wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 23 : Misja: Bal cz.1 [godzinę przed balem]

Nastał dzień balu. Przez całą dzisiejszą noc nie mogłam zmrużyć oka. Nie, nie z ekscytacji, że idę tam z Tristianem i że chcę jak najlepiej przed nim wypaść. Nie. Bałam się tego, co ma się wydarzyć. Albo raczej bałam się, że coś w ogóle ma się wydarzyć... Paraliżowano mnie na samą myśl o tym, że być może wkrótce któraś z moich koleżanek, albo któryś z kolegów może paść ofiarą Verisseta... Zresztą nawet jeśli miałoby paść na kogoś, z kim się nie trzymam, to i tak byłoby to straszne. Wczoraj pytaliśmy May Chang, tej medium z Domu Humanistów, czy Fiorence Dark objawiła jej jeszcze jakieś szczegóły odnośnie następnego ataku. Niestety May powiedziała, że nic nowego nie widziała... Znaczy się stoimy w martwym punkcie. Świetnie. Po prostu świetnie.
Z tego co wiem, Dimitry cały ranek i popołudnie włóczył się po terenie Internatów, obserwując, czy aby Verisset nie postanowił zabawić się wcześniej. Tristian proponował mu, że pójdzie razem z nim. Chłopak miał nadzieję, że jak zostanie sam na sam z Iwanowem, zaczną rozmawiać i w końcu dojdą do porozumienia. Niestety Dimitry nie miał zamiaru przebywać w jego towarzystwie. Kiedy Tristian nalegał, Rosjanin dał mu jasno do zrozumienia, że jeśli Schmidt pójdzie za nim, nie tyle, co znów zamrozi mu ciuchy, ale od razu wyrzuci je za okno i użyje jako zapałkę do grilla. W obliczu takiej "groźby" Tris stwierdził, że lepiej go teraz nie drażnić i sprawę pogodzenia załatwić w inny sposób. A mianowicie Tristian stwierdził, że poczeka aż Dimitry będzie brał prysznic, a kiedy - wedle jego obliczeń - Iwanow będzie już cały w pianie, wyłączy mu wodę i powie przez drzwi, że nie włączy jej z powrotem, póki ten się nie ogarnie. Wtedy Dimitry będzie miał dwie opcje. Albo się z przyjacielem pogodzić i umyć jak człowiek, albo szukać zaworu w samym ręczniku, który zawsze może ześlizgnąć się z jego namydlonego ciała, kiedy ten będzie włączał wodę. Trzeba Tristianowi przyznać, że jest pomysłowy prawie tak samo jak przyjaciel.


