niedziela, 7 września 2014

Rozdział 25 : Ciąg dalszy nastąpił


// Dimitry //
Biegłem do wskazanego przez Valerie Meein miejsca. Do miejsca, w którym znajdował się Tristan. Wyprzedziłem Morganów. Starałem się zachować ludzkie tempo biegu, by nie dostarczyć im kolejnych powodów do podejrzeń, ale byłem tak zdenerwowany, że nie przywiązywałem do tego wielkiej wagi. Przecież to chodziło o Tristana! Cholera jasna, zależało mi na tym ćwoku. Wyzywamy się, bijemy, uprzykrzamy wzajemnie życie (głównie ja mu, ale to szczegół), ale jesteśmy dla siebie jak bracia! Jeśli Verisset czy inny patałach mu coś zrobił, osobiście zabije gnoja! A kto, jak kto, ja się na swoim fachu znam. Po kilku minutach dotarłem na teren za Internatem Filozofów. Stało tam już wielu ludzi, zbitych w grupki.  Rozmawiali ze sobą nerwowo, ktoś dzwonił na pogotowie. Słychać było szloch, zdławione, nerwowe szepty, podniesione rozmowy, prowadzone drżącymi głosami uczniów i nauczycieli. Ludzie byli tak stłoczeni, że nie widziałem kogo otaczają. Domyśliłem się, że tam jest Tris.


