// Perspektywa Dimitriego //
Gdy wróciłem z Kingdom of Music, myślę, że nie trzeba być geniuszem, aby wywnioskować po nazwie, że to nie sklep z marmoladą, tylko z płytami, zobaczyłem na szafce nocnej zgiętą karteczkę. Odrzucając na łóżku mój nowy zakup - pierwszy album Black Sabbath - podszedłem bliżej i rozwinąłem liścik.
"Razem z Nimfadorą jadę do
Harisson&Ford, żeby mieć oko na tego łosia - Parkera.
Nie czekaj z kolacją xD
Chyba że znalazł byś kogoś z A Rh +, to wiesz, że ja zawsze chętnie ;)
Chyba że znalazł byś kogoś z A Rh +, to wiesz, że ja zawsze chętnie ;)
No to tyle co miałem ci do
powiedzenia, nie podpisuję się, bo chyba się domyślasz, że to ja, ciołku.
PS Jak cię nie było, przyszła moja
tarcza do rzutek (trzeba na czymś trenować celność, bo gdy nadejdzie apokalipsa
zombie, będzie już za późno na szkolenie; tobie też radzę coś zorganizować
sobie do ćwiczeń). Mam tylko jedną uwagę, nie żebym ci nie ufał czy coś, ale...
NIE RUSZAJ.
Twój Tristian, na wszelki, gdybyś
się jednak nie domyślił."
Wcześniej nie byłem zainteresowany wielką paczką, leżącą na łóżku Trisa, ale teraz tak jakoś przykuła moją uwagę.... Uśmiechnąłem się pod nosem. No co? Nawet bym jej nie zauważył z moją spostrzegawczością, gdyby mi nie powiedział, więc jest sam sobie winny. Już miałem ją rozpakować, kiedy usłyszałem odgłos parkującego auta tuż pod moim oknem. Po charakterystycznym terkocie obijającego się kilofa o bagażnik, rozpoznałem, że to moja Honda. Wampirzy słuch to całkiem fajna. Kilof też. Nie pytajcie, do czego mi potrzebny. Zawszę wolę go mieć przy sobie tak na wszelki. Można powiedzieć - takie spaczenie zawodowe hahahaha.
Byłem zdziwiony, że Tristian przyjechał tak szybko. Przecież jeszcze jak wychodziłem do tego sklepu, to był, przychodzę, nie ma go, a teraz znowu jest? Albo ma chłopak tępo, albo mnie trochę poniosło w tym sklepie. Spojrzałem na zegarek. Była dwudziesta druga, a ja wychodziłem o szesnastej. Dobra, to mnie poniosło. Chwyciłem swoją skórzaną kurtkę i zszedłem do nich na dół. Nie żebym tak stęsknił się za Tristianem, bo jak dla mnie mogło go dłużej nie być, ale każda okazja jest dobra, żeby pogapić się trochę na Dorę. Uśmiechnąłem się pod nosem na samą myśl o niej. Nimfadora to wyjątkowa dziewczyna, zupełnie nie podobna do większości nastolatek, przewijających się w tej szkole i ogółem na świecie. Przede wszystkim nikogo nie udaje. Uwielbiam jej poczucie humoru. Od początku podobała mi się delikatność Nimfadory. To, że była raczej typem "damy", a nie "dobrej dupy", jakimi chcą być nazywane dzisiejsze nastolatki, bo czegoś takiego wręcz nie znoszę. Nim jest dziewczyną z klasą, a nie lansującym się czymś z zerowym szacunkiem do siebie. Nimfadora to pierwsza dziewczyna od dobrych kilkuset lat, która naprawdę zawróciła mi w głowie. Nie mówię, że nigdy wcześniej nie miałem innej kobiety, albo że nigdy nie byłem zakochany, ponieważ to nie prawda. Kochałem w życiu kilka razy. Mówi się, że miłość to największe szczęście. Otóż nie zawsze. Moje historie miłosne nigdy nie miały szczęśliwego zakończenia...
