poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 32 : Zdemaskowani

Przez chwilę stałam jak sparaliżowana, nie mogąc poruszyć nawet palcem. Gdzieś nad moim uchem rozlegał się ostry i spanikowany głos nauczycielki geografii, rozganiających uczniów. Grono pedagogiczne nie chciało, by ich podopieczni przyglądali się ciałom ich zamordowanych w brutalny sposób koleżanki i kolegi. Ani by widzieli krwawą wiadomość, którą pozostawił po sobie Verisset. Ja natomiast wbijałam wzrok w szamoczącego się Dimitriego. Chłopak próbował wyrwać się z uścisku Alexa, kiedy ten odciągał go na stronę. Iwan tłumaczył się zawzięcie, że zamierzał tylko sprawdzić czy da im się jeszcze pomóc... że nigdy by ich nie zabił, lecz Łowca nie dawał wiary jego słowom. W tym momencie w głowie miałam tylko jedną myśl, wybijającą się ponad wszystkie tragiczne wydarzenia tego dnia. Trzeba pomóc Dimitriemu, bo w przeciwnym razie konfrontacja z Morganem może się dla niego skończyć tragicznie.
- Rosengard, Schmidt, co wy tu jeszcze robicie. Wynocha do klas - warknęła ze zniecierpliwieniem Claire, klęcząca teraz przy martwym ciele Eleny. Jej głos mnie otrzeźwił i wytracił z paraliżu. Nic jej nie odpowiedziawszy, rzuciłam się biegiem przed siebie. Korytarzem, którym chwilę temu Alex prowadził Dimitriego... Tristan popędził za mną, nie pytając o nic. Wiedziałam, że też poczuwał się do obowiązku pomocy przyjacielowi, który za moment może skończyć z kołkiem w sercu. Szybko wbiegłam za róg, za którym zniknęli przed chwilą Łowca z wampirem. Zatrzymałam się gwałtownie i rozejrzałam nerwowo wokół. Nigdzie ich nie widziałam. Moje serce biło coraz szybciej. Jeszcze nigdy nie drżałam tak z niepokoju o Iwanowa, jak teraz. Nagle rozległ się przeraźliwy huk. A potem jeszcze jeden. I trzask. Dobiegał zza drzwi drzwi jednej z klas, tej z numerem 303.