- Przepraszam - warknąłem, rozpychając się łokciami, ignorując przy tym pomruki zdenerwowania. Nie myliłem się. Na zakrwawionej ziemi leżał jeszcze bardziej zakrwawiony Tristan. Głowę miał odchyloną do tyłu, oczy zamknięte, wargi rozchylone. Miał podcięte gardło i żyły. Ktoś chciał jego krwi, ale po co? Kuźwa mać, po co?! Wampira zabić znacznie trudniej niż człowieka, ale...jeśli wampir straci tak dużo krwi, też może umrzeć. A on nie mógł umrzeć. Nie mógł! - Tristan. Tristan! Obudź się, parszywy zdrajco! Słyszysz, Tris? Wstawaj! Nie odstawiaj numerów, wstawaj! Otwórz oczy, no dalej, otwieraj. Tristan, proszę cię, debilu jeden! Obiecuję ci, że jak zrobisz mi takie świństwo i umrzesz, to sam cię zabiję!
Próbowałem i prośbą i groźbą, ale nie otwierał oczu.  Byłem przerażony. Naprawdę przerażony. Jeśli się nie miało rodziny, przyjaciel stawał się twoją rodziną. A Tristian był moim przyjacielem. Był moją rodziną. Bratem, z którym łączy cię coś większego niż więzy krwi. Nie mógł umrzeć. Musiał żyć. Musiał.
Nagle poczułem, że ktoś mi kładzie rękę na ramieniu. Odwróciłem się. Alex.
- Odsuń się, Dimitry- polecił. - Trzeba sprawdzić mu puls.
Serce podeszło mi do gardła. Nie mogli. Wampiry nie miały pulsu. Stwierdzą, że Tris jest martwy, a jeśli cudem okaże się, że żyje, będzie musiał prawdopodobnie opuścić Dark. Bo przecież nikt nie uwierzy w jego "cudowne zmartwychwstanie".
 - Nie ma potrzeby - zaoponowałem. Alex kucnął przy nas. Kiedy się odezwałem, zmierzył mnie niedowierzającym wzrokiem.
- Co takiego? Jak to nie ma potrzeby? Czy ty nie widzisz, ze...
- Widzę - urwałem. - Ale to jest bez sensu. Pan nic nie wyczuje.
- Tak? A to niby dlaczego? - spytał Łowca, unosząc wysoko brwi.
- Bo Tristan jest chory na... hiper dermabrazje - wymyśliłem na poczekaniu. To była chyba nazwa jakiegoś zabiegu kosmetycznego, nie pytajcie, skąd wiem, ale mam nadzieje, że Alex jako facet się nie połapie. Gorzej jeśli chodzi o Claire. Ona obudzona o trzeciej w nocy potrafiła wymienić na jednym wdechu chyba wszystkie hasła dotyczące kosmetyków, mody i urody. Swoją drogą pewnie nie ma sobie równych w Scrabble ...
- Hiper dermabrazja? - po minie Morgana widać było, że nie wierzy. Nie dziwię się. Sam bym sobie nie wierzy, gdybym tylko nie był na siebie skazany.
- Właśnie wymyśliłeś to słowo.
- Nie-e. To autentyczna choroba. Ludzie cierpiący na nią mieli bardzo slaby puls. A do tego niewydolność płuc... Nie wyczuje pan ni pulsu, ni oddechu bez specjalistycznych urządzeń.
- Pogotowie już jedzie! - zawołał ni stad, ni zowąd jakiś chłopak. - Zaraz zabiorą Schmidta i Rosengard, bo dla Willisa to już tylko kostnica... Morganowie spojrzeli po sobie. Wiedziałem, o czym pomyśleli, bo pomyślałem dokładnie to samo. Nimfadora. Coś się stało Nimfadorze. Valerie nic o niej nie mówiła! Czułem, że zaraz zwariuję od tego wszystkiego. Miałem wrażenie, że to tylko zły sen albo raczej miałem nadzieję, że to tylko sen. Ale nie był. To rzeczywistość. Nie chciałem zostawiać Tristana, ale musiałem wiedzieć, co z Nim. I Nefertari, bo nie wierzę, że pozwoliła iść jej tutaj samej. Było tu tak dużo ludzi, że nie potrafiłem na początku ostrzec Dory, więc po prostu postanowiłem przepchnąć się w sam środek drugiej tak samo gęstej, jak ta co otaczała Trisa, grupki. Strzał w dziesiątkę.
Gdy tylko udało mi się przedrzeć przez mur ludzi, dostrzegłem ją. A właściwie je. Nefertari siedziała skulona na ziemi. Szlochała z przerażenia. Chyba jeszcze nigdy nie widziałem jej płaczącej. W ramionach trzymała Nimfadorę. Była nieprzytomna. Na ciele miała takie same obrażenia jak Tristan. Ślad cięcia na gardle i na nadgarstkach. Cała spływała krwią podobnie jak Tristan. Przysięgam na wszystkie świętości, że znajdę tego bydlaka, który im to zrobił i własnoręcznie zabiję. Wyrwę serca, płuca, poćwiartuję, uduszę albo chociaż utopię w kałuży, jeszcze nie wiem, ale bez obaw, wymyślę coś twórczego. Nie wiedziałem czy Schmidt jeszcze żyje (o ile można to tak nazwać), ale przynajmniej miałem pewność, że chociaż dla Dory jest jeszcze szansa. Jej klatka piersiowa unosiła się lekko, gdy oddychała. Słabo, ale zawsze. Jeśli pogotowie szybko przyjadą, zdołają jej jeszcze pomoc. Bo chociaż ktoś ciął jej gardło, nie zranił jej na tyle głęboko, by umarła. Padłem przy nich na kolana.
