosyć prześwitującą bluzkę, wpuszczoną za tren krótkiej czarnej i dosyć rozkloszowanej na spodzie spódnicy. Dwa kosmyki ciemnych włosów Nefi spięła z tyłu głowy, a resztę puściła luzem. Wyglądała naprawdę prześlicznie. Pachniała swoimi ulubionymi różanymi perfumami. 
- Jesteś - uśmiechnęła się, podchodząc do mnie.
- Przecież ci obiecałem - odpowiedziałem, odwzajemniając jej uśmiech, ale znacznie słabiej. Przekręciłem klucz, zamykając drzwi od wewnątrz.
- To chyba zaczynamy... - powiedział, odgarniając włosy na bok, by nie zasłaniały szyi.
- Jesteś tego absolutnie pewna? - spytałem raz jeszcze, na wszelki wypadek, spoglądając w jej oczy. Błyszczały w nich wyczekiwanie i ekscytacja.
- Po co pytasz, skoro wiesz? 

- Dla pewności. Jak to zrobisz, nie będzie już odwrotu, zdajesz sobie sprawę?
- Och, na to właśnie liczę, Tristanie - odparła z figlarnym uśmiechem. 
- Wiesz już jakim sposobem chcesz zginąć?
- Tak. Pożyw się mną - odparła bez strachu. - Ta ludzka krew i tak mi się już na nic nie przyda. Skoro i tam mam zginąć, co mi za różnica czy zabije mnie nóż w serce, czy po prostu się wykrwawię? - wzruszyła ramionami. - W ten sposób przynajmniej będę mogła ci podziękować.
- Dobrze więc, skoro tak chcesz. Dziękuję - spojrzałem jej w oczy z czułością, która wyszła ze mnie mimowolnie.
- Działaj.
Nie potrzebowałem kolejnej zachęty. Obnażyłem kły. Moje oczy rozbłysły krwistym szkarłatem. Aby człowiek mógł stać się wampirem, musiał najpierw zostać ugryziony. Trzeba było wpuścić do jego krwi nasz jad, a potem zabić, pozostawiając określoną ilość krwi w organizmie "ofiary"(?). Oczywiście tej "określonej" ilości nie sposób zmierzyć dokładnie, tę wartość przyjmuje się orientacyjnie. Zawsze lepiej zostawić trochę więcej niż mniej. Na początku znieczuliłem ją hipnozą. Nie chciałem, żeby przemiana wiązała się dla niej z bólem. Z opowieści Dimitriego wiedziałem, jak potworne to uczucie, kiedy wampir na żywca się w ciebie wgryza, jego jad zatruwa twój organizm, a ty powoli opadasz z sił w jego ramionach. Musnąłem palcem jej szyję, zastanawiając się, gdzie najlepiej się wgryźć. Kiedy postanowiłem, wcieliłem plan w życie. Ostre końce kłów wbiły się w błękitną żyłę, pulsującą teraz energicznie. Nefertari jęknęła, odchylając głowę. Zamknęła oczy, zaciskając kurczowo palce na mojej koszuli. Piłem i piłem, pozwalając, by ciepły, życiodajny płyn spływał po moim podniebieniu. Jej krew była taka słodka. Aż szkoda, że więcej nie będę mógł jej spróbować. Nef stopniowo stawała się coraz bledsza i coraz słabsza. Powoli omdlewała w moich ramionach, uścisk jej dłoni zelżał. Ciężko było mi tak nagle oderwać się od niej. Ciężko było mi skończyć pić coś tak dobrego, ale wiedziałem, że musiałem. Przecież nie chciałem jej zabić. Nigdy bym sobie nie wybaczył, gdyby Nefertari umarła z mojej winy. Całą siłą woli przywołałem się do rozsądku.  Chwilę walczyłem sam ze sobą, aż w końcu udało mi się oderwać. Schowałem kły. Nefi była już nieprzytomna. Zaraz jej serce powinno przestać bić. Paradoksalnie to dobrze. Wziąłem ją na ręce i ułożyłem na łóżku. Była taka lekka... Usiadłem na jego skraju, tuż obok niej i czekałem, aż się obudzi. Usta miałem jeszcze wilgotne od jej krwi. Oblizałem wargi. Daję słowo, lepszej nie piłem od stuleci.
Siedziałem tak w miejscu, przyglądając się jej w wyczekiwaniem. Twarz Nefertari jak nigdy była taka spokojna, taka niewinna... nie podobna do jej charakteru. Wyczulone wampirze zmysły mówiły mi, że jej serce bije już bardzo słabo. Nie ma czego pompować. Lada moment stanie na wieki. Przez moje myśli biegły teraz najróżniejsze wspomnienia. Pamiętałem, jakby to było wczoraj, czasy, w których byliśmy razem. A byliśmy razem wiele razy. To się schodziliśmy, to rozchodziliśmy i tak w kółko. Ostatnim razem zerwaliśmy... w sumie już nie pamiętam kiedy. I nie pamiętam też dlaczego. Byłem głupi, że wtedy się na to zgodziłem. Wiedziałem, że ona też żałuje. Kiedy stała się człowiekiem, zacząłem słyszeć