Siedziałam właśnie na swoim łóżku, trzymając na kolanach podkładkę do rysowania i coś sobie gryzmoliłam - zawsze mnie to odprężało i właśnie to zapewniło mi miejsce w D.H. - gdy zadzwonił telefon. Kiedy usłyszałam pierwsze sekundy piosenki All the stars Eda Sheerana, wiedziałam już, że to moja mama. Znacie tę piosenkę, nie? To ta z Gwiazd naszych wina. Hazel, Augustus, big love, a potem no ten... Rozumiecie. Kojarzycie historię, co nie? Tylko na mamę mam taki dzwonek, bo tak jak ja uwielbia ten kawałek. Szybko nacisnęłam na zieloną słuchawkę na ekranie mojego Samsunga Galaxy Y.
- Halo?
- Część, córeczko! - zaszczebiotała do słuchawki. - Chciałam się zapytać, co u ciebie? Nie dzwoniłaś do mnie już od trzech dni! Na początku myślała, że jesteś tak zajęta nauką, ale potem zaczęłam się bać, że coś nie tak...
- Mamuś, wszystko jest okey. Co mogłoby mi się tu przytrafić? - spytałam, siląc się na lekki ton.
Oprócz padnięcia ofiarą moich głodnych przyjaciół-wampirów, nawiedzenia przez ducha założycielki (ups, zapomniałam, że to działka May), poniesienia śmierci z ręki nieznanego nam Verisseta... Co mogłoby mnie tu złego spotkać? Przecież Dark High to takie bezpieczne miejsce... Ta... Bardzo. Jak dla mnie D.H. ma tylko trzy plusy. Pierwszy, sporo zajęć z rysunku, który kocham. Drugi, dobrze zaopatrzona biblioteka, będąca rozmiarów mojego starego mieszkania. Trzeci, mam w końcu normalnych przyjaciół. O ile ludzi trzymających krew w samochodowej lodówce można nazwać normalnymi. Ale o tym akurat mama nie musi wiedzieć.
- No nie wiem, już różne czarne myśli mnie nachodziły. Na przykład, że zawaliłaś ważny sprawdzian i nie chcesz się przyznać, że cię porwali albo, co gorsza, że jesteś w ciąży! My też byliśmy w internacie za młodu i wiemy, co się tam czasami wyrabia. Ta młodzież taka spuszczona ze smyczy... Ale mam nadzieję, że ty jesteś mądrzejsza, córeczko, bo jesteś, tak?
Zatkało mnie. No tego to się nie spodziewałam. Kiedy skołowana milczałam dłuższą chwilę, moja mama zrobiła się jeszcze bardziej podejrzliwa.
- Nimfadoro Rosalie Rosengard, CZY MASZ MI COŚ DO POWIEDZENIA?! - spytała srogim głosem, który przywołał mnie do porządku.
- Nie, jasne, że nie! - zawołałam trochę głośniej, niż bym chciała, w gruncie czego Victoria spojrzała się na mnie krzywo z ponad jakiegoś modowego pisemka.
- Czyli, że się zabezpieczacie. Szczęście w nieszczęściu - odetchnęła z ulgą.
- Mamo, ja nawet chłopaka nie mam! I szczerze mówiąc nie zależy mi zbytnio na tym.
- Córciu, ale nie chcesz mi chyba powiedzieć, że jesteś lesbijką, co? Jestem tolerancyjna, ale bez przesady!
Jak ja kocham rozmowy z tą kobietą! /notka dla nieogarów: to był sarkazm/
- Mamo, nie gustuję w dziewczynach! Chodziło mi o to, że możesz być spokojna, bo ja jeszcze nie... No wiesz.
- Fiu! Chociaż tyle. Już mnie ojciec zestresował, że będzie z tobą tak jak z nami.
Moja mama i tata poznali się właśnie w szkole z internatem. A że w tamtych czasach nie byli rozsądnymi ludźmi, jakimi są teraz... W ostatniej klasie skończyło się MNĄ. Teraz są cali w nerwach, żebym tylko też nie odwaliła takiego numeru jak oni swoim rodzicom. Ale mogą być spokojni. Nie mam zamiaru.