- Nef, Nefi, co się tu stało? Kto jej to zrobił?! Kto zrobił to Trisowi?! - spytałem szybko, ale i cicho. Reszta nie musiała słyszeć. Nie każdy musiał znać prawdę.
- Nie wiem, nie wiem - Nefertari energicznie pokręciła głową. Po jej policzkach spływały kolejne drzwi. Jąkała się podobnie jak Nimfadora, gdy wraz ze Scottem znaleźli ciało tamtej dziewczyny... - May powiedziała, że to jeszcze nie koniec. Że Verisset nie ma zamiaru zaprzestać na jednej ofierze... Fiorence Dark kazała nam iść tutaj. Powiedziała, że jeśli się pośpieszymy, uda nam się ocalić więcej niż jedno istnienie, ale... Oni byli silniejsi.
- Co? Jacy oni? - zmarszczyłem brwi. Ująłem bezwładną dłoń Nimfadory. Była taka... zimna. Kleiła się od krwi. Ciężko było mi nad sobą zapanować. Czułem krew i jej i jeszcze jakiegoś innego człowieka. Prawdopodobnie Parkera. Starałem się jednak kontrolować swoje wampirze zapędy.
- Nie wiem. Nie mam pojęcia, jak się nazywali, Dimitry. To byli jacyś czarownicy. Zakapturzeni. Nie
widziałyśmy ich twarzy. Gdy przybiegłyśmy tutaj, Tristan już tak leżał... Parker też... Wysłałyśmy May, by sprowadziła pomoc. Ale nim przyszliście, oni wrócili. Razem z Nimfadorą próbowałyśmy z nimi walczyć, ale... Byli silniejsi. Zabili Parkera. Tak po prostu odcięli mu głowę. Teraz jego zwłoki został zabrane. Potem wzięli Dorę. Stwierdzili, że potrzebują krwi Faliree, więc tak po prostu ją sobie wzięli. A mi zabrali moc - wyrzuciła z siebie drżącym i łamiącym się głosem. - Gdy zobaczyli, że zbliżają się ludzie, tak po prostu rozpłynęli się w powietrzu, mówiąc, że to jeszcze nie koniec.
Miałem ściśnięte gardło. Odcięta głowa? Po co im krew Nim? Jak to Nef straciła moce? Kim do cholery byli ci ludzie? Czy demony?! Czyżby Verisset miał pomocników? A może było kilku Veirssetów? Dopiero po chwili wykrztusiłem z siebie:
- Jak to zabrali ci moc? - tylko o tyle byłem w stanie spytać. Nie puszczałem ręki Nimfadory. Co chwila zerkałem nerwowo w stronę Tristiana. Alex i Claire rozmawiali o czymś cicho, przyglądając się mi, Nefertari, Nimfadorze, Tristanowi i przykrytym płachtą zwłokom Parkera.
- Normalnie. Któryś z nich zaczął mamrotać jakieś zaklęcie, mówił słowa, których nie rozumiałam. W jednej chwili byłam, a potem już nie... Rozumiesz. Dimitry, ja... ja znów jestem człowiekiem. Ja tego nie chcę - wyszeptała. Nie zdążyłem jej nic odpowiedzieć, jak rozległ się dźwięk syreny. Jechała karetka. Tristanowi to nie pomoże, ale Nimi jak najbardziej. Z każdą chwilą wzbierała we mnie coraz większa wściekłość. Na tych, którzy zrobili to wszystko moim przyjaciołom, dziewczynie, którą kochałem i kocham, na tych, którzy zabili Parkera i tamtą dziewczynę. I na Morganów. Gdyby mnie nie przetrzymali, poszedł bym razem z dziewczynami. Może udałoby mi się je ochronić. Może powstrzymałbym Tristana, żeby nie oddalał się od reszty.
- Potem porozmawiamy - rzuciłem do Nefertari. Po chwili rozdzielili nas ratownicy. Zabrali Nmfadorę i Tristiana. Kazali Nefertari jechać ze sobą, by sprawdzić, czy nic poważnego i jej się nie stało. Też chciałem jechać. Przecież nie zostawię ich teraz samych. Musiałem być przy nich. Ale mi nie pozwolili. W pierwszym odruchu chciałem zahipnotyzować tych ludzi, żeby mnie zabrali ze sobą, ale byłoby to raczej nierozsądnym posunięciem w obecności Łowców. W takim więc wypadku zostało mi tylko jedno wyjście. A właściwie tylko na jedno wpadłem. Z godnością się oddaliłem kawałek, po czym "przypadkiem" spadłem ze schodów, prowadzących na wniesienie, na którym znajdował się Internat Filozofii. Zacząłem zawodzić, jak to mnie boli jedna noga, druga noga, ręka, jak mi niedobrze i kręci się w głowie, więc ratownicy już nie mieli wyjścia i musieli mnie zabrać ze sobą. Naprawdę nic mnie nie bolało, wampiry nie takie akrobacje mogą uprawiać, ale...Nie chcę się chwalić, ale ściemniać, krętaczyć i mataczyć to ja potrafię. W tej dziedzinie nie mam sobie równych. Nawet Claire sprawiała wrażenie, jakby się nabrała. I ten stary zgred od Artystów, pan Darcy tak samo. Jedynie Alex pozostawał czujny. Ale on aktualnie był moim najmniejszym problemem. Liczyli się teraz tylko Tris, Nefi i moja Dora.

