niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 23 : Misja: Bal cz. 2

 Przepraszam za błędy, pisałam to w pośpiechu. Później poprawię ;)

Spojrzałam na zegarek. Była osiemnasta czterdzieści; bal miał zacząć się za dokładnie dwadzieścia minut, a to oznaczało, że niedługo mogę się tu spodziewać Tristiana. Byłam podekscytowana i przerażona zarazem. Podekscytowana perspektywą wspólnego wyjścia z Trisem, przerażona perspektywą nieco mniej miłego spotkania z Verissetem.
Stałam właśnie przed lustrem w naszej sypialni. Przyglądałam się sobie. Ubrana byłam w długie czarne rurki, czarny top, czarny, dolegający top, poszarpany na bokach, ciężkie buty, się gające do połowy łydek i kurtkę z czarnej skóry z rękawami trzy czwarte, z pod których wystawały mi narysowane stelą (czytaj: markerem) runy. Żeby moje przebranie było bardziej dopracowane, potraktowałam moje włosy szamponetką, w czego rezultacie miały teraz rudy kolor. Tak jak u Clary. Ale spokojnie! Na opakowaniu napisano, że po maks trzech myciach cała farba zejdzie. Trzymałam ich za słowo, bo jeśli nie, to chyba naślę tornado na siedzibę ich firmy. Dopiero teraz, kiedy sobie uświadomiłam, że mogę nie odzyskać swojego naturalnego koloru tak łatwo, zdałam sobie sprawę, że mogłam po prostu zainwestować w perukę. Cholera. Brawo, Nimfadoro! Brawo.
- Ładnie wyglądasz - rozległ się cichy głos za moimi plecami. Odwróciłam się gwałtownie do Victorii. Chciałam zawołać: "Vicky, ty jednak umiesz mówić", bo nie wiem od kiedy się do mnie nie odzywała, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język.
- Dziękuję - powiedziałam niepewnie, przyglądając się Victorii. - Ty też ładnie wyglądasz - przyznałam.
Moja współlokatorka miała na sobie kostium Białej Czarownicy z Opowieści z Narnii, to znaczy długą, srebrno-błękitną suknię, oprószoną czymś, co przypominało kryształki lodu i bolerko z białego futra. W wysoko upięte włosy udało jej się wczepić atrapę lodowej korony. Naprawdę wyglądała ślicznie.
- Dzięki... - westchnęła, opadając ciężko na swoje łóżko. Znów zapadła niezręczna cisza, która przerwała dopiero po chwili ona sama. - Kiedyś na każde Halloween przebierałyśmy się z Lydią w to samo... Co prawda w tym roku bal Halloweenowy wypada przed Halloween, ale wiesz, o co chodzi - powiedziała słabym głosem, posyłając mi blady, pełen bólu uśmiech. Ona nadal tęskniła za swoją przyjaciółką... Ja nie znałam Lydii zbyt dobrze, właściwie w ogóle jej nie znałam, więc szybciej przyszło mi zapomnienie... Ale Victoria przyjaźniła się z nią długie lata... Vicky musiało bardzo brakować Lydii, a ja zamiast być przy nie przez te ciężkie miesiące, zaniedbałam ją. W przerwach na szukanie czegoś, co naprowadziłoby nas na trop Verisseta, mogłam zainteresować się nią i Mattem...
- Tak strasznie mi przykro z powodu tego, co się stało. Rozumiem, że cię boli jej strata, ale... Lydii nic nie zwróci życia - powiedziałam cicho, siadając obok Victorii i kładąc jej dłoń na ramieniu w pokrzepiającym geście. Wiedziałam, że moja słowa na niewiele się zdadzą, ale... Nie wiedziałam, co innego mogłabym zrobić.
- Tak, zdaję sobie z tego sprawę, ale... Rozumiesz. W takich chwilach najbardziej mi jej brakuję - przyznała smutno, spoglądając na mnie szklanymi oczami, wyraźnie zapominając, że jest na mnie zła. Postanowiłam jej o tym nie przypominać.
- Wiem, Vicky, wiem... - nie przychodziło mi do głowy nic innego, co mogłabym jej teraz powiedzieć. - To pewnie Matt po ciebie przyszedł - powiedziałam, gdy rozległo się pukanie do drzwi. - Pójdę otworzyć.
Victoria pokiwała głową, mrugając szybko, by pozbyć się z oczu łez. Dziewczyna wstała i wygładziła dłońmi fałdy sukni.
- Część, Nim - przywitał się jasnowłosy chłopak w przebraniu wilkołaka, mijając mnie w progu.
- Hej, Matt.
Uśmiechnął się lekko. Nie rozmawiałam z nim odkąd pokłóciłyśmy się z Victorią.
- Vicky, jesteś już gotowa? - spytał, patrząc za mnie.
- Tak, tak - rzuciła szybko, a po chwili oboje wyszli. Tak jak zazwyczaj zawsze znajdowaliśmy powody do żartów, gdy tylko się spotykaliśmy, tak teraz panowała napięta, nieprzyjemna atmosfera. Obiecałam sobie, że od razu po balu wyjaśnię z nimi tę sprawę.
Nie minęło pięć minut, jak ponownie rozległo się pukanie do drzwi, a po chwili drzwi same się otworzyły. Tristian. Wtedy sobie uświadomiłam, że nawet ich nie zamknęłam. Ups.
Mój partner na dzisiejszy wieczór ubrany był w czarne spodnie, szary sweterek z pod którego wystawał zielono-srebrny krawat, a na to zarzucił czarny płaszcz z herbem Slytherinu na piersi. Brązowe włosy chłopaka zostały starannie zaczesane tak, że teraz w niczym nie przypominały tego rozpierdzielu, który zawsze tam gościł. Nigdy nie zauważyłam, że Tristian jest niezwykle podobny do tego aktora, który grał Riddle'a, co tylko sprawiło, że jeszcze bardziej mi się podobał.
- Tom Riddle?
- Tak, nie pytaj - rzucił w odpowiedzi, uśmiechając się do mnie.
- Nefi Hermiona, ty młody Voldemort, co was tak wzięło na tego Pottera? - spytałam zdumiona, bo przecież myślałam, że Tris nie gustuje w takich powieściach. Mimo zdziwienia musiałam przyznać, że wyglądał naprawdę seksownie.
- Po pierwsze, Nefertari zmieniła koncepcję. Stwierdziła, że w mundurku wygląda zbyt mało seksownie, więc postawiła jednak na sexy pielęgniarkę. Po drugie, to nie ja mam fazę na HP, tylko Nefi. Po trzecie, jak tylko powiedziałem jej, że nie wiem, co włożyć, zmusiła mnie prawie siłą, żebym się w to wbił. Stwierdziła, że chociaż nie jesteśmy już razem, nie zmienia to fakty, że chętni popatrzy - zaśmiał się Tristian.przyjaźnie, podchodząc bliżej mnie i obejmując mnie w pasie. Moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Lubiłam, gdy był blisko. Moje serce mimowolnie zabiło szybciej. - No ale mniejsza o mnie. Wyglądasz prześlicznie, Nimfadoro - wyszeptał, po czym pocałował mnie delikatnie w usta. Objęłam go za szyję i odwzajemniłam pocałunek. - Wyjaśnij mi tylko jedną rzecz, proszę - ozwał się, gdy się od siebie oderwaliśmy.
- Jaką?
- Jak to się, u licha, stało, że przez noc zrobiłaś się ruda? - spytał z wyraźnym rozbawieniem, malującym się w czekoladowych oczach chłopaka.
- Można powiedzieć, że to poświęcenie dla roli - wyjaśniłam, uśmiechając się figlarnie. - Podoba ci się?
- Jak dla mnie mogłabyś sobie zrobić nawet tęczowe włosy, a i tak będziesz mi się podobać - powiedział z pełnym przekonaniem, ujmując delikatnie moją dłoń.
- Wiesz jak sprawić, żeby dziewczynie szybciej zabiło serce - powiedziałam przekornie, biorąc z komody klucz i prowadząc go do drzwi.
- Droga, Nimi. Potrafię o wiele więcej, niż ci się wydaje - rzucił szelmowsko, za co w odpowiedzi wymierzyłam mu delikatnego kuksańca między żebra.