I584 to nie tylko rok mojej śmierci. Wszystko działo się jeszcze w Moskwie... Miałem dziewiętnaście lat, kiedy spotkałem na carskim dworze, gdzie służyła moja rodzina, dziewczynę - Nataszę. Zakochałem się. Byłem w nią zapatrzony do tego stopnia, że myślałem, iż jestem w stanie zrobić dla niej wszystko. I rzeczywiście byłem w stanie. Sądziłem, że ona również. Mówiła, że mnie kocha. To dla niej naraziłem się ojcu. Właściwie przybranemu ojcu, bo Andrej nie był moim ojcem. Nie prawdziwym. To mąż mojej matki, a mój ojczym. Kochałem go, ale nie łączyły nas więzy krwi. Andrej nie akceptował naszego związku z Nataszą... Obawiał się, iż w przyszłości będę żałował każdej chwili z nią spędzonej. Ale ja go nie słuchałem. Młodzi nigdy nie słuchają. Rodzice Nataszy też byli przeciwni naszej „miłości”.
Natasza |
się, że trafiłem z pierwszym przypuszczeniem. Naprawdę był głodny, tylko z tą różnicą, że nie człowiek. Moja litość skończyła się wówczas tak, że tamten wampir przegryzł mi gardło i opróżnił prawe w całości z krwi. Natasza uciekła z krzykiem. Nawet nie wezwała pomocy. Gdy ta pijawka już nie mogła w siebie wpompować więcej, porzuciła mnie pośrodku leśnej gęstwiny, bym wykrwawił się całkiem, oddając ziemi to, czego on już nie mógł wypić... Powiem wam jedno, to nie była przyjemna śmierć, zresztą... Czy jakakolwiek jest przyjemna? Tak czy inaczej, można sobie tylko wyobrazić, jak wielkie było moje zdziwienie, gdy przebudziłem się po kilku godzinach. Żywy. Jeśli można to tak określić... Postanowiłem udać się pod dom Nataszy. Gdy tylko mnie zobaczyła, zaczęła krzyczeć. Spodziewałem się innego powitania… Na przykład radości, że „nic mi sienie stało”… Ale nie. Natasza powiedziała tylko, że widziała, jak umieram, że nie żyję, że powinienem wrócić do grobu tam, gdzie moje miejsce. Próbowałem jej wytłumaczyć, że zamiast zabić na amen, tamten wampir nieumyślnie mnie przemienił... Wtedy ona odrzekła mi, iż to nawet gorzej. Że lepiej by było, gdybym umarł, niż powracał jako demon. Wiecie co jeszcze zrobiła, gdy rozpaczliwie próbowałem jej wytłumaczyć, że przecież dalej jestem tym samym Dimitrim, w którym się zakochała? Wiecie co powiedziała? Najpierw wyrzuciła mi, że to była dla niej tylko niezobowiązująca zabawa i, że jak mogłem myśleć, że naprawdę coś nas łączy, a potem zaczęła się modlić, myśląc, iż zdoła mnie tym przepędzić. To bolało. Nie, nie modlitwa, tylko jej zachowanie wobec mnie. Nie chciała mnie więcej widzieć, więc odeszłam.
Anabelle Marie |
Wtedy pustka wewnątrz mnie stała się tak wielka, że chciałem ją jak najszybciej zapełnić. Kimkolwiek i jakkolwiek. To był okres, w którym zmieniałem kobiety jak rękawiczki. Jedna, najdalej dwie noce i koniec. Do tego tyle alkoholu, że trudno zliczyć wlane w siebie kieliszki. Upijałem się, bawiłem w najlepsze, upadając coraz niżej i niżej. Nieoczekiwanie w moim życiu pojawiła się Katherine Elizabeth - angielka, dorabiająca sobie umilaniem czasu takim facetom jak ja niegdyś. Ze standardowej jednej nocy
Katherine Elizabeth |
Mówi się: "do trzech razy sztuka" i ja, wedle tej zasady, stwierdziłem, że nie warto już się w nic angażować, bo prędzej czy później czeka mnie jedno wielkie rozczarowanie, nic więcej. I tak przez kolejne lata, dekady, stulecia nie zakochałem się ani razu. Nawet jeśli któraś mnie zauroczyła, tłumiłem wszelkie uczucia... Robiłem wszystko, by pozostać obojętny.
Nimfadora jest pierwszą dziewczyną od naprawdę dawna, na której zaczęło mi zależeć inaczej niż na przyjaciółce. Czasami się zastanawiam, czy to w ogóle dobrze... Dora nie wygląda mi co prawda na osobę, która bawi się uczuciami innych, ale... urazy z przeszłości pozostają. Po tym wszystkim wstyd się przyznać, ale już boję się kochać. Boję się zaangażować. Może tak ma po prostu być? Może miłość nie każdemu jest pisana? Nie wiem.