jej myśli. Wiem, że nie powinienem ich czytać, ale... pokusa była silniejsza. Wtedy zobaczyłem, że również nie jest szczęśliwa z tego powodu, co się między nami zadziało. Kojarzę, że nasze ostatnie rozstanie miało być już ostateczna. Mieliśmy na stałe wrócić do magicznej zagrody friendzona. Oboje chcieliśmy ukoić doskwierający ból rozstania, znajdując nową miłość. Tym samym maskując ów ból przed sobą nawzajem. Może gdybyśmy wtedy nie byli tak dumni, tylko od razu powiedzieli, co nam leży na sercu, wrócilibyśmy do siebie już tydzień po, ale nie. Za grosz nie chcieliśmy się przyznać do tęsknoty. Wręcz przeciwnie, chcieliśmy ją zagłuszyć. I tak właśnie Nefertari zauroczyła się Dimitrim. To nigdy nie była prawdziwa miłość, nie... po prostu podświadomie szukała drugiej połówki, przez co spojrzała na Iwanowa pod innym kontem. Ale jej "uczucie" zgasło tak szybko, jak się rozpaliło. W końcu zdała sobie sprawę, że nie może pożądać kogoś, kto jest dla niej jak brat. Wstyd się przyznać, ale podobnie miałem z Nimfadorą... Nie zrozumcie mnie źle, Dora jest naprawdę świetną dziewczyną, lecz wolałbym mieć ją za przyjaciółkę, nie za dziewczynę. Jeszcze do niedawna naprawdę myślałem, że to.. to jest to. Wiem, trochę to chaotyczne, ale byłem przekonany, że jestem zakochany. Lecz teraz wiem, że nie byłem. Tak naprawdę kocham tylko jedną osobę na tym świecie w TEN sposób. Dziewczynę, która właśnie leży teraz u mego boku. Dziewczynę, której przebudzenia wyczekuję z taką niecierpliwością... Może... może powinienem powiedzieć Nimfadorze o moich uczuciach. Nie, JA MUSZĘ TO ZROBIĆ, lecz boje się ją zranić. Przecież nie chciałem jej skrzywdzić, nie zrobiłem tego umyślnie... Nimfadora zasługuje na kogoś lepszego, kogoś kto będzie kochał ją naprawdę, aż do końca jej dni.
Z magnetofonu leciało właśnie Let get it started  Black Eyed Peas. Słuchałem, próbując odgonić złe myśli o nieuniknionej rozmowie z Nimfadorą. I wtedy powieki Nefertari drgnęły. Poruszyła się.
- Nef? - spytałem, odruchowo nakrywając jej dłoń swoją.
- Tristan? - wymamrotała sennym głosem, otwierając ociężałe powieki. - Pić...
- Już. Zaczekaj moment... - zerwałem się z miejsca i w podskokach ruszyłem ku ukrytej w szafie miniaturowej lodówce, w której z Dimitrim trzymaliśmy krew.
- A, B, AB czy zero? - spytałem, przerzucając woreczki z pożywieniem.
- Wszystko mi jedno. Pali mnie gardło...
- Dobrze, więc będzie A. Rh - czy Rh +?
- Litości! Daj mi cokolwiek - poprosiła, odgarniając roztrzepane włosy z twarzy.
- Widać nie masz w sobie żyłki konesera - pokręciłem głową, po czym podałem jej woreczek z A Rh +. Nefertari z charakterystycznym dla młodego wampira łakomstwem chwyciła go i zaczęła łapczywie pić. Kiedy w końcu skończyła, otarła zakrwawione wargi wierzchem dłoni i podała mi woreczek do wyrzucenia.
- Dziękuję - wyszeptała, spoglądając na mnie spod wachlarza długich rzęs.
- Nie dziękuj. Nie zrobiłem nic takiego- wzruszyłem ramionami. - Zwróciłem tylko to, co zostało ci zabrane.
- Bez ciebie bym umarła. Tak na stałe. Może nie dziś, ale za parę, kilkanaście lat czy kilkadziesiąt na pewno - powiedziała z nostalgiczną nutą w głosie. - A ja naprawdę nie chciałam umierać. Drugi raz. Dimitry tego nie rozumiał. Nie chciał mnie przemienić.
- Wiesz, że nie ze złośliwości, ale z troski - powiedziałem, siadając koło niej. Odgarnąłem za ucho niesforny kosmyk jej włosów.  Nakryła mą dłoń własną i uśmiechnęła się wdzięcznie.
- Wiem, ale nie chciałem tej troski. Bycie znów człowiekiem to jego marzenie, nie moje. Ja nie chcę się starzeć, nie chcę umierać, nie zależy mi na założeniu rodziny. Jedną już kiedyś miałam. Dziecko też, które niemal natychmiast straciłam. Nie przeżyłabym takiej straty ponownie, a wiadomo, że w życiu bywa różnie.