***
Przed wejściem do sali gimnastycznej, na której odbywało się przyjęcie przed-halloweenowe, tłoczyli się uczniowie, powoli wchodzący do środka. W szkole wszyscy wyglądali w naszych mundurkach niemal identycznie, więc widok poprzebieranych uczniów stanowił miłą odmianę. Niektórzy postawili na klasyczne przebrania, typu mumie, piraci, księżniczki, a pozostali pozytywnie zaskoczyli mnie pomysłowością. Do nich zaliczał się miedzy innymi centaur z drugiej klasy, laleczka voodoo, w która wcieliła się Ann Harrway, Poliglotka oraz syrena, za którą z kolei przebrała się Irma Clark, dziewczyna od Sportowców. Irmę, podobnie jak Ann kojarzyłam z kółka literackiego, prowadzonego w tym roku przez Claire Morgan. Tak, tego samego, które chciałam rzucić w cholerę, ale nie zrobiłam tego tylko, żeby nie narażać się samej Claire.
Gdy szłam pod rękę z Tristianem w stronę sali, mijając rzędy sztucznych nagrobków i kilka upiornych strachów na wróble, natknęłam się między innymi na: bliźniaczki Jennę i Katie Mirwood, przebrane za cheerleaderki , Stephena Geriza, paradującego w kostiumie Zorro, dziewczynę Stephana - Camille Boness - należącą z nim do jednego domu, przebraną dziś za Kopciuszka, Jake'a, Chace'a i Harry' ego - chłopaków, również Artystów, których spotkałam już pierwszego dnia w D.H. - przebranych za trzy zombiaki .
- Halt, Schmidt! Komm zu mir! - rozległ się z naszymi plecami rozbawiony, męski głos. Nie musiałam się odwracać, żeby domyślić się kto to.
- Cześć, Dimitry - rzucił Tristian do stojącego z Nefi Iwanowa. Rosyjski wampir, tak jak zapowiadał, przebrał się za Lokiego Laufeysona, postać znaną z komiksów i filmów Marvela. Kostium ów składał się z czarno - zielonego kombinezonu, szmaragdowej peleryny i srebrnej włóczni z błękitnym kryształem. Czarne włosy chłopaka po raz pierwszy chyba były ułożone. Ku mojej uldze, Dimitry darował sobie hełm. Nefertari natomiast ubrała się w króciutką, białą sukienkę z czerwonym krzyżykiem na piersi i kilkoma innymi również czerwonymi akcentami. Na nagach miała czarne lakierki i białe podkolanówki. Ciemne włosy Nefertari były rozpuszczone, a czubek jej głowy zdobiła biała czapeczka z jaskrawym krzyżykiem. Przez szyję nasza pielęgniarka przewiesiła sobie stetoskop. Oboje nie wydawali się zdziwieni moją nową fryzurą, ale to dlatego, że wcześniej ich uprzedziłam o moim pomyśle. - Jak tam twój prysznic? - spytał Tris, wyszczerzając zęby w szeroki uśmiech.
- Zginiesz śmiercią tragiczną - rzucił groźnie Dimitry, a jego twarz nagle stężała. Widać Schmidt wcielił życie swój plan pojednawczy, polegający na odłączeniu wody, gdy Iwanow będzie się myć.
- Wybacz, Iwan, ale jakoś mnie nie przerażasz.
- Ach tak... Widzisz tą dzidę? - spytał Dimitry, spoglądając na przyjaciela spod uniesionych brwi. 
- No tak... Ale nie za bardzo rozumiem do czego zmierzasz.
- Chodzi o to, moja droga, szynszylo, ty, że zawsze niechcący mogę nadziać cię na tę włócznię. Myślę, że nie jesteś aż tak popularny, by ktoś to zauważył - wyjaśnił przekornie Iwanow, poklepawszy Trisa po plecach. - Rozważ tą możliwość.
- Oj, żebym ja cię zaraz na coś nie nadział - rzucił z ironicznym uśmieszkiem na ustach Tristian. Przez całą rozmowę Dimitry jakby starał się na mnie nie patrzeć. Wydawało mi się, że celowo unikał mojego spojrzenia. Czyżby dalej był zazdrosny? Oczywiście zakładając, że ktokolwiek mógłby być o mnie zazdrosny...
