Po szczegółowej penetracji mojej walizki, Victoria
stwierdziła, że najlepiej będę wyglądać jeśli założę czarną koktajlową
sukienkę, sięgającą sporo przed kolano i na to narzucę czarną skórzaną kurtkę,
a do tego oczywiście dodatki. Moje długie blond włosy związałam w luźny warkocz
i zarzuciłam na prawe ramię.
- Wyglądasz ślicznie – pochwaliła Victoria, stojąc teraz
razem ze mną przed lustrem. Miała rację. Jak na moje standardy naprawdę było
dobrze, bo wyjątkowo nie miałam ochoty krzyczeć ze strachu na widok swojego
odbicia. Vicky dokonała niemożliwego. Po raz pierwszy podobałam się sobie, a już
myślałam, że nie dożyję tego dnia…
- Dziękuję – powiedziałam, uśmiechając się do niej. – Dzięki
tobie w końcu nie wyglądam jak debil.
- Oj, nie przesadzaj – zaśmiała się melodyjnie. – Wcześniej
też było dobrze. Jak to się mówi, ładnemu we wszystkim ładnie.
- Tylko, że ja nie jestem ładna – sprostowałam, odchodząc od
lustra i siadając na skraju łóżka.
- Kto jak kto, ale ty akurat nie masz prawa mieć kompleksów
– odparła Victoria, wywracając teatralnie oczami.
- Nie zabronisz mi – powiedziałam ze śmiechem. – Tak swoją
drogą, nie powinnyśmy już wychodzić? – spojrzałam na zegarek.
- A która jest? – spytała, poprawiając makijaż.
- Dochodzi ósma…
- Już tak późno?! Daj
mi pięć minut i będę gotowa! – zawołała, po czym pobiegła do łazienki.