czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 19 : Utrata przyjaciółki i pirat drogowy

<<<< NIE SCZYTANE, JAK SĄ JAKIEŚ BŁĘDY, MOŻECIE NAPISAĆ.>>>>

- Victorio, rozumiem, że jesteś wkurzona... Fakt, byłam beznadziejną współlokatorką, a kumpelą jeszcze gorszą, ale... Nie możesz kazać mi wybierać! - zaprotestowałam. Słowa ledwo przechodziły mi przez gardło. Nie zdawałam sobie sprawy, że w tak krótkim czasie odsunęłam się od niej tak bardzo... Wiem, że powinnam na nią patrzeć, gdy do niej mówię, ale... nie mogłam spojrzeć w jej oczy. Wpatrywały się we mnie teraz tak oskarżycielsko... Nie mogłam tego znieść.
- Mogę i właśnie to robię - rzuciła do mnie ostro, krzyżując ręce na piersi. - Ja i Matt albo Iwanow ze swoją świtą. Wybieraj.
- Przecież mogę znaleźć czas i dla was, i dla nich... - próbowałam to jakoś załagodzić. Zależało mi na Vicky i Matcie, chociaż faktycznie spędzałam ostatnio z nimi mało czasu... Nie chciałam ich stracić. Nie mogłam.
- Aha. Już my widzieliśmy jak ci to świetnie wychodziło - prychnęła wściekle Victoria. - A więc? Zdecydowałaś już? Myślałam, że to będzie dla ciebie jasne, kogo masz wybrać... - powiedziała, a w jej głosie pobrzmiewało boleśnie rozczarowanie.