***

//Nimfadora//

Obudziły mnie pierwsze promienie słońca, wpadające do pokoju przez okno. Jeszcze zanim otworzyłam oczy, poczułam jakiś dziwny zapach... taki jaki zazwyczaj jest w szpitalach. Zapach leków i środków odkażających. Potem usłyszałam szepty. Znajome głosy. Przeciągnęłam się, wszystko mnie bolało. Zwłaszcza głowa. Otworzyłam oczy. Nad sobą zobaczyłam Nefertari, Dimitriego i Tristiana. Co oni tu robili? W moim pokoju tak wcześnie? Chwila... Rozejrzałam się gwałtownie. Sterylnie białe ściany i pościel, proste, metalowe łóżko, małe okienko, przesłonięte prostą firanką. To nie był mój pokój, tylko sala szpitalna. Co tu się dzieje? Co ja tu robię? Nic nie pamiętałam... Dimitry i Nefertari mieli na sobie ubrania poplamione krwią, a Tristian szpitalną piżamę w błękitne paski. Nef i Tris siedzieli na moim łóżku, a Iwanow tuż przy nim na niewysokim taboreciku.
- Obudziłaś się nareszcie! Martwiłam się o ciebie! - zawołała Nefertari, obejmując mnie za szyję. Jej, nigdy nie była tak wylewna.
- Co się stało? - zapytałam sennie. Kiedy podniosłam się trochę z poduszek, dopiero zauważyłam, że jestem podłączona do kroplówki. - Dlaczego jestem w szpitalu...?
- Naprawdę nic nie pamiętasz? - spytał Dimitry. Trzymał mnie za rękę.
- Nie... - pokręciłam głową.
I wtedy wszystko mi opowiedzieli. O balu, o tym, jak zostałam zraniona i poszłam ze Scottem do łazienki, podczas gdy Tristian się wymknął z sali, by się uspokoić. I o tym, jak znaleźliśmy tą powieszoną dziewczynę i tym, jak razem z May i Nefi wymknęłyśmy się przez szatnię. A potem Neferari streściła akcję w lesie, znalezienie Parkera i Tristiana, atak zakapturzonym napastników,  przemienienie wampirzycy  z powrotem w człowieka, zabójstwo Parkera, odebranie mi krwi... Opowiedzieli wszystko. Wszystko to, czego wolałabym nie pamiętać. Żałowałam, że spytałam.
- Ciebie, Tristiana i Nef zabrało pogotowie. Nie chcieli pozwolić mi jechać z wami, więc stoczyłem się ze schodów, udawałem złamanie z przemieszczeniem, no a jak na prześwietleniu okazało się, że wszystko jest w porządku, doktor Maria dała mi naklejkę za pomysłowość - powiedział ze śmiechem Dimitry, wskazując z dumą na przyczepioną do krótki okrągłą nalepkę z napisem: "Dzielny pacjent".
Zaśmiałam się słabo.
- Straciłaś tak dużo krwi, że musieli ci ją przetaczać. Kiedy ty leżałaś na OIOM-ie, mnie prawie uznali za zmarłego. Wiesz, brak pulsu, oddechu i innych oznak życia nie wygląda dobrze z medycznego punktu widzenia - dodał Tristan. - Na całe szczęście zanim zawieźli mnie do kostnicy, obudziłem się. Nefertari dała mi swoją krew, co przyspieszyło moją regenerację - powiedział, uśmiechając się wdzięcznie do Nefi. Odwzajemniła uśmiech. Patrzyli tak sobie przez chwilę w oczy niemalże z czułością, jaką dawniej do siebie czuli, po czym odpowiedziała:
- Widać bycie człowiekiem bywa przydatne. Jako wampir nie mogłabym ci pomóc.
Tristian nie odpowiedział, tylko wciąż na nią patrzył. Zastanawiałam się, czy nie rozmawiają telepatycznie. Co prawda Nefertari nie była już wampirem, ale Tristian i tak mógł czytać jej myśli i przekazywać jej swoje.
- Dimitry... Czy moi rodzice już wiedzą, że tu jestem? Są na korytarzu? Przyjechali? Bo szpital ich powiadomił, prawda? - spytałam, odwracając się do "Dzielnego pacjenta".
- Niestety nie ma ich tu... - odpowiedział, robiąc przepraszającą minę.
- Och... - właściwie nie wiem, czego oczekiwałam. Mieszkali daleko. Po co się fatygować, skoro moje życie nie jest zagrożone. - Pewnie nie mogli się zwolnić z pracy. Ich szefowie są bardzo surowi...
- Nie w tym rzecz, Nim - Iwanow pokręcił głową. - Oni w ogóle nie zostali zawiadomieni o twoim... "wypadku".