- Widzieliście gdzieś May? - spytała ni stąd, ni zowąd Nefertari, rozglądając się na boki. - Myślę, że medium może być ten nocy przydatne - dodała ściszonym głosem.
- Minąłem się z nią, kiedy szedłem po Dorę. Zamieniłem z nią kilka słów - Tristian wzruszył ramionami.
-  W co była ubrana? - spytałam. - W razie czego tak łatwiej będzie wypatrzyć ją w tłumie...
- Zdaje się, że miała na sobie kostium z jakiegoś anime... - powiedział powoli Tris, marszcząc brwi, jakby z trudem sobie to przypominał. Nie miał pamięci do takich szczegółów. - Różowa peruka i jakaś błękitna, falbaniasta sukienka. Chyba. A może fioletowa...? Mniejsza o to - machnął ze zniecierpliwieniem ręką. - Tak czy inaczej, wyglądała jak słodziutka, japońska laleczka. Z tego co wiem, miała być dziś omówiona z Sethem Meyerem z jej Domu, więc znając życie, jeśli przypadkiem znaleźlibyśmy Setha, ona też będzie w pobliżu.
- A jak tam u ciebie, Dimitry? Obserwowałeś ofiary cały dzień, zauważyłeś coś podejrzanego? - zaczęłam temat. Wtedy Iwanow po raz pierwszy raczył na mnie spojrzeć i przestał udawać, jakby nie było mnie w pobliżu.
- Nope - rzucił, wzruszając ramionami. - Skurczybyk nawet nie próbował się zbliżyć do Penelopę, Parkera czy Petera. Gdyby nie wizja May, zacząłbym podejrzewać, że Verisseta w ogóle nie jest nimi zainteresowany. Ja rozumiem, że TO COŚ chce nie rzucać się w oczy i zaatakować w najmniej spodziewanym momencie, no ale nie zmienia to faktu, że każdy szanujący się złoczyńca najpierw obserwuje swój cel. Z ukrycia. Czasami nie aż tak wielkiego, żeby ofiara poczuła się obserwowana i straciła poczucie bezpieczeństwa... A tu nic! Wierzcie mi, latałem niczym struś pędziwiatr od Penelope do Parkera, zahaczając przy tym Petera i tak w kółko, a nic nie zauważyłem! - wyrzucił z siebie, a przy tym wyszła z niego cała irytacja.
- Nimfadora przecież mówiła, że ten jej korepetytor... Scott, tak? - gdy skinęłam na potwierdzenie, Nefertari kontynuowała - Znalazł coś podejrzanego w rzeczach Kyle Johnsona. To może być trop.. - podsunęła Nefi, rozkładając ręce.
- Szczerze mówiąc wątpię, by ten cały Kyle miał coś wspólnego z Verissetem - powiedział po chwili milczenia Iwanow, bawiąc się włócznią.
- Ja też mam odnośnie tego mieszane uczucia - przyznał Tristian. - Tylko pomyślcie. Nasz Iwanow też był mordercą, a nie słyszałem, żeby do atakowania ludzi była mu potrzebna jakaś "magiczna" książeczka - Schmidt mówiąc t, ściszył głos, by mieć pewność, że nikt nie podsłucha. Nefi i Dimitry z wampirzym słuchem słyszeli wszystko, ale ja musiałam nieźle się namęczyć, by i do moich uszu dotarły jego słowa.
- Co ty tam wiesz o moich fetyszach - odparł mu z krzywym uśmieszkiem na twarzy przyjaciel. - Może przed opróżnieniem kilku obywateli świata z krwi, lubiłem sobie porysować na w dzienniczku dla odstresowania, hę?
- Nie umiesz rysować - odpowiedział mu w tym samym tonie Tristian.
- Szczegóły - prychnął Dimitry, obejmując Nefertari w pasie. Po jej minie widać było, że podoba jej się to. Bardzo podoba.
- Tak czy inaczej, proponuję byśmy mieli go na oku - powiedziałam, posyłając im znaczące spojrzenie. - To na razie jedyny podejrzany, jakiego mamy. A teraz byłabym wdzięczna, gdybyśmy weszli już do środka. Tak będziemy mieć oko na większą ilość ludzi - zaproponowałam, po czym cała nasza czwórka pomaszerowała do środka.