- Vicky, proszę...
- Wiesz co? Mam tego dosyć - rzuciła z wyrzutem; jej oczy zalśniły. Łzy? Nie wiedziałam. Świetnie! Teraz czuję się jeszcze gorzej.- Myślałam, że bez zastanowienia wybierzesz nas, ale... ty się wahasz. Wolisz uganiać się za tym snobem, jego kumplem i przyjaciółeczką. Jeśli tak to dobrze. Mogę nawet ułatwić ci ten wybór, skoro to dla ciebie takie trudne - powiedziała przez zaciśnięte zęby, po czym wyminęła mnie i wyszła, zatrzaskując za sobą drzwi tak mocno, że prawie wyrwała je z zawiasów.
Czułam się parszywie. W oszołomieniu opadłam na łóżko.Miałam wrażenie, jakby ktoś właśnie z całej siły kopnął mnie w żołądek. Jak ona mogła kazać mi wybierać? Prawdziwa przyjaciółka by tak nie zrobiła... Ale w sumie była zdenerwowana... Nie wiem, jakbym ja zachowała się na jej miejscu. Chwila... Właśnie tak samo, zwłaszcza, że już tak kiedyś zrobiłam. Do dziś tego żałuję. A... wy jeszcze nie wiecie... Nie lubię o tym mówić, bo zwyczajnie w świecie się wstydzę, ale mogę zrobić wyjątek... A wiec to było tak...
Kiedyś, jeszcze w Greevit Falls miałam przyjaciółkę. Nazywała się Jenna. Byłyśmy nierozłączne od dziecka. Można powiedzieć, że wychowałyśmy się razem. Wszystko robiłyśmy razem. No a potem na horyzoncie pojawiła się Ana. Od razu dogadały się z Jenną. Nigdy za Aną specjalnie nie przepadałam, ale znosiłam jej towarzystwo. Właśnie dla Jenny. Z początku wszystko jakoś się trzymało kupy, ale potem... te dwie zaczęły spędzać coraz więcej czasu. Obie kochały komiksy i rap, a ja nie. Kiedy o tym rozmawiały, czułam się wykluczona, ale jakoś to zanosiłam. Potem coraz częściej spotykały się beze mnie. Przecież to logiczne, że jak szły na koncert jakiego rapera, to nie będę zainteresowana... Rzecz w tym, że spotykały się nawet tak normalnie beze mnie. W miejscach, do których i ja chętnie bym poszła... Bolało mnie to, aż w końcu nie wytrzymałam i powiedziałam jej co myślę. Wiecie, co Jenna na to? Stwierdziła, że jestem zazdrosna. I faktycznie byłam, ale za nic nie chciałam się do tego przyznać. Właściwie nie wiem czemu. Może byłam zbyt dumna? Nie wiem. Wtedy kazałam Jennie wybierać.
"Ja czy Ana?" - spytałam wówczas. Byłam wtedy tak samo pewna, że wybierze mnie, jak Victoria, kiedy sądziła, że bez wahania wybiorę ją.
"Ana" - odpowiedział mi Jenna.
"Co takiego?" - nie mogłam w to uwierzyć.
"Ana" - powtórzyła, patrząc mi chłodno w oczy. - "Prawdziwa przyjaciółka nigdy nie kazałaby mi wybierać." - i odeszła. Byłam załamana, ale co zrobić? Po tygodniach doszukiwania się winy w sobie, jednak zobaczyłam, że to przecież ona zaczęła się ode mnie oddalać... Kiedy to zrozumiałam, wcale nie zrobiło mi się lepiej. Mimo wszystko boleśnie jest stracić kogoś tak bliskiego. Kogoś, kto był towarzyszem twoich dziecięcych przygód. Kogoś, z kim dzieliło się swoje dziecinne jeszcze marzenia i obawy. Nawet jeśli to Jenna zawiniła bardziej niż ja, to nie pozwala łatwiej zapomnieć. Nadal mam taki odruch, że kiedy zbliża się data jej urodzin, chcę napisać, albo zadzwonić i spytać co u niej. Wtedy z trudem się powstrzymuje. Miała mnie gdzieś, więc co to mnie obchodzi? A jednak obchodzi. Czasami wchodzę na facebooka i wpisuję jej nazwisko (bo oczywiście usunęła mnie ze znajomych, bo dlaczego nie?). Wtedy patrzę, jakie zdjęcia dodała. Z nowymi przyjaciółmi. Wszystko wskazuje, że o mnie zapomniała. No trudno.
A teraz sytuacja się powtarza. Znowu tracę najlepszą przyjaciółkę i nie mogę na to nic poradzić. Przecież nie zerwę kontaktu z Nefertari, Tristianem i Dimitrim. Nawet gdyby nie łączyła nas sprawa Łowców i Verisseta, nie chciałabym z nimi "zrywać". Polubiłam ich. Niestety Victoria tego nie rozumie... Nawet nie mogę jej wytłumaczyć, dlaczego ostatnio tyle czasu z nimi przebywałam. Chciałabym, ale nie mogę. To nie jest tylko moja tajemnica. Nie wiadomo, co nagadała jej Claire. Mogłaby się ode mnie odwrócić, gdyby się dowiedziała, ze jestem Faliree, a jeśli przypadkiem chociażby bym wspomniała o ich wampiryźmie, jestem pewna, że Victoria zaraz pobiegłaby z tym do Morganów. Świetnie. Jestem miedzy młotem a kowadłem. Pogrążam się, okłamując ich, ale naprawdę zgubiona będę, kiedy wyjawię prawdę. Nic dodać, nic ująć.