- Wiesz, że nie pozwoliłbym ci umrzeć - odparłem w zamyśleniu. Nefertari wspomniała o dzieciach... tak się składa, że też wiedziałem coś na ten temat. Pamiętam, że za młodu, kiedy jeszcze nawet nie wierzyłem w wampiry, strzygi i inne, miałem cudowną narzeczoną. Na imię było jej Blanka. Blanka Nitzsche, siostrzenica Wielkiego Mistrza Ulricha von Jungingena i wcześniejszego - Konrada. W pamięci czas zatarł już jej rysy, kolor jej włosów, dźwięk jej głosu, ale nie zatarł wspomnienia miłości, jaką ją darzyłem. Planowaliśmy ślub na niedługo przed moją śmiercią. W tamtych czasach w szczególności kładło się nacisk na dochowanie tak zwanej "czystości" do śluby, ale... cóż.. nam jakoś nie wyszło. I tak chcieliśmy się pobrać, bo nie
Blanka Nitzsche
wyobrażaliśmy sobie bez siebie życia, ale ciąża Blanki tylko to przyspieszyła. Na miesiąc przed ceremonią, wysłano mnie na bitwę. Wtedy nazywaliśmy tą miejscowość Tannenbergiem, ale teraz nazywa się ona inaczej... Grunwald czy jakoś tak. Nie wiem dokładnie. Gdy tylko posłańcy przynieśli Blance i mojej rodzinie wieść o mej śmierci, dziewczyna poroniła z tego wszystkiego. Ból który wtedy czułem był niewyobrażalny. Wbiłem jej sztylet w serce podwójnie. Raz - moją śmiercią i mym odejściem (bo przecież nie mogłem wrócić do rodzinnych włości jako wampir, zabiliby mnie... albo ja nie zapanowałbym nad sobą i sam bym ich zabił), drugi - kiedy z mego powodu straciła dziecko, którego oboje wyczekiwaliśmy.
- Wiem - szepnęła.
Patrzyliśmy tak na siebie bez słowa. Żadne z nas nie wiedziało, co mogłoby jeszcze powiedzieć. W którymś momencie nagle rozległo się gwałtowne dobijanie się do drzwi. Dimitry wrócił.
- Schmidt, otwieraj! Ja wiem, że ty tam pewnie sobie panienki zaprosiłeś i się nieźle seksisz, ale to też mój pokój, radzę ci o tym nie zapominać! - krzyczał, waląc w drzwi zirytowany. - Możesz się nie krepować, jak wejdę to zamknę oczy.
- Iwan?
- A kto inny? - prychnąłem z ironicznym uśmiechem na twarzy i poszedłem otworzyć.
- No fakt - Nefi wywróciła oczami.
Otworzyłem.
- Na przyszłość pojedź kulturalnie do burdelu, a nie je do nas zapraszasz - fuknął, przepychając się w progu. Wtedy jego spojrzenie padło na leżącą na łóżko Nefertari. Wyglądał na zdziwionego.
- Cześć - przywitała się Nef, machając do niego. Starała się ukryć zakłopotanie.
-  No, no, no - Dimitry zacmokał teatralnie, kręcąc głową. - Takie rzeczy za plecami Nim? Oj, nieładnie, nieładnie.
- Przestań, do niczego nie doszło - mruknąłem na odczepnego, zamykając za nim drzwi.
- Jaaaaasneee. A ja jestem primabaleriną - posłał mi znaczące spojrzenie. Następnie jego usta wygięły się w ten jego łajdacki uśmieszek. - Ty się lepiej zastanawiaj, jak mnie przekonasz, żebym nie mówił o tym Nimfadorze.
- Och, skończ w końcu. To czysto przyjacielskie spotkanie - Nefi machnęła lekceważąco dłonią, podnosząc się z łóżka. - Tris po prostu wyświadczył mi przysługę.
- Przysłoga. Tak to się teraz nazywa - drwił dalej Iwanow.
- Przysięgam, że cię walnę, jeśli w trybie natychmiastowym nie zamkniesz ust.
- O... Trisy się wkurzył...
- Ty się wkurzysz, jak się dowiesz, co naprawdę robiliśmy - wtrąciła Nefertari, poprawiając się przed lustrem.
- Jeśli nie graliście w Słoneczko z pluszakami, w dodatku totalnie nawaleni Kubusiem Playem, myślę, że jestem skłonny wam wybaczyć - odparł ze szczerą powagą Dimitry. Iwanow i powaga... pfff.. dobre sobie.
- Kurcze, to chyba lepiej się nie przyznawać, co Nef? - spytałem "konspiracyjnie", zerkając na nią.
- Nie no powinien poznać prawdę - zaśmiała się, lecz po chwili momentalnie spoważniała. - Tak naprawdę to Tristan mnie przemienił. Znów mam swą moc! - zaszczebiotała radośnie.
Iwanow nic nie powiedział. Popatrzył tylko na nią, potem na mnie. W jego czarnych oczach malował się zawód.
- Co ci...? - zaczęłam.
- Nic - odburkną i wyszedł, z trzaskiem zamykając za sobą drzwi.
- Trzeba było jednak zagrać w Słoneczko. Gniewałby się mniej - mruknęła pod nosem Nef, odprowadzając go wzrokiem.
____________________________________________
* Fragment o szczepionkach i lekarzu trochę inspirowany religijnym filmikiem o fryzjerze, który pokazał nam kiedyś ksiądz. Przyznaję się bez bicia ;)