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Strzelałam, że to Scott. Miał wpaść dzisiaj do naszego Domu przed imprezą. Jakoś tak mieliśmy ochotę w końcu spotkać się inaczej niż na korepetycjach. No a na balu może nie być czasu... Oczywiście spotkać się tylko po przyjacielsku. Ona wzdycha do tej swojej Eleny, a ja mam Trisa. Więcej do szczęścia nie potrzeba.
- Wiesz co? Jestem dziewicą do twojej wiadomości i proponuję zakończyć na tym ten temat, bo nie planuję szybko zmienić tego stanu rzeczy. A teraz przepraszam, przyszedł Scott i...
- Czekaj?! Jaki znów Scott...?!
Scott Merryweather
Zanim zdążyła wyjawić mi swoje podejrzenia, rozłączyłam się, mamrocząc do słuchawki coś o słabym zasięgu. Poszłam otworzyć.
- Cześć, Rosengard - przywitał się uśmiechnięty od ucha do ucha Scott. Często mówiliśmy do siebie po nazwisku, właściwie nie wiem czemu, ale i tak byliśmy bardzo blisko. Po którejś z kolei godzinie spędzonej na wspólnym zakuwaniu chemii zaprzyjaźniliśmy się.
- Hejka, Merryweather - odwzajemniłam uśmiech, przepuszczając go w drzwiach. Zmierzyłam go wzrokiem. Jego ciemne włosy jak zwykle były roztrzepane, a wesołe oczy skryte za okularami - kujonkami. Scott nie miał jeszcze na sobie przebrania (tak samo jak ja, bo po co się przebrać godzinę przed wyjściem?). Ubrany był w fabrycznie podarte na kolanach jeansy i T-shirt z napisem: "Bez tej koszulki też nieźle wyglądam". - Dobrze, że przyszedłeś, właśnie rozmawiałam z mamą. Kocham ją, ale jest niemożliwa. Każdy pretekst, by zakończyć krępującą rozmowę z rodzicami, jest dobry.
- O czym rozmawiałaś? - spytał, pomachawszy na przywitanie do Vicky, po czym rozsiadł się na moim parapecie.
- O mojej ciąży.
- Co?! - i Scott zleciał z owego parapetu prosto na moje poduszki. - Jesteś w... ALE Z KIM?!
Kolejny... - westchnęłam w myślach.
- Z nikim!
- Czyli samozapłodnienie poprzez odkryte kostki? - spytał, powstrzymując śmiech.
Nie pytajcie, skąd to się wzięło...
- Tak, kurde, rozgryzłeś mnie! No popatrz, a myślałam, że nikt się nie skapnie! - rzuciłam sarkastycznie, wywracając oczami. - A tak serio, to moja mama zaczęła mi jakieś aluzje robić... Nie pytaj.
- Okey, nie będę pytać - rzucił, uśmiechając się jeszcze szerzej. - Dobrze, że byłaś dzisiaj wolna, bo nie wyrobiłbym w moim pokoju ani chwili dłużej - dodał po chwili, krzywiąc się.
- Co się stało? - spytałam, siadając na obrotowe krzesło przy moim biurku.
Kyle Johnson
- Kyle od samego rana dziwnie się zachowuje - Scott wzruszył ramionami i odwrócił wzrok. - Już od kilku dni był jakiś nieswój, ale dzisiaj? Nie idzie z nim wytrzymać. Pomijając fakt, że ostatnio ostatnio zaczął mnie zlewać. Wszędzie chodzi z Marikhą i Jamesem, a mnie ma w poważaniu. Przynajmniej odnoszę takie wrażenie. W ogóle ta dwójka to jakieś podejrzane typy... Czasami zachowują się jak jakaś sekta normalnie - próbował mi wytłumaczyć.
Teraz chwila objaśnienia dla was.
Kyle Johnson to współlokator Scotta. No i przy okazji jego najlepszy kumpel. Ma świra na punkcie fizyki i chemii, podobnie jak sam Scott. Przeniósł się z rodziną w okolicę naszej małej mieściny, zwanej Dark, aż z Waszyngtonu. Z kolei Marikah Khan to Amerykanka hinduskiego pochodzenia. Jest czystej krwi metalem. W szkole, kiedy chodzi w mundurku, nie wiele się od nas różni, ale poza szkołą trudno zobaczyć ją bez glanów, pomalowanych na czarno oczu i paznokci, całego ciemnego stroju takiego... Nie wiem, jak to wszystko ponazywać, bo sama metalówą nie jestem, oj, ale sobie chyba możecie wyobrazić, nie? Marikah należy do Domu Filozofii. No a James Nixon, również metal, jest tak zwanym