***
Wieczorem zadzwonił do mnie Tristian. Powiedział, że chłopak, którego mamy obserwować - Parker Willis - podobno gdzieś się wymyka dziś z kumplami, i że jedzie za nim, żeby mieć pewność, ze się w coś nie wpakuje. Tristian spytał, czy zabieram się z nim, czy może wolę dziś zostać w Domu. Zgodziłam się bez wahania.Victoria jeszcze nie wróciła, pewnie była gdzieś z Mattem, a ja nie mogłam dłużej siedzieć sama. Czułam, jak powoli zaczynam wariować od tego wszystkiego. Szybko chwyciłam swoją jeansową kurtkę, narzuciłam ją pospiesznie na siebie i prawie ze wybiegłam z pokoju. W podskokach pokonałam schodu, u których podnóża czekał na mnie uśmiechnięty Tristian. Chłopak miał na sobie granatową bluzę i ciemne jeansy. Jego brązowe włosy były zmierzwione, zupełnie jakby chwilę temu uciął sobie drzemkę.Normalnie pomyślałabym, że zasnął na patrolu, ale już zdążyłam się przyzwyczaić do tego, że Tristian zawsze ma rozpierdziel na głowie. Nie powiem, ładnie to wygląda, tak uroczo niedbale, ale jednak rozpierdziel to rozpierdziel.
- Na pewno, dziewczynko, nie masz nic do nauki? - rzucił zamiast powitania, uśmiechając się do mnie szeroko.
- A ty, chłopczyku? -  rzuciłam, unosząc obie brwi.
 - Ja już się swoje w życiu nauczyłem - odpowiedział, dalej susząc zęby. Wywróciłam teatralnie oczami w odpowiedzi. - Wiesz, po prostu nie chcę, żeby było później, że cię demoralizuję, sprowadzam na złą drogę czy coś.
- I tak będzie na ciebie. Nie masz się, co bronić - pokazałam mu język, a on przysunął mnie ramieniem do siebie i szepnął rozbawiony do ucha. 
- Już ja bym ci powiedział, co możesz zrobić z tym języczkiem, skarbie, ale potem oskarżał mnie za napastowanie nieletnich.
- I bardzo dobrze! Zboczuch! - roześmiałam się, szturchając go łokciem między żebra. - Robisz się taki sam jak Dimitry.
- Tyle lat się już z nim męczę, że zaczęło mi się udzielać - odparł z ironicznym uśmieszkiem na twarzy.
Chciałam już coś odpowiedzieć, ale wtedy przed oczami śmignęła mi Victoria. Widziałyśmy się przez chwilę, a ona już zdążyła mi posłać pogardliwe spojrzenie. Zabolało.
- Coś nie tak? - spytał, spoglądając na mnie z pewnym niepokojem. Tristian zmrużył swoje ciemne oczy, przyglądając mi się bacznie. Czyżby aż tak było po mnie to widać?
- Wszystko w porządku - skłamałam.
- Nimfadoro...
- Wszystko jest okey, czy możemy już iść? - powtórzyłam nieco ostrym tonem.
- Tak. Możemy - odparł chłodno.
- Świetnie - mruknęłam i ruszyłam do drzwi, a Tristian za mną. - A więc mówiłeś, że gdzie jadą?
- Z tego co słyszałem to do Harisson&Ford - powiedział, prowadząc mnie na parking.
Harisson&Ford  to jedna z okolicznych miejscówek, do których kochali przychodzić uczniowie D.H. Było to coś pomiędzy pubem a kubem. Kto chciał, mógł tańczyć, kto chciał, mógł coś przekąsić, a kto chciał pić na umór, pił. Puszczali tu przeważnie przeboje z lat 60', 70', 80' i 90'. Rzadko leciały jakieś nowe kawałki, ale to dobrze. Mimo muzyki i tańca, nie była to jednak regularna dyskoteka. I bardzo dobrze. Nie kręciły mnie takie klimaty. 
Tristian otworzył kluczykiem swoją czarną Hondę Civic. W milczeniu wsiadłam do środka, a on po mnie. 
- Masz prawo jazdy? - spytałam ni stąd, ni zowąd.
- No tak, a co? - spytał zdziwiony pytaniem.
- Bo niektórzy jeżdżą bez. Wiesz, szpanują i chcą poderwać laski na furę. No a ja z całym szacunkiem nie chcę skończyć roztrzaskana na drzewie, rozumiesz. To nic osobistego - odparłam, przekładając się w lusterku samochodowym.
- Spokojnie, ja nie szarżuję za kierownicą - uspokoił mnie, uśmiechając się leniwie. - Zwłaszcza że to auto Dimitriego. Zabiłby mnie, gdybym je uszkodził. Moje jest w naprawie, więc musiałem pożyczyć. 
- A co jest z twoim? - spytałam, zainteresowana.
- Roztrzaskałem je w drobny mak, jak zacząłem dachować, a potem wpadłem do rowu - rzucił lekko.
- Co? Ale jak to? Mówiłeś, że nie szarżujesz za kółkiem?!
- Bo nie szarżuje. Od teraz. Stwierdziłem, że naprawy zbyt drogo wychodzą i nie warto - Tristian wzruszył ramionami.
- Naprawy? Naprawy?! Co ty chcesz naprawiać, jak sam mówisz, że to teraz kupa złomu?
- Słuchaj, Nimi - zaczął, posyłając mi spojrzenie z cyku: "jak ty niewiele wiesz o świecie". - Zahipnotyzowałem tego tam majstra, żeby mi to naprawił. Nie wiem jak, może sklejać taśmą klejącą, żeby tylko chodziło. Niby mógłbym kupić nowy*, ale ja lubię ten. Nie obchodzi mnie sposób, ten facet ma to poskładać do kupy.
- Aha. Dobrze... A nie boisz się, że... no nie wiem... MOŻESZ SIĘ, DEBILU, ZABIĆ ZA KÓŁKIEM?! - zawołałam, wytrącona z równowagi.
- Primo, ja już jestem martwy tak jakoś od 1410 roku. Secundo, znowu zabić mnie może tylko kołek w samo serce. No i zawsze pozostaje też śmierć głodowa, ewentualnie z nudów, kiedy Nefertari zmusi mnie do oglądania z nią jakiegoś ckliwego romansidła. Tertio, rozmijam się tylko tam, gdzie nie ma ludzi. Widzisz? Tristian dobry. Nie ma potrzeby prawić Tristianowi kazania - powiedział prześmiewczo.
- Mówisz do siebie w trzeciej osobie - zauważyłam.
- No co ty nie powiesz, Nimi? - rzucił ze śmiechem. - Wiesz, nie zauważyłem. Naprawdę. 
- Tak tylko mówię...
- Czekaj,  jesteśmy na miejscu - przerwał mi Tristian. Jego oczy błysnęły, a na twarzy zamalował się wyraz głębokiego skupienia. Misja pod kryptonimem: "ochraniać tyłek Parkerowi" rozpoczęta.