***

Komitet organizacyjny do spraw przyjęcia wyjątkowo się postarał. Nasza zwyczajna, nudna sala gimnastyczna, która i tak dla mnie była przerażająca nawet bez dekoracji (perspektywa grania w kosza tutaj czy wykonywania jakiejkolwiek innej czynności fizycznej pod okiem trenera Collinsa bardziej mnie przerażała niż łamanie kołem), teraz wyglądała naprawdę przerażająco.Duże, zakratowane okna, podobnie jak ściany w niektórych miejscach zbryzgana została sztuczną krwią. Chociaż wyglądała naprawdę realistycznie, raczej była sztuczna. Albo były to zwykłe, krwiste plamy, albo groźne napisy, przepowiadające rychły koniec każdemu, kto je przeczyta. Wszędzie rozwieszone zostały również przerażające ryciny, przedstawiające demony i inne szkaradzieństwa. W jednym kącie ogromnej hali zorganizowano cmentarz, stały tu atrapy kamiennych nagrobków, wiekowych, rozpadających się już z wyrytymi datami śmierci. W równoległym rogu natomiast Poustawiano prawdziwe trumny, z których co jakiś czas wyskakiwał jakiś nauczyciel, przyprawiając o mini zawał znajdujących się nieopodal uczniów. Zupełnie jakby sam widok trumien nie wystarczająco przyprawiał o ciarki. Miałam tylko nadzieję, że nie trzeba będzie ich na serio użyć... W przeciwległej części sali, tuż przy stoisku z jedzeniem, ustawione zostały okrągłe stoliki, nakryte czerwonymi i czarnymi obrusami, na których zamiast flakonów kwiatów, postawiono dla ozdoby naturalnej wielkości, zakrwawione czaszki, z których sterczały świece z czarnego wosku. Tak, to były zwykłe świeczniki, choć dosyć makabryczne. Pod jedną ze ścian stało lekko zaparowane lustro. Gdy tylko któraś z pięknych dam chciała się przejrzeć, w lustrze ukazywała się zjawa (ach, te efekty specjalne!), w gruncie czego pechowiec padający ofiarą tego kawału znów był bliski zawału. Coś czuję, że po tej imprezie personel pobliskiego szpitala zacznie mieć ręce pełne roboty do czasu, aż naprawi skołatane nerwy co bardziej strachliwych uczniów. Z sufitu zwisały nie tylko olbrzymie pajęczyny z mechanicznymi pająkami, ale i nietoperze. Prawdziwe. Trzeba przyznać, ktoś tu miał fantazję. Nie do końca zdrową. 
- Trzeba przyznać, to robi wrażenie! - zawołała Nefertari, przekrzykując dudniący z głośników remix Dark Horse Katy Perry. 
- Tak, ktoś się postarał - przyznałam, splatając palce swoje z palcami Tristiana.
- Rozdzielmy się - zaproponował po chwili Dimitry, zawieszając wzrok na jakiejś dziewczynie, przebranej za Krwawą Mary. Nie żeby tak Iwanowa interesowała sama dziewczyna. Chodziło bardziej o jej białą sukienkę, umazaną sztuczną krwią.
- Najpierw ściany, potem ta laska. Cholera, zrobiłem się głodny - mruknął Dimitry. Mówił trochę niewyraźnie.. Pewnie powstrzymywał kły przed wysunięciem się. Po jego minie śmiałam sądzić, że z niemałym trudem.
- Na królestwo wielkiego Ozyrysa i podstępność jego brata, Setha, nie teraz! Najpierw robota, potem kolacja! - rzuciła Nefertari, wyrzucając ręce do góry. Dimitry nie zdążył nic odpowiedzieć, bo Nefi już go pociągnęła w przeciwną stronę sali, żeby tam mieć oko na balowiczów. Iwanow trochę za bardzo wczuł się w swoją postać, bo już jak prawdziwy Loki kazał przed sobą klękać, próbując się przy tym nie roześmiać.
- Więc co robimy, Clary? - spytał Tristian, uśmiechając się do mnie przekornie.
- Może przejdźmy się po sali, sprawdźmy czy na razie wszystko okey, co ty na to, Tom? - podjęłam grę.
- Riddle approves! - Tristian uniósł kciuk do góry, uśmiechając się tak szeroko, jakby grał w reklamie pasty do zębów. Po chwili oboje się roześmialiśmy.