MERIDIANE FALORI

30 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. O boze
      TAAAAAAAAAAKKKKKKK
      wiedzialam wiedzialam WIEDZIALEM
      (Dla niekumatych)
      niech Tris zerwie z Dora i bedzie z Nefi
      a Dimitr pocieszy Dore i beda razem <3
      TAAAAAK <3 XD
      cudny rozdzial
      bardzo mi sie podoba
      fajne to porownanie xD
      troche mi szkoda Dimitra ;/ biedny
      ale no nic
      czekam na cd (jak Dora bedzie go pocieszac *rusza znaczaco brwiami*) xD
      Zycze weny i pozdrawiam
      ~ domysl sie pulpecie who i am ;* narka

      Usuń
    2. Grrrr glupi slownik ;_; mialo byc WIEDZIALAM

      Usuń
    3. wiedziałam już po pierwszym komie xD

      Usuń
  2. Świetny *-*
    Opowiadanie znalazłam niedawno. Bardzo mi się spodobało ;)
    Co do rozdziału. Jest świetny :)
    Czekam na następny ;)
    Kinga ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :D A gdzie je znalazłaś? Ktoś polecił, czy wstawiłam gdzieś link? ;*

      Usuń
  3. aaa o matko ... aaaaaa ... mateńko ..... aaaa.
    wiedziałam, że Nef i Tris się kochają !
    wiedziałam, że Tris nie kocha Nim !
    wiedziałam, że Tris przemieni Nef !
    wiedziałam, że Dim będzie rzucał złośliwymi i zabawnymi tekstami !
    koooocham !
    oooo matko ! dawaj next, rozmowę Trisa i Nim, albo coś z Morganami ....
    ps. (tak naprawdę to nie wiedziała, ale chciałam być inteligent) xdxd
    /Rebekah
    a tak w ogóle to świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trzeba było sięnei przyznawać, hahahah :* cieszę się, że się podobało :D I że wyszło nawet zabawnie,to co miało być zabawne xd

      Usuń
    2. jest świetne ! za który blog teraz się bierzesz ? ope ?