Marikah Khan
"Sportowcem". Należy do szkolnej drużyny footballu amerykańskiego. Nieprzyjemny typ. W porównaniu z nim Dimitry to sama słodycz, a dobrze wiecie, jaki jest Dimitry, gdy się wkurzy... Nie no żartuję. Iwanow jest jak anioł... zniszczenia. Kiedy coś mu idzie nie na rękę, robi się... "drażliwy", lekko mówiąc. Ale poza tym idzie z nim wytrzymać. Dobry z niego przyjaciel (Oczywiście jak nie goni cię po lesie w środku nocy, żeby potem zanieść cię na plecach do jakiegoś bunkra pod Domem Historii. Tak, panie Iwanow, nadal to pamiętam!).
- Pewnie myślisz, że przesadzam, ale... - mina Scotta była nietęga. Victoria przysłuchiwała się dyskretnie naszej rozmowie, wiedziałam to, ale ignorowałam. Nie rozmawialiśmy o żadnych sekretach, więc niech sobie słucha, jeśli jest ciekawa.
- Nie, wcale tak nie myślę - pokręciłam głową. - Jak coś ci leży na wątrobie, to śmiało mów. Czasem trzeba się wygadać. Tak po prostu. Mogę posłuchać - posłałam mu zachęcający uśmiech.
- Dzięki, Nim - odwzajemnił uśmiech. - A wiesz co jest najdziwniejsze? - prychnął po chwili, wycierając z kieszeni chusteczkę i zaczynając czyścić swoje okulary. Scott zawsze jak się denerwował, musiał coś robić z rękoma. Bawić się telefonem, bawić się ołówkiem, temperować długopis (tak, długopis; to Scott, tego się nie ogarnie) albo właśnie czyścić okulary.
- No co?
James Nixon
- Ostatnio szperałem w jego rzeczach. Szukałem ładowarki, którą mu pożyczyłem, a którą zapomniał mi oddać przed wyjściem na miasto...
- I co takiego znalazłeś? - spytałam, otwierając lizaka. Niektórzy są uzależnieni od marihuany, inni od heroiny, a ja... cóż...  jestem uzależniona od czytania i lizaków. Jeszcze zobaczycie, kiedyś założę sobie fabrykę lizaków i nazwę ją: "Wszystkie smaki lizaków prosto od Nimfadory". Tak, wiem, mało to kreatywne, ale co tam. Albo odnajdę człowieka, który stworzył Chupa Chupsy i wyjdę za niego. No co? Po co komu miłość, jak mogłabym mieć darmowe lizaki. Chyba że ten ktoś nie żyje... No ale może ma syna? Od biedy może być córka... Albo piesek. Byleby dawali mi lizaki.
- Jakąś dziwną książkę...
- Książkę? Jaką książkę? - ożywiłam się nagle.
- Nie, Nimi, nie taką książkę, jaka mogłaby cię zainteresować - skutecznie ostudził mój zapał, a na jego twarzy zamajaczył obraz nikłego rozbawienia. Ale jednak rozbawienia. Jednakże po chwili zaraz spoważniał... - Tam były... - Scott pokręcił głową. - Nawet nie wiem do końca, jak to opisać... Część była w nieznanym mi języku... A ilustracje? Gdyby w biblii szatana były obrazki, właśnie tak by wyglądały.
- Niedobrze... Ale nie dajmy się zwariować... - próbowałam rozluźnić panujące napięcie. - Może to jakiś... nie wiem... kryminał? Albo tak tylko czyta z ciekawości... Może to nawet nie jego...
- Nie wiem. Ale jak to zobaczyłem, wtedy zacząłem podejrzewać sektę.
Ja natomiast zaczęłam podejrzewać coś zgoła innego... Czy to możliwe, żeby Kyle miał coś wspólnego z tymi atakami? Czy to on mógłby być Verissetem? Ale to przecież bez sensu. Znałam Kyle. To całkiem miły i spokojny chłopak. Jedno było pewne. Trzeba się mu lepiej przyjrzeć.
- Przepraszam cię na chwilę, Scott. Ja... Muszę zadzwonić - rzuciłam naprędce, po czym pobiegłam do łazienki. Wykręciłam numer Nefertari.