- Chodź, Nim. Są w środku - Tristan machnął na mnie ręką, po czym rzucił się do drzwi. Na całe szczęście nie były zamknięte. Schmidt wpadł do klasy jak burza, a ja za nim. Kiedy ich zobaczyłam, z mojego gardła wydał się zduszony okrzyk. Moim oczom ukazała się okropna scena. Na środku, pomiędzy poprzewracanymi ławkami, stały dwie postacie. Alex i Dimitry. Byli jak myśliwy i jego zwierzyna, tylko nie wiedziałam jeszcze, który to który. Morgan trzymał w ręku długi drewniany kołek, smukły i ostry niczym pszczele żądło. Zza pasa błyszczał stalowy sztylet. Spoglądał dzikim wzrokiem na stojącego kilka kroków dalej Iwanowa. Oczy skąpanego we krwi wampira same teraz były czerwone jak ona. A kły obnażone. Nie mogłam w to uwierzyć. Zdradził się. Pokazał swoje prawdziwe oblicze przed Łowcą... Pytanie tylko czy zrobił to z własnej lekkomyślności, czy też Alex przyparł go do ściany. Pewnie to drugie. Nigdy jeszcze na twarzy Dimitriego nie widziałam tak zwierzęcej furii, a w oczach Alexa tak wielkiej groźby. Byli zajęci walką ze sobą do tego stopnia, że w pierwszej chwili nawet nas nie zauważyli. Morgan zmrużył złote oczy, a jego wargi wykrzywił na moment przeraźliwy uśmiech.
- Nawet nie wiesz, ile czekałem na ten dowód. Teraz nie będę musiał się nikomu tłumaczyć, kiedy zdechniesz - wydyszał, zbliżając się do niego pewnym krokiem.
- Muszę cię rozczarować, Pearson. Skręcę ci kark, zanim tkniesz mnie palcem - wysyczał przez wysunięte kły Dimitry.
Pearson? Jaki znów Pearson?
- Dosyć, przestańcie natychmiast! - zawołał Tristan, zwracając na nas ich uwagę.
- Tris? Dora? - wyrwało się zdumionemu naszą obecnością Dimitriemu. Jego oblicze na chwilę złagodniało. Mimo kłów i krwistych oczów, na moment z powrotem nabrało ludzkiego wyraz.
- Wynocha, dzieciaki - warknął Łowca, spoglądając na nas przez ramię. - To sprawy dorosłych - rzucił z narastającym w głosie napięciem, po czym rozzłoszczony jeszcze bardziej rzucił się na Iwanowa z dzikim okrzykiem na ustach, mierząc kołkiem w samo jego serce. Dimitry uchylił się jednak szybko przed jego ciosem. Zdołał wyrwać mu kołek z ręki i, z dziecinną wręcz łatwością, przełamał go w rękach. Zupełnie jakby miał do czynienia nie z solidnym kawałkiem twardego drewna, tylko ze zwyczajną wykałaczką. Zaśmiał się, lecz nie był to normalny śmiech Dimitriego, który tyle razy dane było mi słyszeć. Ten był nieludzki, jakby nie do końca należał do niego. Podobnie jak błysk szaleństwa w szkarłatnych oczach. Pierwszy raz widziałam jego drugą twarz w całej okazałości. Przerażała mnie. W  niczym nie przypominał już Dimitriego - mojego przyjaciela. Teraz, patrząc na niego w takim stanie, widziałam tylko szaleńca, którego Tristan z Nefertari i resztą Zakonu ścigali kilka wieków temu po całej Europie... Psychopatę, mordującego dla zabawy. Bałam się. Nim zdążyłam w jakikolwiek sposób zareagować, Alex prędko wyciągnął zza pasa sztylet i jednym zwinnym ruchem, przypominającym trochę atakującą kobrę, wbił go w udo Dimitriego, a następnie wyszarpnął go stamtąd brutalnie. Iwanow jęknął głośno i zgiął się w pół. Pociekła krew. Ściekała po jego nodze na białe kafelki. Wtedy Morgan uderzył go łokciem w plecy, powalając na ziemię, a potem zatopił nóż w jego brzuchu. Wampir syknął gniewnie; oszołomiony bólem nie mógł się podnieść. Przedstawiciele jego rasy regenerowali się szybko, to fakt, ale nie aż tak...
Tristan puścił się biegiem przez salę, chcąc ich natychmiast rozdzielić.
- Koniec tego dobrego - rzucił , próbując ściągnąć Alexa z rannego Dimitriego, który to przygważdżał go teraz do ziemi własnym ciałem.
- Nie wtrącaj się, Schmidt - warknął  Łowca, odpychając go mocno od siebie. Ale Tris nie dawał za wygraną. Wtedy Alex, tak bardzo chcący się pozbyć przeszkadzającego, nim Dimitry odzyska siłę, by dalej z nim walczyć, dźgnął go mocno tym samym nożem co Iwanowa w dłoń. Zaskoczony Tristan puścił go odruchowo, łapiąc się za przebitą rękę. Ściekała gęstą krwią. Potem, nim chłopak zdążył zareagować, Morgan zatopił ostrze w jego stopie, by go powalić. Alex nie mógł wiedzieć, że Tris jest wampirem, ale już sama chęć pomocy krwiopijcy wystarczyła, aby potraktował go jak jednego z nich. Schmidt jęknął okropnie i zatoczył się. A potem upadł. Wykrzywiający jego twarz grymas i wypływająca z ust wiązanka przekleństw pokazywały, jak wielki musiał być to ból. Nawet nie mógł stać. To wszystko działo się tak szybko, miałam wrażenie, jakby w ułamku sekundy. Morgan błyskawicznie wyciągnął z nogawki spodni drugi kołek i uniósł go nad piersią Iwanowa. Teraz, kiedy Tristan już nie mógł pomóc przyjacielowi, zostałam mu tylko ja. Chociaż ten nowy Dimitry przerażał mnie, a dzisiejsze wydarzenia zdążyły wyssały ze mnie całą energię, pozostawiając po sobie poczucie bezsilności zaledwie, musiałam w końcu wziąć się w garść. Dla Dimitriego. Przecież inaczej Morgan go zabije, a tego nigdy bym sobie nie wybaczyła. Musiałam coś zrobić, nawet jeśli miało mnie to wpakować w kłopoty. Musiałam mu pomóc za wszelką cenę. I nawet już wiedziałam jak.
- Wracaj do piekła, potworze - syknął jadowicie Alex. I już, już miał zatopić kołek w piersi szamoczącego się z bólem Dimitriego, ignorując przy tym wołania Schmidta, by tego nie robił, kiedy uniosłam dłoń. A razem z nią na nogawce Alexa rozpalił się ogień. Morgan z początku nie wiedział, co się dzieje. Potem poczuł dym i ból, a uszy wypełniło skwierczenie. To go otrzeźwiło. Łowca szybko stoczył się z Dimitriego, panicznie próbując ugasić ogień. Kiedy nic to nie dawało, łypnął tylko na mnie groźnie, wrzeszcząc z furią:
- Zgaś to! Rozkazuję ci to zgasić! - ryknął, miotając się niewiarygodnie. W tym samym czasie Dimitry z Trisem zdążyli się jako tako zregenerować. Schmidt podszedł do Iwanowa i pomógł mu wstać. Ten mruknął do niego coś niezrozumiałego, po czym podszedł najbliższej przewróconej ławki i ukręcił jedną z jej metalowych nóżek.
- To teraz się, Pearson, zabawimy - powiedział Iwanow, z premedytacją przeciągając sylaby, jakby smakował wypowiedziane przez siebie słowa.
- Zgaś to! - ryknął raz jeszcze Alex, tym razem desperacko. Błagalnie. Cierpienie odbijało się w jego złotych oczach. Zrobiłam to, o co prosił. Ugasiłam ogień. Nie byłam sadystką ani morderczynią. Nie chciałam mieć żadnego człowieka na sumieniu, nie czerpałam przyjemności z oglądania go, kiedy spalał się żywcem. Poza tym, teoretycznie wszyscy staliśmy po jednej stronie barykady. Zarówno on, jak i my chcieliśmy dorwać prawdziwego mordercę.