***

Sprawdziliśmy z Tristianem różne zakątki sali po kilka razy, wyszliśmy też na zewnątrz, a potem zajrzeliśmy do szatni i łazienek. Ponieważ byliśmy w stałym kontakcie z Nefertari i Dimitrim, wiedzieliśmy, że oni w tym samym czasie sprawdzili dokładnie resztę szkoły, to znaczy: korytarze, niezamykane klasy lekcyjne, a także teren przy Internatach. Czysto. Wszędzie nic. 
Gdy na jakiś czas wróciliśmy z powrotem na halę, przywitała nas spokojna melodia rozpoczynającego się Eternal Flame The Bangles. 
- Skoro na razie jest spokojnie... Podarujesz mi ten jeden taniec, Nimfadoro? - spytał swym aksamitnym barytonem Tristian, spoglądając mi czule w oczy.
- Z przyjemnością. Nam też się coś należy tego wieczoru - uśmiechnęłam się do niego i ujęłam wyciągniętą do mnie dłoń. Tristian odwzajemnił uśmiech. Poprowadził mnie na środek sali i przyciągnął do siebie. Lewą dłoń położył mi na tali. Pod wpływem tego dotyku zalała mnie fala gorąca. Przyjemna. Położyłam mu dłoń na ramieniu. Zaczęliśmy tańczyć. Kołysaliśmy się powoli w rytm muzyki, przytuleni do siebie. Ramiona Tristiana były silne, ale mimo to on trzymał mnie delikatnie. W jego objęciach czułam się bezpiecznie, czułam, że nic nie może mi się stać. Pomyślałam wtedy, że nawet gdyby zaraz miał tu pojawić się Verisset, z Trisem nic nie mogło mi się stać. Zresztą ja sama też nie byłam tak do końca bezbronna. Wtedy jego dłoń powędrowała w dół. Drgnęłam. Jednakże nie było to na tyle nisko, by uznać to za coś niestosownego. Wręcz przeciwnie. Tak było dobrze. Wtuliłam twarz  w jego ramię. Poczułam przyjemny zapach męskich perfum. Nie potrafiłam opisać tego zapachu. Mogłam powiedzieć tylko, że był intensywny, ale ładny. Bardzo ładny. Na tę jedną, krótką chwilę wszystko straciło znaczenie. Nic się już nie liczyło. Nic i nikt, prócz mnie i Tristiana. Czułam się jak księżniczka we własnej bajce. Ja byłam księżniczką, a on księciem. Tańczyliśmy tak zatraceni w sobie bez reszty, gdy nagle poczułam, jakby moje prawe przedramię - to którym obejmowałam Tristiana za szyję - przeciął niewidzialny nóż. Syknęłam głośno z bólu, odrywając się od niego gwałtownie. Spojrzałam na swoją rękę. Z długiej, ciągnącej się od przegubu dłoni aż do łokcia, różowej linii zaczął ściekać krew. Oczy Tristiana stały się na ułamek sekundy czerwone, lecz zaraz znów przybrały czekoladową barwę. Wampir przymknął na chwilę powieki i wciągnął z sykiem powietrze. Jego ciało momentalnie zesztywniało.
- Tristian, co się stało? Co to było?! - spytałam zdławionym głosem, krzywiąc się pod wpływem ostrego pieczenia w ranie. Krew ciekła mi po ubraniu.
- Nie wiem, nie mam pojęcia - wykrztusił w końcu z siebie Schmidt. Każde wypowiadane przez niego słowo sprawiało wrażenie, jakby z trudem przechodziło mu przez gardło. Tristian był wampirem. Wiedziałam to nie od dziś, ale dopiero teraz pierwszy raz poczułam, że tracił kontrolę. Nigdy wcześniej tak się nie zachowywał.
- Tristian, wszystko w porządku...? - wykrztusiłam z siebie, obserwując z niepokojem, jak chłopak zmienia się na moich oczach. Jego spojrzenie z czułego stało się dzikie. Każdy mięsień jego ciała był napięty jak struna, gotowy by zaatakować. Widziałam, że z trudem powstrzymuje wydłużenie się kłów. Nie dość, że nie miałam pojęcia, kto lub co mnie raniło, teraz musiałam mieć też nadzieją, że Tristian szybko się opanuje. - Tristian...?
Wampir przełknął głośno ślinę. Ku jego uldze akurat przechodził tędy Scott, przebrany za hrabiego Draculę. Zawołał go. Merryweather dał znać kolegom, żeby na niego poczekali i podszedł pośpiesznie do nas.
- Co jest? - spytał, przenoszą spojrzenie z Tristiana na mnie, i z powrotem.