Gdy wyszedłem przez częściowo przeszklone drzwi na parking, zobaczyłem Tristiana, otwierającego drzwi Dorze. Coś czuję, że gdyby moje serce jeszcze biło, teraz by przyspieszyło.
- I jak tam na patrolu? Mój kilof się przydał? - spytałem Trisa, szczerząc zęby. Musiałem szybko odwrócić wzrok od Nimfadory, bo zacznie uważać mnie za świra, jeśli będę się na nią zbyt długo gapił.
- Minęło całkiem.. echm.. spokojnie - powiedział mój kumpel, wymieniając spojrzenia z Dorą. Zachichotała, a on uśmiechnął się lekko pod nosem. Co tu jest grane... - Twój kilof się jednak nie przydał, ale to nie znaczy, że obyło się bez szkód.
- To znaczy? - spytałem z uniesioną brwią, krzyżując ręce na piersi.
- Wiesz... Jakby ci to powiedzieć... Nimfadorę trochę poniosło i rozbiła akwarium w Harisson&Ford - wyjaśnił Tristian, tłumiąc śmiech.
- No co?! Ta tleniona diwa od siedmiu boleści odrabiała mi tyłek, to musiałam zareagować, nie? Żałuję tylko, że akwarium nie było szklane, bo wtedy może by sobie chociaż coś pokaleczyła - odparła z przekąsem Nimfadora.
- Cynthia cię obrażała? - zagotowało się we mnie.
- Widzicie? Wystarczy powiedzieć: "tleniona diwa" i wszyscy wiedzą, o kogo chodzi - zaśmiała się dziewczyna. Zawsze gdy się śmiała, tak uroczo odrzucała głowę do tyłu. Jeny, Dimitry, ogarnij się człowieku! - nakazałem sobie w duchu. Zaraz jednak Dora trochę spoważniała i powiedziała do Tristiana, uśmiechając się promiennie: - Dziękuję za miły wieczór - stanęła na palcach, by pocałować go w policzek i odeszła w stronę Internatu, machając nam na pożegnanie. Co jest grane... TRISTIAN!
- Schmidt, do domu! - warknąłem, ciągnąc go za ucho ku drzwiom.
- Stary, co ci? Jeśli chodzi o tą krew, to wcale nie ja podebrałem ci woreczek z grupą 0! - Tristian uniósł ręce w obronnym geście, wyrywając mi się. Na chwilę. Zaraz chwyciłem go za fraki i zaprowadziłem do naszego Internatu.
- Chłopcy, wszystko dobrze? - spytał Alex, popijając kawę, gdy mijaliśmy go przy schodach.
- Tak - syknąłem, obrzucając go wściekłym spojrzeniem. - Właśnie idę zabić szwaba, więc prawdopodobnie do rana zwolni się jedno łóżko w moim pokoju. Ale ćśśś, pan nic nie wie - położyłem teatralnie palec na usta, po czym zawlokłem szamoczącego się Tristiana na górę. Jak na opiekuna Domu, Alex nie przejawiał zbytniego zainteresowania tym, co wyrabiają jego podopieczni. I bardzo dobrze. „Interwencja” naszego wychowawcy zakończyła się na tym, że tylko obserwował z rozbawieniem nasze poczynania. - O, i jeszcze jedno - zawołałem do niego ze szczytu schodów.
- Tak, Dimitry? - spytał popijając czarną kawę z kubka termicznego. Za każdym razem gdy go widziałem, zawsze pił kawę albo energetyk. Przy odrobinie szczęścia jego serce od tego wysiądzie, jeszcze zanim ja pomogę mu wysiąść - W czym problem?
- Zna pan może jakieś dobre miejsce w okolicy na ukrycie zwłok?
- Co?! Dimitry, ja nic nie zrobiłem! Powiesz mi w końcu, o co się tak pieklisz?! - zawołał Tristian, przenosząc spojrzenie z dławiącego się ze śmiechu kawą Morgana na mnie.
- Za miłość do ojczyzny, cholera - rzuciłem chłodno, siląc się na sarkazm.
- Musisz mi wybaczyć, ale się nie orientuję - odrzekł Alex, wycierając chusteczką poplamiony espresso krawat.
- Cóż. Najwyżej zakopię go pod jakąś choinką, a potem dam komuś do odkopania na Boże Narodzenie. Ale się ktoś zdziwi - wzruszyłem ramionami. - No nic, idę go zabić, miło się gawędziło.