Nawet nie zauważyłam, jak Dimitry podkradł się do Alexa od tyłu i uniósł go za fraki, podobnie jak wcześniej on jego. Przystawił mu do piersi metalowy pręt. Morgan szarpał się, ale wampir nie wypuszczał go ze stalowego uścisku.
- Jakieś ostatnie słowa, Łowco? - spytał drwiąco.
- Dimitry, nie rób tego  - powiedział Tristan, siląc się na spokój. W dwóch susach znalazł się przy przyjacielu.
- Niby dlaczego? - prychnął Iwanow, przytykając ostrą końcówkę do policzka Alexa. Narysował na nim krwawą linię, kiedy rozciął nim skórę mężczyzny. Alex skrzywił się i zaczął na niego przeklinać. - Próbował mnie zabić... oko za oko, ząb za ząb, czyż nie tak mówiła ta stara zasada? - spytał, unosząc brwi. Świetnie się bawił.
- Bo ty wcześniej bestialsko zabijałeś uczniów - wychrypiał Łowca, spoglądając na niego gniewnie.
- Nikogo nie zabijałem, zrozum to wreszcie! - warknął groźnie Iwanow, łapiąc go za gardło i przypierając do blatu ławki. Ciało Alexa wyginało się teraz pod nienaturalnym kątem, nie mógł się ruszyć, a Dimitry nie pozwalał mu na złapanie oddechu. Iwanow postępował jak w amoku.
- Dimitry, puszczaj go natychmiast! - podbiegłam szybko do niego i zaczęłam odciągać go od siniejącego powoli Morgana. - Puszczaj, słyszysz?!
- Zostaw mnie, Nim - mruknął, nie odwracając szaleńczego wzroku od swojej ofiary. - Zasłużył na to.
- Iwanow, do jasnej cholery, opamiętaj się! Pamiętasz, co ślubowałeś Salenitom?! - syknął Tristan, używając całej swojej siły, aby odciągnąć go od Morgana.
- Pozvol'te mne idti, vy chertov idiot, potomu chto ya zhaleyu ob etom! - zawołał rozwścieczony Iwanow, nadal nie schowawszy kłów.
- Przysiągłeś nie zabić żadnego człowieka, jeśli nie będzie to samoobrona konieczna. Przypominam, że to był jeden z warunków, na które przystałeś, żeby ratować głowę - wycedził przez zaciśnięte zęby Tristan, nawet nie zastanawiając się nad tym, co przyjaciel powiedział. Ja też wolałam się nie zastanawiać. Z doświadczenia wiedziałam, że kiedy już Dimitry przestawia się na rosyjski, nie mówi niczego cenzuralnego.
Tymczasem ja zwróciłam się do Alexa:
- Nic panu nie jest? - spytałam, siląc się na chłód w mym głosie. Wolałam nie myśleć, jaką cenę przyjdzie mi zapłacić za ujawnienie się przed Łowcą. - Sam pan rozumie, że to było konieczne - nie wiem, po co próbowałam się tłumaczyć. Zupełnie jakbym wierzyła, że coś mi to pomoże.
- Kim ty właściwie jesteś? - spytał, spoglądając na mnie wilkiem. Jego złote oczy zdawały się płonąć. Widziałam, ile kosztują go próby nieokazywania promieniującego od nogi bólu. - Wiedźmą czy zwykłą Igniską?
Igni-co? Kto to?
- Faliree, jeśli to takie ważne - rzuciłam beznamiętnie, spoglądając na Tristana i Dimitriego. Trisowi chyba udało się trochę udobruchać Iwana; teraz trzymał go za ramiona i tłumaczył coś szeptem, podczas gdy na jego twarzy malowała się mina à la foch albo raczej "mina à la Dimitry", dla Rosjanina najbardziej klasyczna . Schmidt wyglądali teraz trochę jak ojciec próbujący przemówić do rozumu obrażonemu na cały świat przedszkolakowi. 
- Faliree - powtórzył Alex z jakąś dziwną nutą w głosie. - Więc nie jeden, ale cztery żywioły? - jego oczy rozbłysły jakimś podejrzanym blaskiem, przyprawiającym mnie o nieprzyjemny ucisk w żołądku.
Już otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, ale wtedy głos zabrał Tristan.
- Skoro już i tak wszyscy się zdemaskowaliśmy, my przed panem, a pan przed nami jako Łowca, proponuję usiąść i spokojnie porozmawiać - zaproponował Schmidt, gestykulując podobnie do polityka, próbującego uspokoić kłócących się parlamentarzystów, żeby wzięli się w garść i w końcu zrobili coś dla dobra państwa. Przez chwilę zastanawiałam się, w którym niby momencie i on się zdemaskował, lecz zaraz przypomniałam sobie, że przecież Morgan widział tępo, z jakim Tris zregenerował się po jego ranach... I siłę, z jaką odciągnął od niego Dimitriego. - Tylko wiecie - zwracał się już nie tylko do Łowcy, ale do nas wszystkich - bez kołków, sztyletów i metalowych nóg od ławek. To ostatnie tyczy się głównie ciebie, Iwanow - dodał, spoglądając groźnie do współlokatora.
- Sam się prosił, osioł jeden. Trzeba było mi wierzyć, kiedy mówiłem, że taki aniołek jak ja nigdy nikogo by nie zabił - rzucił naburmuszony Dimitry, ostentacyjnie przyglądając się swoim paznokciom. Plamiąca je krew powoli zasychała, w przeciwieństwie do wielkiej krwawej smugi na policzku, której wcześniej u niego nie zauważyłam. Już nie wiedziałam, która krew jest jego, która Alexa, a która... Eleny i Micka... nadal nie potrafię uwierzyć, że nie żyją. Stop! Musiałam przestać o tym myśleć, przynajmniej teraz. Zaczynały piec mnie oczy, a nie chciałam rozpłakać się przy nich wszystkich. Nie chciałam, by brali mnie za rozhisteryzowaną nastolatkę.
- Zabawne słyszeć, jak demon porównuje się do anioła - odgryzł się Alex z taką mina, jakby z trudem powstrzymywał się od ponownego zaatakowania go. Choć może tak właśnie było...
Dimitry znów zaczynał tracić panowanie nad sobą. Obecność któregokolwiek z Morganów zawsze działała na niego jak płachta na byka. Z jego ust wypłynęła bogata wiązanka przekleństw, część rosyjskich, część angielskich.
- Iwanow, wyrażaj się - skarcił go ze spokojem Tristan, zerkając na niego w przelocie.
- To naprawdę nie Dimitry zabił. Musi pan mi uwierzyć, jeśli jemu nie chce - odważyłam się zabrać głos. Siedziałam teraz na blacie jednej z ławek, utkwiwszy niebieskie oczy w Morganie. - Może trudno w to uwierzyć, ale naprawdę gracie do jednej bramki!
- Do jednej bramki, powiadasz? - Łowca uniósł wysoko brwi, odgarniając z czoła posklejane potem i krwią jasne włosy.
- Tak - odpowiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał pewnie, chociaż jego spojrzenie tak bardzo mnie onieśmielało.
- Od kiedy Łowcy bratają się ze swoją zwierzyną? - spytał ironicznie mężczyzna, a jego wargi wykrzywił krzywy uśmiech.
Zmroziło mnie. Zwierzyna? ZA KOGO ON SIĘ UWAŻAŁ?!
Iwanow zazgrzytał zębami rozeźlony, przerywając na chwilę swój nerwowy spacer po klasie, żeby spojrzeć na Tristana.
- Schmidt, słyszałeś tego palanta?! Oddawaj mi natychmiast mój pręt, muszę zrobić z niego użytek! - zawołał, a jego czarne jak noc oczy rozbłyskały raz po raz przeraźliwym szkarłatem.
- Ech, uspokój się, do cholery! Znasz zasady, wiesz czym może się dla ciebie skończyć zabicie Łowcy, jeśli on pierwszy na ciebie nie naskoczy. A TERAZ TO NIE SAMOOBRONA, zapamiętaj to sobie - syknął Tristan, potrząsając nim za ramiona. - Znów będziesz musiał się tłumaczyć przed głównodowodzącymi! A tym razem tak łatwo ci nie darują, przecież wiesz - warknął.