- Scott, Nimfadora cię potrzebuje. Mniejsza o to co się stało. Weź ją do pielęgniarki, łazienki, cokolwiek, gdziekolwiek. Zabierz ją stąd i zajmij się jej raną - polecił rzeczowym tonem Schmidt, przestając udawać, że oddycha. Widocznie był świadom, że jeśli wciągałby zapach mojej krwi, mógłby nie wytrzymać i coś mi zrobić. 
- Jasne, mogę pomóc, ale co z tobą? Myślałem, że Dora jest z tobą - głos Scotta był podejrzliwy. Ściągnęłam na chwilę dłoń z rany. Cała we krwi. Krwi, która leciała coraz mocniej. Rana coraz bardziej bolała. A świadomość, że nawet nie wiem, co ją spowodowało, nie pomagała.
- Nie zadawaj pytań, tylko rób, co mówię - warknął cicho wampir, chcąc jak najszybciej znaleźć się w bezpiecznej odległości. Bezpiecznej dla mnie. Scott pokiwał w pewnym odrętwieniu głową. Tristian zastosował hipnozę. 
- Chodź, Nimi. Pójdziemy to opatrzyć - przemówił do mnie uspokajającym głosem, ciągnąc za zdrową rękę w kierunku damskiej łazienki. - Pielęgniarki nie ma, ale w toaletach są apteczki. Powinien znaleźć się jakiś bandaż i woda utleniona - powiedział, posyłając mi pokrzepiający uśmiech. 
- Jasne - mruknęłam, obracając się przez ramię. Tristian już zniknął w tłumie. Zaskoczył mnie swoją reakcją. Wiedziałam, jak wampiry reagują na krew, ale... Dimitry, Nefertari i Tristian zawsze sprawiali wrażenie opanowanych. Chociaż... Czy właściwie w życiu wampira istnieje coś takiego jak opanowanie? Kiedyś Nefi opowiadała mi, jak to trudno się czasami pohamować... Ale myślałam, że ich ten problem nie dotyczy... Tak czy inaczej, nie miałam Trisowi za złe, że tak zareagował. Rozumiałam to. Mieszkając z Łowcą pod jednym dachem, cała trójka musiała być ostrożna. Nie było już mowy o przechowywaniu kwi w turystycznej lodówce w pokoju. Wampiry co prawda potrafiły wytrzymać kilka dni bez pożywiania się, ale to nie znaczyło, że dobrze znosiły głodówkę. Może Tristian też nie jadł od jakiegoś czasu. Może nie miał, jak się wymknąć na polowanie... Nie wiem.
Łazienka była sterylnie czystym pomieszczeniem, wyłożonym białymi kafelkami. Trzy kabiny, trzy umywalki i jedno, trochę za wysoko zawieszone lustro, na które nie zwróciliśmy uwagi, gdy weszliśmy. W pomieszczeniu panował półmrok. Po omacku podeszłam do jednej z umywalek, a Scott został przy ścianie, szukając włącznika światła. Trochę mu to zajęło. Kiedy on szukał rzeczonego wihajstra do światła, ja odkręciłam kran i pozwoliłam lodowatej wodzie ukoić choć po części ból w tej przeklętej ranie, która pojawiła się znikąd. Patrzyłam jak barwię umywalkę własną krwią, spłukiwaną przez strumień wody, nawet nie zwracając uwagi na zawieszone parę centymetrów nade mną lustro, gdy nagle ze znajomym trzaskiem rozbłysły jarzeniówki. Pomieszczenie zalało żółtawe światło. Scott z miną triumfatora, dumny, że w końcu znalazł włącznik, podszedł do mnie. Gdy nachylał się nade mną, żeby przyjrzeć się mojej ręce, kątem oka spojrzał w lustro, a jego ciało nagle zesztywniało. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Serce podeszło mi do gardła.
- Nimfadoro, proszę, nie odwracaj się teraz tylko - powiedział łamiącym się głosem Scott. W jego głosie jeszcze nigdy nie słyszałam takiej prośby, a w jego oczach nigdy nie widziałam takiego strachu. Mimo jego słów, z drżącym sercem podniosłam wzrok na lustro, by zobaczyć, co i on zobaczył. Wierzcie mi, nie chciałam tego widzieć, ale to było silniejsze ode mnie...
I wtedy zobaczyłam to.
Bezwładne ciało dziewczyny ubranej w zakrwawiony kostium księżniczki, zwisające na grubym sznurze z kraty w oknie, znajdującym się na końcu korytarzyka z kabinami toaletowymi. Twarz wisielca zakrywały długie, jasne włosy. Takie same jak moje. Była martwa. Z mojej piersi wydarł się przeraźliwy krzyk.