- Co, ale...
- Szkoła postanowiła zatuszować całą sprawę. Dyrektor kazał mi przekazać, żebyś nie mówiła rodzicom o tym, co się wydarzyło. "Rodzice" Tristana też nie zostali powiadomieni. Albo raczej fikcyjne postacie, które ma wpisane w dokumentach. Dyrekcja bała się, że wybuchnie wśród rodziców panika, że opiekunowie zabiorą swoje dzieci ze względów bezpieczeństwa i szkoła zostanie zamknięta. A nikt nie może przecież sobie pozwolić na odebranie kury, która znosi złote jajka. Pracownicy Dark zarabiają mega dużo kasy, za uczenie w tak elitarnej szkole. To jasne, że zrobią wszystko, by nie została zamknięta.
- No jasne. Pieniądze ważniejsze od dobra uczniów - palnęłam zniesmaczona postawą pedagogów.
- Żyję na tym świecie znacznie dłużej od ciebie i mogę ci powiedzieć, że obserwując wydarzenia dziejące się na przestrzeni wieków, pieniądz rządził od zawsze. Naprawdę ze świecą było można szukać ludzi nieprzekupnych i prawych. Cała reszta to... sama rozumiesz - wyjaśnił posępnie Dimitry, kreśląc kciukiem na mojej dłoni kółeczka.
- Rozumiem. Ale to przecież niesprawiedliwe. Tak nie powinno być!
- Świata nie zmienisz, a natury ludzkiej nie oszukasz. Możesz z nią walczyć, ale prędzej czy później prawdopodobnie polegniesz we własnej walce.
- Tak, ale.. co z zamordowanymi i policją? Przecież funkcjonariusze nie dadzą sobie wmówić, że w DH doszło do kolejnego samobójstwa!
- Ciszej - powiedział Dimitry, kładąc mi palec na usta. Gdy zamilkłam, zabrał go. - Podsłuchałem wczoraj rozmowę pana Darciego z dyrektorem Shawem i Łowcami. Mają już pewien plan.
- Jaki?
Iwanow wahał się chwilę czy mi powiedzieć, ale ostatecznie powiedział:
- Dyrektor zapłacił pracownikom szpitala, by nie zawiadomili policji. Co się tyczy uczniów... Niedługo są ferie zimowe i wszyscy będą wracać do swoich rodzin. Wymyślono więc, że przez miesiąc z haczykiem, który do nich pozostał, będą udawać, że Parker i ta dziewczyna żyją. To znaczy na przykład będą odpisywać za nich na maile rodzicom, a gdy ci będą chcieli porozmawiać telefonicznie, będą się wykręcać powiedzmy zgubieniem komórki. Ich rodziny się nie znają, więc nie wyjdzie na jaw, że oboje uczniowie mają te same wymówki, by nie rozmawiać bezpośrednio. No a potem, gdy wszyscy zaczną się rozjeżdżać do domów, Parker i ta dziewczyna również "pojadą".
- Wyślą ich ciała?
- Nie - Dimitry pokręcił głową. - Kiedy zmartwieni rodzice zadzwonią do szkoły z pytaniem, czy ich dzieci pozostały z jakiegoś powodu w Internatach zamiast wsiąść do pociągu czy samolotu, dyrekcja odpowie, że nie ma ich tu. Wyjechali. Potem, jeśli wszystko pójdzie z ich planem, oboje zostaną uznani za zaginionych, a szkoła nie będzie musiała ponosić odpowiedzialności za to, co się faktycznie wydarzyło.
- A co z ciałami? - spytałam przez ściśnięte gardło. Zrobiło mi się niedobrze. Jak bardzo bezdusznym trzeba być, by wymyślić coś tak podłego? Zwodzić tych biednych rodziców, a potem pozwolić, by żywili się złudną nadzieją, że ich dzieci, być może jedyne, się odnajdą... Jak można być tak interesownym, przekładać pieniądze płynące ze szkoły ponad wszystko inne.
- Nie jestem pewien - Dimitry wzruszył ramionami. - Alex powiedział, że się nimi zajmie. Prawdopodobnie zakopie je gdzieś z dala od szkoły albo spali. Nie wiem.
Nie byłam w stanie nic na to odpowiedzieć. To przechodziło ludzkie pojęcie. JAK TAK MOŻNA, NO JAK? Biedny Parker, biedna... ona...
Widać było, że Dimitry chce powiedzieć coś jeszcze, ale wtedy rozległo się pukanie do drzwi.
Nefertari spojrzała na mnie porozumiewawczo. Skinęłam głową.
- Proszę! - zawołała.
Drzwi otworzyły się, a w progu stanęli Victoria i Matt.