MERIDIANE FALORI
__________________________
I CO MYŚLICE? :) To jedna z 3 części tego rozdziału ;) Potraktujcie to jako wprowadzenie do właściwej akcji ;) Liczę na komentarze <3
Zachęcam do korzystania z zakładki 'zapytaj bohatera' oraz do lajkowania fanpage'a :
Mój profil na fb, możecie zapraszać i pisać:
Ask:
Tumblr:

21 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Po pierwsze genialne tło <3
      Odnośnie rozdziału :)
      Dimitry i Tristian są tak zawzięci, że aż do siebie paasują <3
      Przyjaciele na zawsze <3
      Mimo tych ich sprzeczek i tak się bardzo lubią <3
      Bal <3 To co się na nim stanie zmieni całe życie w Dark.
      Tekst matki Dory o ciąży :D The Best :D
      Hahha :D Scod i jego teksty :D Już chłopaka uwielbiam <3
      James to musi być niezłe ziółko skoro Iwanów to przy nim ciasteczko :)
      Czyżby Kyle był Verrisetem? Już nie moge się doczekać, by się dowiedzieć :*
      No, ale zobaczymy w następnym rozdziale <3
      Pozdrawiam i czekam na NEXT'a <3 Pat ka <3

      Usuń
  2. Czyżby pierwsza? Walczyłam na fb, aby rozdział był dziś i udało mi się :) Niby akcja się tutaj nie kręci, ale i tak czytałam go z zaciekawieniem. Hmm.. ten James jest podejrzany... ale ja odstawiam zwykłą sektę, a nie, że to on jest Verissetem. Ale no w sumie wszystko jest możliwe :) Życzę Ci weny i czekam na kolejne części!
    Zapraszam również do mnie jeśli interesuje Cię Dramione,
    http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ta pierwsza część. Ta książka bardzo mnie zaciekawiła. Czekam na kolejną część ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super :-)
    Mama Dory <3
    Scott <3
    Sprzeczki Tristana z Dimitrim <3
    Czyżbyśmy mieli trop verisseta? Nie mogę się doczekać następnej części :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na wstępie. CZY KTOŚ CI OSTATNIO DAŁ KOPA W DUPĘ?! PYTAM SIĘ SERIO, BO MAM TAKI ZAMIAR! KU*WA, JAK TY DO CHOLERY MOGŁAŚ Z LUCASA (więcej info u mnie na blogu) METALA ZROBIĆ!? FAAAAAAK! MASZ KOPA W DUPE! *kopie zamaszyście w dupę Meri*

    A teraz jak już mi przeszło, to zacznę od początku... O ile się da w moim przypadku zacząć od początku, ale chyba tak, więc zaczynam od początku... Jezu, ale bredzę. Czas na Vibowit xD

    No, więc jak już zażyłam tabletki na ogar, mogę pisać. Pierwsze co mi si udało wyobrazić, to Ivanow w samym ręczniku... Mrrr... A potem wzmianka o tym że ręcznik może spaść. I wtedy zamieniłam się w zwierzę. Zawyłam niczym ten 'pseudo' wilk z teledysku What does the fox say. Ryli, nie kłamię. Reakcja rodziny, bezcenna. Ale musze przyznać, że Tristan tak samo pomysłowy jak kochany rusek. Zastanawiam się czy nie są spokrewnieni... NIE! Jeden z Niemiec, drugi z Rosji i w innych latach zostali przemienieni... dobra, koniec moich teorii.

    Teraz środek. Rozmowa matki z Nimi, rozjebała mnie :) Dosłownie i w przenośni. Najpierw że ciąża... No dobra, fajnie. Potem że lezba. Nie wytrzymałam i zaczęłam gnić jak pojebana. W sumie to jestem pojebana, ale wiesz o co kaman. Potem rozmowa Nim ze Scottem i zagadka rozwiązana! Blogowy Sherlock (czyt. Elfik Elen/JoWita) rozwiązała zagadkę. Naszym Verissetem jest... pan z zarostem, Kyle Johnson! Czyż nie? No a jeśli nie to będzie jego... pomagierem lub coś w ten deseń. No ale tak lekko się cofając.
    Reakcja Scotta na wieść o 'ciąży' Nim, LOL. Już myślałam że zejdzie ze zdziwienia, ale nie. Trzymał się chłopak. Ogólnie to fajny z niego gościu, jak go tak opisujesz. I aktor też fajny. Wiem że aktor bo gra w "Hotel 13" na Nickelodeonie. Nie oglądam tego serialu akurat, ale czasem zdarza się włączyć na urywki... WRÓĆ. Mam pisać o rozdziale, a nie o tym co oglądam do chuja pana!