- Ale on chciał mnie pierwszy zabić! - zaprotestował Dimitry, splatając ręce na piersi. - Mówię ci, to da się podciągnąć pod samoobronę.
- Nie, nie można, bo aktualnie cię nie atakuję - wtrącił się Alex Morgan, uśmiechając się do Dimitriego przesłodko.
- Ty się, Morgan, nie odzywaj!
- Ty Iwanow również - wycedził przez zaciśnięte zęby Schmidt. Jego oczy również zaczynały przechodzić z brązu w czerwień. Nikt nie potrafił wytrącić go z równowagi równie skutecznie,  co Dimitry.
Wtedy, widząc jego reakcję, Morgan się roześmiał. Zirytowany Iwanow w odpowiedzi syknął na niego ostrzegawczo, obnażając kły, Schmidt za karę palnął go przez głowę, żeby się ogarnął, a potem kazał się uciszyć Morganowi. Wtedy z kolei Alex wyciągnął, nie mam pojęcia skąd, kolejny kołek i zaczął nim wygrażać obojgu. No a ja... cóż.. o mnie wszyscy zapomnieli. Miałam już tego wszystkiego dosyć. Kłócili się, zamiast choć spróbować się dogadać i zacząć współpracować. Bo przecież wszystkim zależało na tym, by dorwać tego potwora - Verisseta. Musiałam to szybko zakończyć. Tylko jak zwrócić na siebie ich uwagę...? Hmmm. Wiem.
- Cisza!  zawołałam głośno, przywołując odpowiednim czarem wielką chmurę burzową, która zawisła nad ich głowami i z której zaczął padać natychmiast rzęsisty lodowaty deszcz. Kilka sekund wystarczyło, by byli przemoczeni do suchej nitki. I ja razem z nimi.
- A to co, kuźwa?!
- Wyrażaj się, Iwanow! - powtórzył już po raz enty Tristan, wymierzając mu tym razem porządnego kuksańca między żebra.
- Au, przecież się wyrażam! - zawołał. - Nimfadora, co to ma być?!
- To co widzisz - odparowałam chłodno, podchodząc do nich. Kiedy w końcu mnie zauważyli, nareszcie mogłam się odezwać  - Nie wstyd wam, że zamiast choć spróbować się porozumieć i pomyśleć o jakiejś współpracy, wy wolicie walczyć między sobą?! - spytałam z wyrzutem, wodząc spojrzeniem po twarzach całej trójki. - Tak wiem, Łowcy i jednostki ze świata nadprzyrodzonego nigdy się nie dogadywały, ale w tej sprawie moglibyście przecież spróbować! Jeśli zależy nam na złapaniu mordercy i bezpieczeństwie uczniów, a przecież zależy, powinniśmy chociaż spróbować!
- To prawda, Schmidt? - spytał Morgan, odwracając wzrok ode mnie i przenosząc go na Trisa.
- Tak. Jesteśmy tu w tym samym celu, co pan i pańska siostra - odparł chłodnym i rzeczowym jednocześnie głosem.
- "Siostra" - prychnął Dimitry, kiwając głową. -  Ładna mi siostrzyczka, Pearson. Skoro tak na zachodzie zachowuje się rodzeństwo, to ja się ciesze, że wychowałem się ze swoim na wschodzie - powiedział, a Alex zmroził go spojrzeniem swych złotych oczu.
- Pearson? Jaki znów Pearson? - zdumiał się Tristan, zerkając pytająco na przyjaciela.
Dimitry zaśmiał się tylko krótko.
- Sam go spytaj.
- Stul gębę, pijawko - syknął Alex najbardziej jadowym tonem, na jaki tylko był w stanie się zdobyć.
- Oboje ją stulcie! - zawołałam, dla lepszego efektu dodając jeszcze trzask pioruna gdzieś za oknem. No co? Czasami wymagana jest mała demonstracja siły, kiedy po dobroci nie można się dogadać. Mokre ubranie kleiło mi się już do skóry, ale nie zważałam na to. - Jeszcze jedno słowo nie na temat, a następny będzie wymierzony w was.
- A ty co? W Zeusa się bawisz? - spytał złośliwie Iwanow. - A może w Peruna*, hę?
- A żebyś wiedział - odparłam na odczepnego, nie tracąc czasu na zastanawianie się, kim jest Perun. Wystarczy, że kojarzyłam Zeusa. Jako pierwszy z nich ogarnął się Alex.
- Z jakiego ramienia was tu przysłano? - spytał konkretnie, przechodząc od razu do rzeczy.
- Zakon Salenitów - odparł Tris, a w jego głowie pobrzmiewało coś na kształt dumy. Skrzyżował ręce na piersi.
- Jesteście Salenitami? - Alex uniósł wysoko brwi w poniekąd drwiącym geście. - Nie miałem pojęcia, że do Zakonu przyjmują także wampiry - słowo wampir wypluł z siebie jak obelgę.
- To teraz już wiesz - rzucił oschle Dimitry, dybiąc na niego spode łba. Iwanow siedział teraz skrzywiony na blacie jednej z ławek z niezwykle znudzoną miną. Cały ociekał wodą. Mokra mundurkowa koszula lepiła się do jego torsu, uwidaczniając delikatnie zarysowany sześciopak. - O, zapomniałbym. Nimfadoro, kochanie, byłbym ci niezmiernie wdzięczny, gdybyś wywaliła tę chmurę za okno - dodał, wskazując teatralnie palcem na źródło naszego małego potopu. - Ostrzegam, jak się rozchoruję, ty będziesz mi przynosić rosół do łóżka.
- Prędzej czarninę, wampirku - mruknęłam pod nosem, spełniając jego życzenie.
- Tak czy inaczej - zaczął znów Morgan, nie odrywając podejrzliwego spojrzenia od Dimitriego - skąd mam wiedzieć, że nie kłamiecie? Oczekuję, że skoro jesteście Salenitami, jak mówicie, to z łatwością mi to udowodnicie. W przeciwnym razie - wzruszył ramionami z podłym uśmieszkiem - uznam, że możecie mieć coś wspólnego z tymi polowaniami na ludzi.
Oczy Tristana rozbłysły złowrogo, chociaż cała jego postawa była idealną pozą spokoju. Przez chwilę milczał, po czym bez słów sięgnął do wewnętrznej kieszeni uczniowskiej marynarki w kolorze ciemnej czerwieni.
- Proszę. Oto pański dowód - odparł beznamiętnie wampir, podając Łowcy małą czarną książeczkę z wielkim srebrnym S na okładce, komponującym się w zakonny herb - wieniec laurowy, taki jak te, którymi nagradzano w starożytnych czasach zwycięzców Igrzysk. Formą ów książeczka była trochę podobna do zwykłego paszportu. Alex przejął ją od niego ostrożnie, przesuwając palcem po wypukłym herbie. - Niech pan otworzy na drugiej stronie - polecił mu Tris. Łowca tak też zrobił. Przez chwilę nic nie mówił, wyraźnie zaintrygowany, a potem parsknął urywanym śmiechem.
- Henrich Dominic Schrödinger? - spytał, oddając Tristanowi legitymację zakonną. - Poważnie, Schmidt? Nie dziwię się, że zmieniłeś nazwisko.
W tym momencie muszę przyznać, że zareagowałam dokładnie tak samo, kiedy pierwszy raz usłyszałam, jak się naprawdę nazywał.
- Ech - Tris wywrócił oczami, chowając książeczkę z powrotem. 
- Każdy reaguje tak samo, co nie, Trisy? - zaśmiał się Iwanow, ale ten go zignorował i zwrócił się do Alexa z lekką irytacją.
- Źle to czytasz.
- Może dlatego, że TEGO nie da się przeczytać, Henrichu? - rzucił blondyn, starając się powstrzymać dalszy chichot.
- Litości! - Tristan wyrzucił ręce do góry w akcie desperacji. - Wymawia się Henriś, nie Henirch, to po pierwsze. Po drugie, nazwiska nie czyta się S ch r oe din- coś tam, tylko Szuuldina, z akcentem na koniec."R" się tu nie wymawia. Czy naprawdę nikt już się nie uczył niemieckiego?