MERIDIANE FALORI
____________________________________
Piszcie, co myślicie <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
PS Podziękowania Dominice za zbetowanie rozdziału ;) Przez przypadek wysłałam go jej zamiast becie z TDH xD ;*

22 komentarze:

  1. OMG! Rozdział mega ! Za szybko mi się to czyta i oczywiście jako twój fan żądam częściej rozdziałów. Można uznać ,że jestem uzależniona od TDH i POFE <3
    Dimitri dzisiaj ? Najlepszy! Zawsze coś wymyśli ,zabawny nawet w złych chwilach i inne i szczerze... Na początku byłam za Nim i Dimitrim. Później znowu za Tristianem i Nim... Cóż chyba znowu wrócę do Dimitriego. Nefi jako człowiek... Nadal nie potrafię sobie tego... Nie no potrafię. Hello! Pamiętniki Wampirów? Katherine? Mimo wszystko jako człowiek będzie jej dziwnie. Co do Nim. Czy ona nie pamięta całkiem czy jej się przypomni? A co z tajemniczymi postaciami? Czy to są właśnie te Verissety? Strasznie to skomplikowane ,ale za to cię kocham!

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko, o matko, o matko!! ♥
    Wszyscy tak bardzo..!
    Zacznijmy od tego, że jesteś zła - jak czytałam pierwszą część to popłynęły łzy ;c
    Co się tego tyczy - jesteś niesamowita! W książkach nie zawsze płaczę jak coś się dzieje z postaciami, a co dopiero na blogu c:
    Dimitry rozwalił mnie z tą hiper dermabrazją xD Ma u mnie plusa za pomysłowość xD
    Muszę przyznać, że czytałam rozdział z napięciem i jestem zirytowana, że jest taki krótki. Powinien być co najmniej 10 razy dłuższy :D
    Czekając na następną część, pozdrawiam moją ulubioną blogerkę ^^
    ~ Layla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blogerka dziękuje i cieszy się, że udało was się poruszyć <3

      Usuń
  3. Rozdział pierwsza klasa :D czekam na szybki rozdział《 Gosia

    OdpowiedzUsuń
  4. O jacie... Nadal nie umiem sobie wyobrazić Nefertari jako człowieka. Cieszę się, że naszej czwórce nic się nie stało, ale to co robią z nieżyjącymi i z ich rodzinami... dobrze to ujęłaś, to nie ludzkie. Czytałam to z szeroko otwartymi oczami, nie mogąc zrozumieć jak można było coś takiego zrobić, ale no... co innego mieli powiedzieć? " Przepraszamy wasze dzieci nie żyją, jednak nie wiemy z jakiego powodu". Masakra. Ten rozdział podziałał na mnie jak płachta na byka i jestem rozdrażniona i wściekła na cały zarząd szkoły. Mam nadzieję, że nasza "święta" trójca rozwiąże sprawę z tymi tajemniczymi postaciami i pokaże światu co naprawdę się działo w szkolę. Ogólnie co do rozdziału to nie mam żadnych zastrzeżeń. Zachwycający i wciągający, ale to nie nowość. Każda Twoja notka taka jest i dlatego ta historia ma tylko czytelników. Życzę ci dużo weny i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku! Cieszę się, że Dorze nic nie jest! Ale jak ktoś mógł jej podciąć żyły i gardło! Tak samo Trisowi!
    Im, tym mordecom ta krew jest do czegoś potrzebna, do zaklęć albo co. Nie wiem.
    Tak się cieszę, że wszyscy żyją! No, no oprócz Parkera i tamtej, jak jej tam, nie pamiętam. Ale jak tak można! To przestępstwo! Jeszcze ta łapówka! Grr.

    Pozdrawiam,
    Annabel

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju jak ja kocham tego bloga ... Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ... Tak mi się szybko czyta ,że tekst wydaje mi się niesamowicie krótki...