MERIDIANE FALORI ^^^

15 komentarzy:

  1. Pierwsza :3 teraz idę czytać

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku chce powiedzieć, że pisze na telefonie, a mój telefon robi różne rzeczy (jak sama już wiesz) , więc przepraszam za wszystkie błędy.
    Kończąc rozdział powiedziałam "O cholera". Spodziewałam się widowiska z tej śmierci, jednak nasz potworek załatwił to inaczej. Urzekłaś mnie tym, że Tristian przebrał się za Toma :3 byłam w niebie jak to pisałaś <3 a obsesja Nefi do HP idealnie pasuje do mojej xd Oczywiście nie zabrakło ironicznego Iwanowa :) ale rozdział bez jego wyglupów to nie rozdział :p Taniec naszej parki... był boski. Jednak sceny z łazienki nic nie pobije. Cały rozdział trzymał w napięciu, a z czego najbardziej jestem szczęśliwa to to, że relacja z Vicky powoli wraca do normy. Czekam niecierpliwie na kolejną część i życzę weny !

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jacie, Clary, Tom i Loki. Moje ulubione postacie.
    Świetny rozdział.
    Jak zawsze czekam na następne
    -Kate

    OdpowiedzUsuń
  5. o cholera jprdl......
    jestem w szoku,
    super rozdzial,
    czekam na cd i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny jak każdy i czekam na nastęoną część <3 Streszczaj się ! :>

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow to był niesamowity rozdział. Oni byli przebrani w moje ulubione postacie (Tom Riddle, Loki i Clary) kocham cię <3. Ciesze sie też że Victoria zaczęła rozmawiać z Nimfadorą.
    Ten taniec Nim z Trisem po prostu cudowny. Jestem strasznie ciekawa o co w tym wszystkim chodzi i kto zranił Nim. Umiesz trzymać w napięciu. Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaskoczyłaś mnie, mile mnie zaskoczyłaś :)
    Podobało mi się pokazanie tego, że Tris nie jest opanowanym aniołem.
    To VERISSET ZRANIŁ NIMFADORĘ, ŻEBY POSZŁA DO ŁAZIENKI I ZNALAZŁA OFIARĘ, MAM RACJĘ ???
    Rozdział wspaniały <3 Szybko next !