      Usuń
  4. Bardzo mi się podobał ! Szkoda mi Nim ale lepiej będzie jej z Dimim. Tak z ciekawości jak blisko rozwiązania zagadki są nasi bohaterzy ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi to określić... Mam juz zaplanowaną akcje, ale od momentu poznania sprawdza a złapania go jest mały kawałek xD

      Usuń
  5. wiedziałam, że Tristan przemieni Nef. Jakoś tak czulam, że się kochają i będą ze sobą jako szczęśliwa rodzinka wampirów XD jak dla mnie za mało w tym rozdziale Verisseta, polubiłam juz jego chore akcje :") ciekawa jestem co z Nim, jak sobie poradzi z tym, że Tristan pewnie ja rzuci. Może ktoś inny ja pocieszy :")))))) może Dimitr. Ahh czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  6. O nie haha sie zdenerwowal xD
    Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdzial, no wiedzialam ze tak bedzie! :D I niech Nim bedzie z Dimitrym ♥ 《3 czekam na nastepne ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Acha, czyli mogą sobie przyprowadzać panienki z burdelu, nie burdelu będąc z Nim? XDDD Okay
    Do Trisa: Już Cię nie lubię, po tym co się dowiedziałam :')

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział *-*
    dobrze że Nefi stała się znowu wampirem.
    Mam nadzieję, że Nim i Tris się rozstaną.. Od początku wydawalo mi się że z tego nic nie będzie
    życzę weny i czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. natknęłam się na ten blog dosyć niedawno i tak mnie zaciekawil że postanowiłam przeczytać pozostałe cztery i powiem ci jedno to jest GENIALNE <3 <3 naprawdę świetnie piszesz, fajnie się czyta twoje opowiadania. oby tak dalej :* co do rozdziału: TAK!! <3 niech Tris zerwie z Dorą i będzie z Nefi, a Dora niech będzie z Dimitrim :D oni muszą być razem <3 już od początku uważam że Tristan i Dora jakoś nie za specjalnie do siebie pasują i lepiej jej u boku Dimitriego <3 Nefi znów jest wampirem... ciekawe co jej Dimitry powie.. szkoda mi Dory, czeka ją takie zmartwienie :( ale Iwan przynajmniej ja kocha , nie to co Tris :/ A co do Iwanowa... jak ja kocham jego teksty :D ,,jeśli nie graliście w słoneczko z pluszakami, w dodatku totalnie nawaleni Kubusiem Playem myśle, że jestem skłonny wam wybaczyć''- najlepszy tekst EVER <3 :D nie mogę doczekać się nexta :* pozdrawiam i życzę weny :)
    PS sory za chaotyczny kom, ale jestem dziś do niczego xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Cieszę się ze zyskalam nową czytelniczkę.mam nadzieję że zostaniesz na dłużej ;) hahaha bylabym tez wdzięczna gdybys pod kazdym kolejnym rozdzialem zostawiala po sobie slad w postaci chociaz kilku slow w kom ;) :D oczywisciejesli to nie problem...

      Usuń
  11. Świetny prezent na urodziny :*
    Czytam teraz, bo wcześniej nie miałam kiedy :/
    Rozdział? Idealny :*
    Tris i Nefi? Wiedziałam, że będą razem :D Teraz Dimitry ma "wolną rękę" do Nim :D jak tylko się dowie :P
    Ten Verisset (czy jakoś tak :P ) jest okropny :/
    Dimitry się ujawnił przed Morganami :O I co teraz? :O
    Nefi znów wampirkiem :D
    Trisy bądź z Nef :* a Dim z Dorą i wszyscy szczęśliwi :*
    Jeszcze raz dziękuję za niespodziankę (choć nie wiedziałaś o tym :D )
    Pozdrawiam i czekam na szybkiego NEXT'a :*
    <3 Pat ka <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Odpowiedzi
    1. Po czterech żywiołach xD Tródno mi powiedzieć :(
      Wiem, że czekacie, ale tłumaczyłam wam już chyba że mam MAŁE problemy z czasem :(

      Usuń
  13. JA CHCIEĆ ROZDZIAŁ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I w końcu się doczekasz ;)
      Proponuję umilić sobie czekanie lekturą pozostałych blogów xD hahah

      Usuń
  14. Okg od wczoraj zaczełam czytać tego bloga.
    I jest poprostu ..ZARĄBISTY!
    mam nadzieję że niedługo pojawi się next a tymczasem ide czytać twoje pozostałe blogi.
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award!
    http://destiny-of-feter.blogspot.com/2015/04/nominacja-do-liebster-blog-award-lba.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Nominowałam cię do LBA! Więcej tutaj: http://tori0102.blogspot.com/2015/04/liebster-blog-awards.html :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja już sama nie wiem, co myśleć. .. Ale skoro wreszcie się okazało ,co z Trisem jest nie tak, to.... Wracam do przekonania z samego początku!
    Dimitry z Dorą
    Nef z Trisem
    I wszyscy żyli długo i szczęśliwie... I żadnych zmian w ustawieniach !
    C.E.

    OdpowiedzUsuń