- Na mnie nie patrz, ja walczę o trzy, ale tego na lekcji nie było - rzuciłam szybko, unosząc ręce w obronnym geście, kiedy spojrzenie Trisa spoczęło na mnie.
- Nie wiem, jak można tego nie łapać, ale dobra - pokręcił głową, święcie przekonany, że jego język jest najłatwiejszy na świecie. No cóż. Trzeba mu będzie w końcu wyjaśnić, że niestety nie jest. - Poza tym... to bardzo uznane nazwisko. Ech... nie ważne - machnął ręką, widząc moją minę.
- Wracając do tematu - ozwał się Morgan, zdoławszy nareszcie zapanować nad rozbawieniem - tak jak tobie nawet jestem w stanie uwierzyć, tak Iwanowowi nie ufam jak psu. Wątpię, żeby Salenici chcieli włączyć taki materiał do swojego bractwa. 
- Pieprz się, Morgan - odburknął Dimitry, pokazując Łowcy bardzo ładny gest środkowym palcem.
- Wyskakuj z legitki, Iwan - zarządził Schmidt, zdzieliwszy go po wystawionym palcu. Dimitry syknął i spojrzał na współlokatora wilkiem.
- Nie mam.
- Jak to: "nie masz"? Nie mów mi, że znów ją zgubiłeś, bo będzie to już czwarta w tej dekadzie.
- Okay, więc nic nie mówię - powiedział Dimitry, unosząc zakrwawione dłonie w obronnym geście.
Tristan westchnął z irytacją.
- Porozmawiamy sobie w pokoju - rzucił, posyłając mu pełne dezaprobaty spojrzenie, po czym zwrócił się do Łowcy. - Przykro mi, ale musi pan uwierzyć na słowo, że Iwanow jest jednym z nas.
- Już mówiłem, że mu nie ufam.
- To niech zaufa pan mnie. Ręczę za tego ćwoka od kilku stuleci, to i tym razem poręczyć mogę.
- Ej, ja to słyszę! - zawołał z oburzeniem Dimitry, posyłając im znaczące spojrzenie.
- Podejrzewam, że miałeś to słyszeć -  wtrąciłam, uśmiechając się do niego niewinnie. - I w sumie to ma rację.
- I ty Brutusie przeciwko mnie - powiedział Dimitry z wyrzutem, mrużąc groteskowo oczy.
- Life is brutal - odparłam beznamiętnie, wzruszając ramionami. Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale wtedy do porządku przywołał mnie dźwięk mojego nazwiska, wydobywający się z ust Morgana.
- A co z Rosengard? - spytał chłodno, świdrując mnie wzrokiem z nieodgadniętym wyrazem twarzy. Przesuwał w zamyśleniu palcami po swej brodzie, na której dostrzegłam cień zarostu.
- Ona... ona dołączyła do nas później, już nie z ramienia Zakonu - wyjaśnił za mnie Tristan, ostrożnie dobierając słowa. Poczułam, jak serce mi przyspiesza. Bałam się, że skoro nie należę do żadnej wpływowej organizacji, w której członkostwo byłoby potwierdzeniem, że należę do "tych dobrych", Alex i Claire uznają, że jestem w Team Verisset, a wtedy... cóż... będę miała przewalone na całej linii, delikatnie mówiąc.
- Doprawdy? - oczy Łowcy rozbłysły groźnie.
- Tak, ale jest z nami - zawołał do niego Dimitry z drugiego końca sali.
- Czyżby? Za nią też poręczasz, Henrich? - spytał pół żartem, pół serio Alex, a Tristan skinął w milczeniu głową.
- Dziękuję - szepnęłam, uśmiechając się do niego. On jedynie uniósł delikatnie kąciki ust w odpowiedzi, ale nie aż tak, by w ogóle móc mówić o uśmiechu. Był bardzo poważny i spięty.
- A wy? - zwróciłam się do Alexa. Mój głos o dziwo zabrzmiał pewnie, choć taka pewna siebie to znowu nie byłam. 
- Co "my"? - zdumiał się Łowca, unosząc wysoko brwi tak, że zniknęły na chwilę za linią złotej grzywy.
- Z której filii Łowców jesteście? - spytałam. Z tego co powiedziała mi kiedyś Nef, wiedziałam, że tak jak stworzenia nadprzyrodzone dzielą się według organizacji, w których się zrzeszają, tak Łowców dzieli się wedle filii, którym podlegają. Główna i największa jednostka łowiecka znajduje się w Rzymie, a pozostałe są rozsiane po całym świecie, podobnie zresztą jak siedziby Zakonu. Z tą tylko różnicą, że kwatera główna Salenitów nie mieści się w Rzymie, lecz w Atenach.
- Obecnie podlegamy jednostce w Kalkucie, ale przeszkolenie odebraliśmy w filii głównej - odrzekł Morgan bez większego zaangażowania.
- Kalkuta? Nie wyglądacie z siostrą na Hindusów, wiesz? - odezwał się Dimitry, a przez jego usta przebiegł nikły uśmieszek złośliwości. Znów to robił. Nie wiedziałam, do czego pije, wspominając o siostrze i nazywając go Pearsonem. Czyżby Alexa nie był tym, za kogo się podaje? Niewykluczone, ale wolałam się teraz nad tym nie zastanawiać. Sprawy przybrały dziś niekontrolowany obrót i naprawdę ta kwestia może zejść na drugi plan.
- Rodzicie byli Anglikami. Zmęczeni życiem w zatłoczonym i wiecznie ponurym Londynie postanowili przenieść się do Kalkuty. Miało to miejsce jeszcze przed naszym urodzeniem.... sporo przed rokiem 1947, czyli że Indie były wtedy jeszcze... no właśnie, panno Rosengard. Możesz to potraktować jako dodatkowa odpytywankę z historii - rzucił do mnie Alex, obracając sztylet między palcami.
- Przed 1947 Indie były kolonią brytyjską - odpowiedziałam bez chwili wahania. Mój tata pasjonował się historią, a co za tym idzie, kiedy tylko nadarzyła się stosowna ku temu okazja, urządzał mi taką właśnie historyczną pogadankę. Czasami tematy jego wywodów były ciekawe, czasami wręcz przeciwnie, ale muszę przyznać, że lubiłam te nasze rozmowy. Tata zawsze wiedział, jak mnie zainteresować i skupić moją uwagę, nawet jeśli samo w sobie dane zagadnienie do fascynujących nie należało. Teraz mi tego brakuje... Ale cóż, nie można mieć wszystkiego.
- Brawo. Widzę, że ktoś tu się przygotował - powiedział z uznaniem Alex, kiwając jasnowłosą głową. - Przypomnij, to wstawię ci plusa.
- Dzięki...
- Jest oprócz was w Dark ktoś jeszcze... no wiecie... dziwny? - spytał jeszcze po chwili milczenia Morgan, wstając z miejsca i podchodząc ku oknu. Otworzył je, wpuszczając do środka świeże powietrze. Zaciągnęłam się nim głęboko. Tego mi było trzeba.
W mojej głowie dokonałam szybkiej kalkulacji. May - medium, Chariee Matejew, siostrzenica Dimitriego,  jej rodzice i brat - wilkołaki, Nefertari - wampirzyca, chociaż ostatnimi czasy jakby mniej, ale nie wątpię, że to tylko kwestia czasu, zanim znów nią będzie...
- Nie - odparłam szybko, starając się zabrzmieć przekonująco. Bo po co wkopywać i resztę? Nie mamy pewności czy możemy zaufać Łowcom, więc lepiej, żeby nie powiększać grona potencjalnych zagrożonych. Po co ciągnąc ich za sobą.... - Jest tylko nasza trójka. A was?
- Dwójka - odparł krótko takim tonem, jakby się licytował. Tylko chyba nieco nie w tę stronę. - Ale sobie nie myślcie, że macie przewagę. Jeśli tylko wasza obecność będzie szkodzić uczniom czy nauczycielom lub jeżeli dowiem się, że stoicie po przeciwnej stronie do tej, którą tu deklarujecie, nie odpuścimy wam z Claire.