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekałam specjalnie na jakąś nieco późniejszą godzinę, tak jak radziłaś. Miałaś rację. Ciemność dodatkowo dodawała zajebistości dla całości. Nie czuję kiedy rymuję, więc nie czepiać się! No.

    Bosze! Rozpłynęłam się gdy czytałam o tańcu Trisa i Nimi. Do tego piosenka i serio byłam w siódmym niebie. Wyobraziłam sobie to wszystko. I ten nóż. I tak jak przedmówczyni Rebecka, jestem pewna że to był Verisset. Tylko kim on jest do cholery... A może to ten cały duch założycielki sobie poluje na uczniów bo ma jakieś widzimisię... Nie mam pojęcia! No ale czytając jak sobie tańczą, byłam niemalże wniebowzięta żywcem.

    Wracając do początku. Vicky wreszcie zaczęła się odzywać do Dory. Super! Mam nadzieję że niedługo będzie między nimi tak jak wcześniej. Ruda Nim... hmm... ciekawe. Serio ciekawe. Będą jaja jak się farba nie zmyje, hihi :)

    Akcja w łazience, była NIESAMOWITA! Do tego siedzę na strychu, w totalnej ciemności to czytając o wwisielcu miałam ochotę drzeć ryja, bo dodatkowo wydawało mi się że ktoś na mnie patrzy. Teraz siedzę u siebie w pokoju z włączonym światłem, bo spierdoliłam stamtąd tak szybko jak tylko mogłam. Jezuuu, już czekam na rozwinięcie się sytuacji.

    A teraz pozwolisz że opierdolę Tristana. Tak? Dziękuję, to uwaga.
    TY PODŁY ZDRAJCO! TY ZAKŁAMANY KŁAMCO, TY! CO TO KU** MA BYĆ?? TOM RIDDLE? No dobra, ładnie w tym wyglądasz i w ogóle, ALE MIAŁEŚ SIĘ PRZEBRAĆ ZA KRÓLICZKA PLAYBOYA! TY ZŁY, KŁAMIĄCY WAMPIRZE TY! FOCH!!

    No, ulżyło mi. Uff :)

    Ty chyba na tyle. Jak pisałam wcześniej, czekam na rozwinięcie się akcji.
    Tym czasem się żegnam i idę zaparzyć melisę na uspokojenie.
    Pozrdawiam,
    Elfik JoWita :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy może to ona miała być ofiarą ?
    Czy to będzie jakoś związane z Nim ?
    i dlaczego ta dziewczyna nie miała być inna ?
    ........................................
    zingh

    OdpowiedzUsuń
  11. Super! Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  12. O ja pierodole!
    O mało nie krzyknęłam, gdy przeczytałam ostatni akapit. Verisset zabił dziewczynę podobną do Nimfadory! Aż mnie dreszcze przeszły, jak sobie to wyobraziłam! Brrr.
    A taniec naszej pary był cudowny, ale nwm czemu i tak kibicuję Dimitriemu! O Bosh, ja rymuję??? xD
    Ale wiesz czego się teraz boję? Łowców! Zwalą winę na mojego kochanego Lokiego! To nie fair!

    Mam nadzieję, że notka pojawi się szybko, bo już nie mogę się doczekać!

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na pelnia-ksiezyca-1111.blogspot.com
    Annabel

    OdpowiedzUsuń
  13. niesamowoty !!! nie mogę się doczekać nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  14. OMG! Co to było?
    Czyżby Verisset (czy jak to się pisze :) )zaatakował kogoś innego?
    Czyżby Pani Dark źle naprowadziła May?
    Nie dziwie się reakcji Tristiana .
    Wampiry może i mogą być opanowane przy tobie, leccz jeśli chodzi o rana o.O Masakra!
    Czyżby Dimitry był zazdrosny? :D
    Czy przytulając Nefi chciał sprawićby Dora się też tak poczuła?
    Dimitriego nikt nie ogarnie :D
    Przebrania naprawde genialne <3
    Clarie z Darów Anioła <3
    Loki z Awengersów <3<3<3
    Tom Riddle z Poterra :-*
    Noi słodziutka pielęgniareczka :-*
    Pierwsze 2 poprostu genialne <3
    A szczególnie LOKI <3<3<3
    Pozdrawiam i do następnego <3 Pat ka <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Dla mnie za mało rozwinęłaś wątek tego, co działo się z Lokim i pielęgniarką.
    Lecę czytać dalej
    C.E

    OdpowiedzUsuń