    No, także jak mówiłam. Ja jestem przekonana że Kyle jest Verissetem, a jeśli nie to jego prawą ręką. Znajduje mu ofiary itp...

    Czekam z niecierpliwością na nexta.
    Pozdrawiam i w ciul weny,
    Elfik JoWita :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i mam prośbę kochanie. Jeśli mam rację, napisz ok? I nawet jak jej nie mam i się mylę, to też napisz. Wtedy kupię ci maść na bol zadka po moim kopniaku, chyba że nie boli :*

      Usuń
    2. zdjęcie znalazłam w grafice, nie u cb ;*

      Usuń
    3. nie dowiesz się jak z tym kylem :DDD

      Usuń
    4. Nieważne, ale kopa dostałaś! I tak wiesz że cię wielbię :*
      Bo zgadłam! Rozgryzłam moją mistrzynię. Muahahaha, chyba :)

      Usuń
    5. MISTRZYNI DZIĘKUJE ZA TYTUŁ, a tożsamość Verisseta poznacie później... 3:-)
      W dosyć nieprzyjemnych okolicznościach :D

      Usuń
    6. O ja pizgam! (ostatnio nadużywam tego 'powiedzonka')
      To ja czekam a ty pisz szybko rozdział :)

      Usuń
  6. Samsung Galaxy Y? Czyzby Nimi pozyczyla ode mnie telefon? ;D Ciekawy rozdzial. Mam pewne podejrzenia co do niego... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Superowy rozdział! Kocham i uwielbiam! Czekam na perspektywę Dmitrijego ;) weeny życzę;)/emma

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja to mam nadzieję, że Tristian i Dimitry się pogodzą, bo chociaż uwielbiam ich "sposoby"zemsty itepe, to jednak kochaaam ich przyjaźń! :D Ale tacy wkurzeni na siebie z powodu Nim też są świetni :)
    Oczywiście, że Nim nie denerwuje się przed wyjściem na bal z Tristianem, bo wolałaby iść z Dimitrym (takie moje fantazje xd). Po prostu jestem team Dimitry xd
    A Kyle'a gra Chace Crawford! Trafiłaś mnie nim <3 Szczerze, nie podejrzewam Kyle'a o bycie Verissetem.. jakoś mi nie pasuje.. ale ja zazwyczaj nie trafiam, więc nevermind :P
    Ps. Kocham "Gwiazd naszych wina"! Chociaż niedawno obejrzałam film (który jest cudowny), to jednak książka lepsza. Ale dla mnie książka zawsze będzie lepsza od filmu, takie przekonania :D
    W każdym razie, czekam na następny rozdział i życzę udanych wakacji :P
    zapraszam na bloga - sunshine-in-a-pocket.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ty, też mam galaxy Y! xD
    Ogólnie rozdział jest zajebisty. Tyle. xD
    Rozmowa o ciąży mnie rozwaliła, a później ten Scott! Normalnie spadłam z kanapy, jak sobie wyobraziłam jego minę!
    Kurde, niepokoi mnie ten Vericoś! Mam wrażenie, że to nie Kyle, choć zawsze pada na tych najmniej podejrzanych. No, nic pozostaje czekać na nowy rozdział :D
    Pozdrawiam,
    Annabel
    PS Zapraszam na pelnia-ksiezyca-1111.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Gwiazda naszych WIN !

    Błagam ten bład robi sie irytujacy

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam Dory rozwala system 😄
    Czytam następną część rozdziału
    Coco Evans

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahah mamuśka w akcji xd
    I jeszcze Scott czyżby jego przyjaciel był powiązany z Verissetem?
    Kurde aż mam ciary na plecach!
    Lecę dalej ;*
    Buziaki ;*
    A.

    OdpowiedzUsuń