- Wzajemnie - odrzekł tonem zimnym jak lód Dimitry, zdmuchując z oczu spadające na nie kosmyki czarnych włosów.
Morgan nie odpowiedział, przez chwilę tylko mierzył się spojrzeniem z Iwanowem. Wyglądali teraz trochę jak kowboje na westernach. Ich mały pojedynek przerwał dopiero Tristan.
- Skoro wszyscy jesteśmy tu w jednym celu, może należałoby rozważyć nawiązanie współpracy? Tak jak Dora mówiła? - zaproponował, rozkrzyżowując ramiona.
- Co byśmy z tego mieli? -  zainteresował się Alex.
- Szybciej złapalibyśmy Verisseta. A im szybciej go dorwiemy, tym zginie mniej osób - odpowiedział mu Schmidt.
- No właśnie - przytaknęłam. - Wy zyskacie na tym drobnym sojuszu nasze umiejętności, to jest: kontrolę żywiołów i wampirze siłę, refleks, szybkość i całą resztą, a my waszą zdolność walki, sprzęt i doświadczenie w łapaniu potworów. Chyba obie strony wyjdą na tym korzystnie.
- Ciekawa propozycja, ale muszę jeszcze przedyskutować ją z Claire. Tymczasem wychodzę, zająć się "sprzątaniem po imprezie", jaką sobie nasz potworek tu urządził. Jeśli nie chcecie się wydać przed innymi, jak dziś przede mną, radzę wam zachowywać się bardziej dyskretnie. To się tyczy w szczególności ciebie, Iwanow - posłał mu znaczące spojrzenie, po czym wyszedł z sali, kulejąc lekko na lewą nogę.
- To się porobiło - westchnął ciężko Schmidt, kręcąc głową.
- Zdajecie sobie sprawę, że jeśli damy im teraz jakiś powód do podejrzeń, zabiją nas od razu? Już mają dowody na nasza inność... - ozwałam się cicho. Dopiero do mnie docierało, co tu się przed chwilą stało. Zdemaskowanie przed Łowcą... pertraktacje z nim... a o wcześniejszym morderstwie nie chciałam nawet myśleć. To wszystko, w obliczu tego co wydarzyło się teraz, wydawało się takie odległe, choć od zajścia minęła maksymalnie godzina...
Lecz jedno było pewne. Verisset już obrał ofiary. Zegar znowu zaczął tykać, odmierzając czas doich śmierci. Wyścig z czasem rozpoczęty. Czy uda nam się go wygrać? Nie mam pojęcia, ale wiem, że musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by tak właśnie się stało.
________________________________________________
* Perun – jedno z naczelnych bóstw słowiańskich. Uosobienie gromowładcy, boga grzmotów i piorunów.