- Auuu, Dimitry, puszczaj! Człowieku, o co ci chodzi?! - warknął Tristian, gdy kopnięciem zamknąłem za nami drzwi, a potem przyparłem go do ściany.
- O co mi chodzi? O co MI chodzi?! Ty mała gnido, jak mogłeś?!
- Co niby znów zrobiłem?
- Jeszcze się pytasz? Jeszcze się pytasz?! - zawołałem wściekle. Puściłem kołnierz Tristiana i zacząłem nerwowo spacerować po pokoju. Myślałem, że mnie trafi.
- Chodzi ci o ten pocałunek pod Internatem? - domyślił się w końcu. Zacząłem klaskać.
- No brawo, geniuszu. W końcu załapałeś.
- Oj, daj spokój, to był tylko niewinny całus! - powiedział, zbywając mnie machnięciem dłoni.
- Tak? - uniosłem wysoko brwi. - Jak was ostatnim razem widziałem, nie byliście ze sobą "tak blisko". I jeszcze ten tekst: "dziękuję za miły wieczór".
- Dimitry... - zaczął zmęczonym głosem, wywracając teatralnie oczami.
- Mów, co tam się stało - zażądałem.
- Ech, dobra! Jak musisz wiedzieć, rozmawialiśmy, potem jakoś tak w rozmowie wyznałem jej, że mi na niej zależy, potem poprosiłem, by poszła ze mną na bal, a na końcu się pocałowaliśmy, szczęśliwy?! - warknął wyraźnie zirytowany Tristian. W ciągu naszej kilkusetletniej przyjaźni jeszcze nigdy nie miałem ochoty tak mu zawalić jak w tej chwili.
- Co?! Przecież wiedziałeś, że mi na niej zależy! Nie odbija się dziewczyny kumplowi!
- Nie była twoją dziewczyną! - Schmidt wyrzucił ręce do góry w akcie desperacji.
- Ale chciałem, żeby była! Pierwszy ją gdzieś zaprosiłem!
- Tak, tylko że Nimfadora w delikatny sposób dała ci do zrozumienia, że nie czułaby się komfortowo, łażąc po mieście z Dimitrim - seryjnym mordercą - Iwanowem!
W tym momencie ściągnąłem z mojej nogi jeden z glanów i cisnąłem nim z całej siły w Tristiana. Skubaniec zdążył się uchylić, więc rzuciłem drugim. Dostał w brzuch. Rzut za sto punktów! Widać ja już nie muszę trenować celności przed apokalipsą zombie. Jestem gotowy.
- Nawróconym seryjnym mordercą. Dobrze wiesz, że nie zabijam, odkąd Salenici mnie dorwali i włączyli do wspólnoty Zakonu - wycedziłem przez zaciśnięte zęby. W tym momencie żałowałem tylko, że nie jestem stonogą, bo miałbym pod ręką więcej glanów, by w niego rzucać.
- Dimitry, przykro mi, że cię wyprzedziłem, ale mi też podoba się Nim. Zrozum, że to nie jest przedmiot, który da się zarezerwować - powiedział "uspokajającym" tonem. Nie znoszę, gdy mówi do mnie jak do histeryzującego dziecka, któremu ktoś odmawia kupna setnej z rzędu zabawki.
- Ja wcale jej nie rezerwowałem, tylko dałem ci do zrozumienia, że chciałbym coś z nią… Człowieku! To pierwsza dziewczyna od dosłownie wieków, do której poczułem coś więcej niż chwilowe pożądanie, mijające po maksymalnie kilku nocach! Naprawdę się w niej zakochałem, więc mógłbyś sobie ją darować. Przecież masz Nefi! Albo każdą inną! - wyrzuciłem mu.
- Ale też zakochałem się w Nimfadorze. Głupio wyszło, Dimitry, ale naprawdę ją lubię. Sorry - odparł Tristian, opadając ciężko na łóżko.
- Gościu! Dlaczego pół świata może być homo, mogą być zoofilami, dendrofilami, nekrofilami, ale ty akurat, cholera jasna, musisz być hetero?! - naprawdę już lepiej zniósłbym świadomość, że Tris coś ten teges do mojego psa niż do Dory. Chociaż z drugiej strony, biedny pies.