___________________________________________
* Zarówno Tristian, jak i Nefertari z Dimitrim są bardzo bogaci tak jak większość wampirów. Żyjąc tyle lat na świecie, nie sposób uzbierać sobie oszczędności, albo się na czymś dorobić.

Meridiane Falori^^^


17 komentarzy:

  1. <333333333333333333333333333333
    Exxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxtra!
    Kiedy kolejne?????????????????????????
    Suuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper piszesz!
    ~Julai, która jest mega szczesliwa, bo dodalas rozdzial i dostaje szajby ;DD

    OdpowiedzUsuń
  2. jejviu ale super rozdział Nim i Tristan to dopiero zgrany team ;* czekam na następnego buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Pff... najlepszy. I jeszcze jak fajnie się z nim pisze... I tutaj też mi palma bije!? No bez jaj...
      Ale tak, zachowanie Tristana było suuuuuuuuuuperaśne!

      Usuń
  4. Yay! Ten zaciesz gdy zobaczyłam że napisałaś że nowy rozdział na D.H, bezcenny. Nim i Tristan, Tristan i Nim, ja od początku gadam że oni będą razem i tak się stanie, to widać! Tacy oni razem słodcy. I jeszcze ta akcja na korytarzu przed wyjściem... moje westchnienie było tak przerażająco dziwne, że sama się przeraziłam (bo aktualnie siedzę na łóżku z laptopem na przeciw szafy z lustrem wszystko widziałam. Boże, to było straszne...)
    Ale Vica to coraz mniej mi się podoba. Powoli jej nie lubię... smuteczeg bardzo. A wydawała się taka miła i fajna.
    A dodatkowo ta historyjka o przyjaciółce Nimi tak mnie posmuciła... że aż normalnie zagram w LOL'a, którego nie lubię a mam zainstalowanego tylko temu że mój brat cioteczny w to gra na MOIM LAPCU!! Kiminisz czacze?!
    Dobra, bo ja tu już za bardzo przelewam moje myśli... Lubię sok jabłkowy i truskawki... Widzisz? Odpier*ala!
    Pozdrawiam i wenyyyyyy w kij!
    Całuski, Elfik JoWita