MERIDIANE FALORI 
______________________
Przepraszam za wszelkie błędy, nie krzyczcie, tylko bez bulwersów ;) Nie miałam czasu porządnie sczytać, bo wiedza z książek do prac klasowych z prawie wszystkiego sama do mojej głowy niestety drogi nie znajdzie ;(
No ale mniejsza o to. Mówcie, jak wam się podobało. Chciałam, żeby ten rozdział był tak pół żartem, pół serio pisany. Trochę taki wiecie... ale jednocześnie, żeby można było się uśmiechnąć, bo kocham was rozweselać ;) Byłabym wdzięczna, gdybyście napisali mi czy się udało, jakie uczucia wzbudził w was rozdział i co o nim i postawach bohaterów myślicie ogółem. I o rozwoju akcji rzecz jasna też:)
ZACHĘCAM TEŻ DO KORZYSTANIA Z ZAKŁADKI ZAPYTAJ BOHATERA :)

MAM DLA WAS DWA CIEKAWE LINKI (czytajcie: proszę, zalajkujcie) :
1. Mój nowy fanpage (dla wszystkich blogów wspólny, poprzednie zostają zawieszone) --->Meridiane Falori [klik]
2. Fanpage zespołu bliskiego przyjaciela mojej przyjaciółki (jest muzykiem, początkującym, ale powoli uznawanym) -----> Formacja Muzyczna SWAY [klik]