- Nie chcę tego słuchać. Wychodzę - rzucił Schmidt wyraźnie zirytowany moim kazaniem. A dobrze, niech idzie.
- Krzyżyk na drogę! A żeby cię Verisset pożarł! - zawołałem za nim, robiąc palcami krzyżyk. Tristian pokazał mi język i wyszedł, zamykając drzwi z głośnym hukiem. Zacząłem wściekły chodzić po pokoju. Już ja mu pokarze, co to znaczy przyjacielska lojalność. Zobaczy, że nie warto zachodzić za skórę Dimitriemu Nikolajowi Iwanowowi.
Meridiane Falori ^^^
__________________________
Witajcie, mi drodzy :* Jak wam się podobało :D Czy Dimitry według was sprawdził się jako narrator? Jeśli tak, to mam dla was dobrą wiadomość - druga część tego rozdziału, którą dodam myślę najpóźniej za tydzień, tez będzie opowiadana z jego perspektywy. Niestety tu już nie zmieściłam zamieścić pewnej akcji z Alexem i małej zemsty Iwanowa, o której napisałam wcześniej na fanpage'u ;) Ale bez obaw, zawarte to będzie w nast. rozdziale.
BTW Co myślicie o tym, co Dimitry opowiedział wam o swojej przeszłości miłosnej? Mi jest go nawet szkoda, zwłaszcza, że to moja ulubiona postać (chociaż kocham całą czwórkę). No ale piszcie swoje odczucia <3
[kliknij tutaj] <------- Dodawajcie mnie do znajomych na fb, jeśli chcecie,piszcie... :)
[kliknij tutaj] <------- Zachęcam do lajkowania FANPAGE'A DARK HIGH :D Znajdziecie tam między innymi ciekawostki i informacje o nowych rozdziałach :)
[kliknij tutaj] <------ Mój ask, pytajcie ^^^
Świetny rozdział, naprawdę boski.
OdpowiedzUsuńBiedny Dimitry, wycierpiał się trochę chłopak.. a teraz jeszcze wchodzi mu w paradę jego przyjaciel.. Jak już mieć pod górkę to przez całe życie, prawda?
Ale mimo wszystko rozbawiła mnie trochę rozmowa z Alex'em : )
Jak zwykle świetny rozdział. Chciałabym cię zaprosić na moje opowiadanie o wampirach hidden-identity.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNo fajnie fajnie. Ale krotko trochu.
OdpowiedzUsuńBiedny Iwanow ;c
Nie współczuję mu.
OdpowiedzUsuńJak Tristan może być. ... z nią? -.-
Rozdział jest świetny, zresztą jak każdy inny.
OdpowiedzUsuńWspółczuję Dimitriemu, ale jednak jestem za Tridorą XD
Rozmowa z Alex'em.... po prostu super :)
Pozdrawiam i życzę duużo weny!
Świetne <3
OdpowiedzUsuńHaahaha :D :D
Rozwalasz system kobieto :D
Naprawde dobre :) i ile śmiechu :D
Nie pomyślałabym, że miłosna przeszłość Dimmitriego mogłaby być tak tragiczna.
Każda w której się zakochał w jakiś sposób odchodziła :(
Szkoda mi faceta :)
No cóż, Nimi będzie musiała wybrać :) Ciekawe którego?
Wole by wybrała Iwanowa, no ale się zobaczy ;)
Dimitry zachowuje się jagby był "chłopakiem" Tristiana :D
"-Schmidt, do domu!" Hahaha :D
Albo :)
"-Właśnie idę zabić szwaba, więc prawdopodobnie do rana zwolni się jedno łóżko w moim pokoju. Ale ćśśś, pan nic nie wie" :D
I jeszcze :)
"-Zna pan może jakieś dobre miejsce w okolicy na ukrycie zwłok?" :D
"-Cóż. Najwyżej zakopię go pod jakąś choinką, a potem dam komuś do odkopania. Ale się ktoś zdziwi" :D
Najlepsze teksty ever!
Podziwiam twoją wyobraźnie :*
A to jak kłucili się o Nimfadore było nawet słodkie <3
Dobrze wiedzieć, że Dimitry komuś powiedział :)
Ale skoro powiedział Trisowi, że on może być z Nefi to czemu sam z nią nie może być, skoro wie, że ona coś do niego czuje?