    OdpowiedzUsuń
  5. "Tristian dobry. Nie ma potrzeby prawić Tristianowi kazania." rozwaliło mnie to. Świetnie piszesz, bo talentem jest umieć wzruszyć i rozbawić :) kocham cie za to <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo...
    Początek mnie zaskoczył :O
    Victoria kazała wybierać :(
    Ciężko :(
    Rozumiem, że Nimi zaniedbała ich przyjaźń, przez sprawe z Verrissetem, ale myślałm, że to nie doprowadzi do czegoś takiego :O
    Współczuje Ci Meridiane, wiem co nie co o tym :(
    Wprawdzie kontaktów nie zerwałam, ale jest to na dobrej drodze :(
    Szczerze mówiąc nie chce tego przeżywać, ale co będzie to będzie :( Bywa! Takie życie! :(
    Potem było już ciut lepiej jak spotkała się z Tristianem :)
    Tylko nie potrzebnie wybuchła :/ Wiem emocje wzięły w góre :(
    Tristian dobry :D
    Tristian JUŻ nie szarżuje za kierownicą :D A niedawno dachował :D
    Lepiej żeby nie zniszczył fury Dimitriemu, bo Dimitry będzie zły. A jak Dimitry jest zły to jest bardzo źle dla wszystkich.
    Ciekawe co będzie się działo :)
    Pozdrawiam i czekam na NEXT'a :*
    Życze ddduuużżżooo weny :* Pat ka :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Aha, dawno nie komentowałam.
    Słucham sobie teraz Lifted i, kurde...
    Feel like superhero!
    No bo przecież komentuję! Raz pierwszy od mnoga, mnoga dni. Zostało mi jeszcze PoA, ale to może jutro. Jest przecież wolne. A za tydzień wakacje, więc chyba zdążę nadrobić, nie? W sumie to... albo dobra stop.
    Rozdział świetny.
    Gada teraz romantyczka od siedmiu boleści, nie słuchaj się mnie itd., bo na bank nie wyjdzie Ci to na dobre.
    Tristan przestał szaleć za kółkiem? Blee...
    Moim największym marzeniem, oprócz dwóch innych (tych naj naj naj) to jechać w aucie 300km/h! Mam marzenia nie do spełnienia.
    A Dora powinna poczuć trochę adrenaliny, nie? Ja to mam jej za mało, bo mój najwyższy skok adrenaliny, to jak moja wychowawczyni się drze, a mi się chce spać, więc sorry.
    A co do tych wyborów... tu też nie jestem najlepsza. Nie mam swojej BFF, tylko najlepszą koleżankę, nie stawałam przed takim wyborem, więc się nie znam.Ale... no z mojego punktu siedzenia wygląda to tak, że przy takim rozdzieleniu trudno wszystko zlepić. Jak długo nie grasz w piłkę, to później gorzej do niej powrócić. Takie ultimatum czasami jest dobre, widzimy jak ktoś się od nas odsuwa... Ale bez ultimatum wszystko byłoby też dobrze. Wystarczyłoby, gdyby Dora zrobiła sit down, Ana, Jenn, słuchać. Mam wrażenie, że jestem piątym (w tym wypadku trzecim, nie?) kołem u wozu. I dalej działać.
    Ale tu trzeba czuć się jak superhero, żeby się odważyć.
    Dobra.. nie będę dalej paplać i tak to jest nudne, znowu porównuję do piłki, więc jest ze mną źle. Może uda mi się namówić mamę na tą koszykówkę. Może to nie piłka nożna, ale piłka to piłka, nie?
    Branoc.
    PS. Tu Nemezis, niegdyś Glen.

    OdpowiedzUsuń
  8. No to najpierw błędy, które rzuciły mi się w oczka (swoją drogą, jak na bez sczytywania mało ich nawet o.O):