    OdpowiedzUsuń
  7. Kilka minut męczylam przejerzdzalam palcem po telefonie z prawej na lewa... Tak bardzo chcialam kolejny rozdzial xd
    VICKI I MATT, WOW. Bedzie ciekawie.
    Pozdrawiam i weny zycze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest super <3 Mam nadzieje, że kolejny rozdział pojawi się szybko. Weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  9. dostrzegłam błąd:
    Po jej policzkach spływały kolejne drzwi.
    hahahha xd kochane błędy <3
    A co się tyczy rozdziału, to kocham perspektywe Dimitra. nawet w sytuacji, kiedy jego ukochane osoby sie wykrwawiają, on wymyśla twórcze plany jak załatwić tego inbacynbadebila :)
    no i ta dyrekcja... co ona sobie myśli ? zakopie ciała lub spali... ALEX I JEGO CHORA SIOSTRUNIA SĄ GORSI NIŻ DIMI, TRIS I NEFI RAZEM WZIĘCI !!!! :/
    kocham twoje rozdziały, szybko pisz dalej :) /Rebekah

    OdpowiedzUsuń
  10. Omg!
    Rozdział cudowny <3 czyta się na jednym oddechu :)
    Dimitri zawsze udaje głupiego xD i za to go uwielbiam! Co bd teraz z Negi jak nie jest już wampirzycą?
    Szybko pisz next xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział świeetny!! Szkoda mi troche Nefi. Już nie jest wampirem, tylko człowiekiem O.O. biedna.... czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham kocham kocham ciebie za to że piszesz takie wspaniałe rzeczy, i ten rozdział za to że jest taki jaki jest. Oczywiście to twoja zasługa. P.S kiedy następny? uprzedzam że długo nie wytrzymam

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak juz piasalam na twoim drugim blogu mialam maly problem z komentarzami ale wracam i obuecuhe ze bede aktywnie komentowac <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Wow! Superowy rozdzial! Wiem ze to nie ma znaczenia, ale czemu Tristan nie siedzial obok Nimfadory tylko byl to Dmitry? Zycze weny i dziekuje ze sie starasz dla nas wszystkich i poswiecasz :)/emma

    OdpowiedzUsuń
  15. O LOL!
    Dimitry naprawde się przejął:)
    Nie dziwie się :)
    Przyjaciele zastępują mu rodzinę, której mu brak od kilku setek lat :)
    A Dora? :) On naprawde ją kocha :*
    Mam nadzieję, że pomiędzy tymi złymi rzeczami co dzieją się w Dark, znajdzie się czas na miłość <3
    Tristian z Nefi <3
    Dimitry z Dorą <3
    Widać, źe Tristian znowu coś więcej do Nef czuje <3
    Dimitry nie ukrywa, że Nim go pociąga (pomijając fakt, że jest śliczną dziewczyną ) :*
    Szkoła to zło, ale ta szkoła to istne bezduszne coś!
    Żeby wmawiać, że nic się nie stało, gdy się stało -.- żal -.-
    Naszczęście Tristianowi, Nefertari i Nimfadorze nic poważnego nie jest :)
    Tristian się jakoś wykaraskał :) Z pomocą Nef oczywiściee :)
    Nef znowu człowiekiem :O po 3 tysiącach lat bycia wampirem -.-'
    Ciężo będzie się przyzwyczajić :( No ale BYWA, takie życie !
    Nim jakoś sobie odpoczywa :) Dojdzie do siebie :)
    Ale spotkanie ich 4 z Matttem i Victorią będzie ciekawe :)
    Może Matt i Vicka zmienią choć troszeczke zdanie o Elicie :D
    Pozdrawiam i zekam na nn :*
    <3 Pat ka <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Super! ♥ Boziu, boziu, boziu! Ja chcę czytać, ale mama mnie goni do spania! :D Nie, nie ma mowy! Ja idę dalej czytać! <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Tristan, proszę cię, debilu jeden! Obiecuję ci, że jak zrobisz mi takie świństwo i umrzesz, to sam cię zabiję!"- dobre 😄
    Rozdział o balu nie bardzo mi się podobał .Poprzedni był spoko, ale ten jest naprawdę bardzo dobry
    Czytam dalej
    Coco Evans

    OdpowiedzUsuń
  18. Czy tylko ja zauważyłam, że tam jest napisane: "po jej policzkach spływały kolejne DRZWI"? xd
    Brawo, aż popłakałam się ze śmiechu ;D Świetny sposób na rozluźnienie atmosfery xd hahaha

    OdpowiedzUsuń