Wole Dimitriego z Nimfadorą, no ale zobaczy się co jeszcze wymyślisz 3:)
Pozdrawiam i czekam na NEXT'a <3
Życze dsdduuuużżżżoooo weny <3 Pat ka<3
Super rozdział.:3
OdpowiedzUsuńTen liścik mnie rozwalił i poczucie czasu Dimitriego również ;D
Zaskoczyłaś mnie z tą przeszłością miłosną Iwanow (nwm jak to odmienić ;o), ale oczywiście tak w dobrym sensie"zaskoczyć".
Kłótnia po miedzy chłopakami ekstra xD
Żal mi Dimitriego, no ale cóż, wolę, żeby Nimfadora była z Tristianem. Ale zobaczymy jak cała akcja się potoczy, bo tutaj to można różne manewry wykonać.
Czekam :P I dołożę się do życzenia tb dużo weny ;)
P.S. Czasami mam wrażenie, że (ja) nie umiem po polskiemu zdania ułożyć :/ I chyba w tym komentarzu tak jest xD
Genialny !
OdpowiedzUsuńDimitri mnie rozwalił..te rzucanie butami xD
No i te teksty, hahahaha.
Kurcze lubię obu i nie wiem który ma być z Nim ! O.o
Czekam na więcej i życzę duuużo weny !
Asikeo^^
ja ci podpowiem DIMITR! :)
Usuń~ Doma
Końcówka najlepsza <3 ... Niesamowity rozdział warto czekać na kolejne części :D
OdpowiedzUsuńJako że stan mojego zdrowia się poprawił (kark mi nakurwia jak cholera, ale i tak lepsze to niż to co było wczoraj), to dziabnę, chyba, nieco dłuższy komentarz.
OdpowiedzUsuńNo więc po kolei. Hm... rozdziały z perspektywy Ivanowa... ciekawe doznanie, muszę przyznać. Niechaj będzie takich więcej. Więcej szczegółów z jego życia i więcej emocji... TAK!
Ta akcja pod internatem to mnie rozbroiła.
- Schmidt, do domu! - warknąłem, ciągnąc go za ucho ku drzwiom.
- Stary, co ci? Jeśli chodzi o tą krew, to wcale nie ja podebrałem ci woreczek z grupą 0! - Tristian uniósł ręce w obronnym geście, wyrywając mi się. Na chwilę. Zaraz chwyciłem go za fraki i zaprowadziłem do naszego Internatu.
Nie no, to było epickie. Jak ojciec z synem, haha. A może raczej jak partner z partnerem... bo przecież dawali że ze sobą chodzą, nie?
Kłótnia w pokoju, mega! Znaczy ja sobie ubzdurałam we łbie że Tristan będzie z Nim, i tak jest, ale żeby takie wyrzuty? Przecież mógł zareagować inaczej. No dobra, kocha Nimi, ale by od razu że kradnie mu dziewczynę?? Przecież nawet nią nie była! I jeszcze krzyżyk na drogę, no kurwa. Dimitry, ogranij się chłopie bo cię znajdę i nauczę dobrego wychowania! NIGDY NIE ROBI SIĘ PRZYJACIELOWI KRZYŻYKA NA DROGIE! NIGDY! I patrz, bo jak coś stanie się Tristanowi, to obudzisz się z osikowym kołkiem w serduchu, a raczej on tam będzie, ale nie wnikajmy w sens zdania, tylko w przesłanie.
Ale z drugiej strony, to trochię mi szkoda wampirka. Tyle zawodów miłośnych. Najpierw ta panikara Natasza, potem Anabelle utonęła a na koniec ta kurwa Katherine go zostawiła z kwitkiem po przemianie. No suka podła, nie człowiek, a raczej nie wampir, łotewa?! No i teraz fant z Nimfadorą.
Jestem ciekawa jak sytuacja dalej się potoczy. Czy Dimitry odbije Nim Tristanowi, czy się z tym pogodzi...
I jeszcze kwesta tej zemsty, zżera mnie ciekawość. No nic, poczeka się tydzień, to się dowiem :)
No, to ja kończę mój wywód.
Pozdrawiam i duuuużo weny,
Elfik Elen
Cudowny rozdział. Biedny Dimitri żal mi go, musiało mu być ciężko. Ale poza tym uwielbiam jego teksty:
OdpowiedzUsuń"-Właśnie idę zabić szwaba, więc prawdopodobnie do rana zwolni się jedno łóżko w moim pokoju. Ale ćśśś, pan nic nie wie" hahahah leżałam na podłodze jak to przeczytałam
- Zna pan może jakieś dobre miejsce w okolicy na ukrycie zwłok?