    „Już my widzieliśmy jak ci to świetnie wychodziło” – Przecinek przed „jak”.
    „Właśnie tak samo, zwłaszcza, że już tak kiedyś zrobiłam.” – Niepotrzebny przecinek przed „że”.
    „A wiec to było tak…” - Więc.
    „Nazywała się Jenna” – Miała na imię Jenna. Lub, jeśli chcesz mieć „nazywała się”, dodaj nazwisko.
    „Można powiedzieć, że wychowałyśmy się razem. Wszystko robiłyśmy razem.” – Powtórzenie słowa „razem”.
    „No a potem na horyzoncie pojawiła się Ana. Od razu dogadały się z Jenną. Nigdy za Aną specjalnie nie przepadałam, ale znosiłam jej towarzystwo.” – Powtórzenie „Ana”.
    „Z początku wszystko jakoś się trzymało kupy, ale potem... te dwie zaczęły spędzać coraz więcej czasu.” – (…) zaczęły spędzać ZE SOBĄ coraz więcej czasu.
    „Obie kochały komiksy i rap, a ja nie. Kiedy o tym rozmawiały, czułam się wykluczona, ale jakoś to zanosiłam.” – Znosiłam, nie zanosiłam xd.
    „Bolało mnie to, aż w końcu nie wytrzymałam i powiedziałam jej co myślę.” – Przecinek przed „co” i komu to powiedziałaś? Wklekoć tam „Jennie”, a w następnym zdaniu to wyrzuć. Będzie lepiej.
    „Właściwie nie wiem czemu.” – Przecinek przed „czemu”.
    „Nadal mam taki odruch, że kiedy zbliża się data jej urodzin, chcę napisać, albo zadzwonić i spytać co u niej. Wtedy z trudem się powstrzymuje.” – Zbędny przecinek przed „albo”. Przecinek przed „co”.
    „(…) i że jedzie za nim, żeby mieć pewność, ze się w coś nie wpakuje.” – Powtórzenie „że”, zagubiony przecinek przed „że” i „że”, zamiast „ze”.
    „W podskokach pokonałam schodu, u których podnóża czekał na mnie uśmiechnięty Tristian.” – Schody.
    „Jego brązowe włosy były zmierzwione, zupełnie jakby chwilę temu uciął sobie drzemkę.Normalnie pomyślałabym, że zasnął na patrolu, ale już zdążyłam się przyzwyczaić do tego, że Tristian zawsze ma rozpierdziel na głowie.” – Zagubiłaś pauzę przed „normalnie”.
    „- Ja już się swoje w życiu nauczyłem - odpowiedział, dalej susząc zęby.” – Susząc? Nie ogarniam.
    „odparłam, przekładając się w lusterku samochodowym.” – A nie przeglądając się?
    „- Bo nie szarżuje.” – Szarżuję, to 1 osoba.
    „Nie wiem jak, może sklejać taśmą klejącą, żeby tylko chodziło.” – Przecinek przed „jak”.
    „Tertio, rozmijam się tylko tam, gdzie nie ma ludzi.” – Rozbijam. Ale tak czy siak można się przez to zabić.

    I teraz moja opinia o rozdziale:
    Fajny :D.
    Coraz mnie lubię Vicky. Prawdziwa przyjaciółka nie kazałaby wybierać. To prawda. Co z tego, że była zdenerwowana. Też wiele razy byłam przy mojej byłej przyjaciółce, ale nigdy kazałam jej wybierać.
    Pamiętam, jak ostatnio koleżanka powiedziała, że mam wybrać między nią a inną koleżanką, której tamta nienawidzi. Bez zastanowienia wybrałam tę drugą. Od razu. I to patrząc jej prosto w oczy. Powiedziałam jej, dlaczego. Po wysłuchaniu przeprosiła :3.
    Ale dobra, odeszłam od tematu.
    Jejku, jak ja lubię Tristiana. On jest taki uroczy i fajny <3. On nie może być z Nim, on ma być ze mną! XD.
    Mam nadzieję, że w następnym rozdziale coś się wydarzy. Coś wiesz... takie emocjonującego, jak na przykład atak tego Veriseta czy jak mu tam :3.
    To by było na tyle.
    Dziękuję, do widzenia :D,
    Pelargia

    OdpowiedzUsuń
  9. Świeetny :) mam nadzieję, że będzie się działo ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiele osób tu napisało referaty o tym rozdziale, a mi głupio że pisze tylko kilka słów... Coraz bardziej przekonuje się do Tristiana :) On jest świetny. Bardzo miło czyta mi się ich rozmowy ;) Brakuje mi trochę Iwanowa... Ale wszystko inne jest ok ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + chce następny rozdział <3 nie wiem czy długo wytrzymam :D

      Usuń
  11. Jeju...
    Kocham twojego bloga.
    Kocham to opowiadanie.
    A czego tu nie kocham? Braku obserwatorow. Nigdy nie umiem trafic na nowy rozdzial... xD
    A i jeszcze cos. Brak Iwanowa jak dla mnie jest wielkim minusem i powinnas to zmienic xD
    Pozdrawiam i weny zycze ;3

    Wpadnij do mnie:
    http://czerwcowakatastrofa.blogspot.com/
    http://wehaveseeneverything.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam!! Biedna... musiała wybierac. A Viktoria? Mam nadzieje ze sie wszystko rozwiąże :) Czekam weeeny/emma

    OdpowiedzUsuń
  13. Ohh ten tekst Tristiana <3 Coraz bardziej mi się podoba! Co do Vicky... mam mieszane uczucia. Nie wiem co o niej sądzić ;c

    OdpowiedzUsuń
  14. Super! Historia z Jenną bardzo wzruszająca!
    Tristian jest trochę za blisko Nim. Ja dalej uważam, że powinna wybrać ruskiego mafiozo <3
    Coco Evans 😃

    OdpowiedzUsuń