24 komentarze:

  1. Świetny rozdział jak zawsze i udało ci się mnie rozśmieszyć. Animka

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. BOSKIE ❤❤❤❤
      W pewnym momentach ryczalam ze śmiechu (czytałam to na lekcjach w szkole XD)
      Ogolnie rozdział super
      spisalas się xD ;*
      na początku było trochę 'strasznie'
      Ale później ta ich "wymiana zdan" xD byla boska :")
      jestem ciekawa czy ten układa to na serio czy łowcy coś knuja
      I co z verissetem
      Czekam na cd
      życzę weny
      I pozdrawiam pulpecie ;* xD

      Usuń
  3. Kiedy następny?
    /Smokomaniaczka/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty powiedz lepiej jak ci się ten podobał, a nie już następny haha xD

      Usuń
  4. Rozdział świetny juz nie mogłam się doczekać! Miła niespodzianka na koniec dnia :D trochę słabo ze wszyscy się zdradzili. Oczywiście bałam się o mojego Dimitra co ten Iwanow sobie myśli! Tak dać się sprowokować jakiemuś łowcy? Jestem ciekawa co wyniknie z tej "wspolpracy" i oczywiście co wymyśli i kogo zamorduje verisset. Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Okey..to tak: w ogóle nie wierze, ze oni się dogadaja z lowcami.. Ten Alex na pewno coś knuje, tylko nwm co..chociaż może, gdy Nim go przekona...i obawiam się tego Veriseta.. Co jeśli nie zdołają go zatrzymać? Zginą kolejne osoby...i zauważyłam, że coraz mniej jest Nim i Tristiana....ja nie chce, żeby ona była z Dimitrim....ładniej jej u boku Trisa...
    Czekam nn ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Wlasnie znalazłam ten blog i uważam ze jest świetny!❤️Jedyna rzecz ktora mi leciutko przeszkadza to nazwiska.np Dimitry Ivanov
    A dla dziewczyny trzeba bedzie dodać "a" w nazwisku czyli np. Ekaterina Ivanova

    Zmieniając temat bardzo podoba mi sie fabuła.Bardzo ciekawa,trzyma w napięciu.Mysle ze to jeden z lepszych blogów jakie znalazłam na blogspocie.
    Życzę weny i miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Brakuje mi Neferati, dawno jej nie było. Rozdział był okay ale ostatni był lepszy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział meega *o* Dimitry jak zawsze świetny. Akcja trzyma w napięciu. Wszystko cud, miód itd :D
    Nie mogę doczekać się nn i weny życzę :D
    W wolnej chwili wpadnij do mnie: opowiadania-natarii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zwykle świetnie..
    Najbardziej podobał mi się tekst "Od stuleci ręczę za tego ćwoka"..
    Czekam na następny/ Maya..

    OdpowiedzUsuń
  10. No troszkę spokoju po poprzednim rozdziale :) W końcu jestem na bieżąco!<3 A teraz... Kiedy nn? Xd
    Weny kochana <3
    I zapraszam do mnie:
    ona-zna-swoje-przeznaczenie-a-ty.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Żałuje, że nie przeczyatłam wcześniej ...
    B O S K I E ! ! !
    Wiedziałam, że złączą siły !
    Nie powiedzieli o Nef ? hymmm . mogła się Nim odezwać
    ona przecież musi być wampirem !
    Ich wymiana zdań i walka - zabójcza .... tak ... zabójcza xd
    Czyżby Claire i Alex coś ten tego (if you know what i mean) ?
    Wytłumacz szybko się tutaj proszę i o co chodzi z tym Pearson ?
    "Nie mów że znów zgubiłaś, to juz czwarta w dekadzie (jakoś tak xd)
    Nic nie mówie !"
    "Od stuleci ręczę za tego ćwoka" <3 <3 <3 <3


    Czy dotarło, że jestem zachwycona ? :) :* :* :* :* :*
    /Rebekah

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dotarło dotarło hahaha Nef woleli nie wkopywac, wiesz gdyby sie okazalo ze łowcom zachcialoby sie na nich polowac, przynajmniej ona byłaby niezagrozona xD oooo jak ja lubię jak mnie cytujecie :D <3 <3 hmmm a o co chodzi z Pearsonem i sugestiami dimutriego to wyjasni sie niedługo :D ale musicie jeszcze ciut poczekac

      Usuń
    2. No tak ... a Ignisów to ja chyba skąś kojarzę xdxdxd <3 pisz szybciutko <3

      Usuń
    3. Doprawdy nie wiem skąd.. xD

      Usuń
  12. Świetny! Jejku...nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Ahh :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Super! Świetny! Zapraszam do siebie http://yustbelieveinyourdreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Rewelacja! mam nadzieje że teraz będzie niezła współpraca między nimi :D nie mogę się doczekać kolejnego ;)
    Zapraszam do zaobserwowania mojego bloga zwłaszcza, że ostatnio zrobiłam dużo zmian i teraz będzie dużo więcej i lepiej :D a kolejną część dodam z niedługo :D
    http://przetrwajmrok.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Super! Ciekawa jestem kim naprawdę jest Alex i co go łączy z "siostrą ". Było śmiesznie, a przy tym groźnie, czyli tak pół na pół
    Coco Evans

    OdpowiedzUsuń