- Co?! Dimitry, ja nic nie zrobiłem! Powiesz mi w końcu, o co się tak pieklisz?! - zawołał Tristian, przenosząc spojrzenie z dławiącego się ze śmiechu kawą Morgana na mnie.
- Za miłość do ojczyzny, cholera - rzuciłem chłodno, siląc się na sarkazm.
- Musisz mi wybaczyć, ale się nie orientuję - odrzekł Alex, wycierając chusteczką poplamiony espresso krawat.
- Cóż. Najwyżej zakopię go pod jakąś choinką, a potem dam komuś do odkopania na Boże Narodzenie. Ale się ktoś zdziwi - wzruszyłem ramionami. - No nic, idę go zabić, miło się gawędziło. To też było świetne. xd
Czekam na kolejny rozdział.
kOOOOOOOCHAM DIMITRA <3 I ten jego tekst o zoofilach, homo i hetero <3 lubię perspektywe Dimitra :)
OdpowiedzUsuńSuper Dimitry jest słodki;*
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta;)
Świetny rozdział! Szkoda mi Dimitryego, Ale tak między nami to wolę żeby Nim była z Tristianem, lepiej do sb pasują *_*
OdpowiedzUsuńlece na 2 część :*
Buziaczki:*
A.
Hahaha to nie ma 2 części :D a myślałam, że jest. Beczka. No to weeny i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ;*
UsuńBuziaki :*
A.
Pięknie opisane retrospekcje ale poprzez nie szkoda mi Dimitriego i do tego ta wieść o ich pocałunku ... I kłótnia (mam nadzieje że sie dogadają :)) to za wiele.. Ale i tak z niecierpliwością czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńOby Dimitri nie zrobił nic Tristianowi, bo duet Tristian+Nim bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńTristian jest słodki i mam nadzieję, że Nim będzie już cały czas z nim a nef będzie z Dimitrim.
Czekam nn :)
Hej, hej, hej!
OdpowiedzUsuńWłaśnie zostałaś nominowana do Versatile Blogger Award!
Więcej informacji na http://upadla-i-lowcy.blogspot.com/
Gratulacje! ;D
świetny! i do tego się jeszcze uśmiać można.. czekam na next :)
OdpowiedzUsuńHej, hej :)
OdpowiedzUsuńwszystko co myśle o twym cuuuuuuuuudownym blogu to już ci napisałam na fb, więc tutaj tylko napiszę, że
Zakładam team Dimitriego! jesli ktoś jest za tym, żeby Dimitr był z Nimi to niech stępuje do niego XD
tak bardzo chcę, żeby oni byli razem <3 ale to już ci pisałam, więc spadam ;3
pozdrawiam i życzę weny :)
~ Doma
Biedny Dmitry. Duzo przeszedł. Rozdzialik cudny, narracja świetna, bo z dystansem ;). Wiedzialam, ze bedzie sprzeczka przyjaciół! Naprawde super piszesz! Z przyjemnością sie czyta ;* duzo weny zycze/emma
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać nexta <333
OdpowiedzUsuńta zazdrość Iwanowa była najlepsza ;D
Kurde, kurde, kurde! I za kim tu być? ja ja się dziele chyba na dwie części jedna leci do Iwanowa, a druga do Tristiana <3
OdpowiedzUsuńKuźwa, napisałam taki długi komentarz i mi siostra komputer wyłączyła ! No trudno, w skrócie wszystko było zajebiste, a szczególnie "Krzyżyk na drogę! A żeby cię Verisset pożarł!" :D
OdpowiedzUsuńPanna Parkinson. ;**
Przedostatnie zdanie słowo "pokarze" powinno być "pokażę" :)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Dimitriego ;c Do tej pory wydawał się zwykłym babiarzem, a tu okazuje się, że tyle przeszedł... Ale nie do końca wiem po kogo być stronie... :/ Dimitry, Tristian, Tristian, Dimitry! Kurde! Dlaczego to takie trudne?! :o
No nic :/ Idę czytać dalej - muszę wiedzieć co się stanie!!! <3
Biedny Dimitry! Co prawda nie chcę trójkąta miłosnego, ale. . Och! On tyle się nacierpiał!
OdpowiedzUsuńCzytam dalej
Coco Evans