//Nimfadora//
Ten dzień nie zapowiadał się jakoś specjalnie. Rano zadzwonił budzik - ustawiona ta sama piosenka co zazwyczaj - potem bitwa z Victorią o łazienkę - znów ona wygrała - jeszcze później wspólne śniadanie wszystkich z naszego Domu - Matt jak zwykle wygłupiał się przy stole z kolegami, Vicky jak zwykle udawała, że tego nie widzi, a Cynthia rutynowo ględziła z przyjaciółeczkami o tym, jaka spotkała ją straszna tragedia. Ale taka naprawdę straszliwa, przez którą opublikowała o 7:43 dołujący wpis na Facebooku. Jesteście ciekawi jaki? Okay, więc uwaga, echem echem, teraz coś z cyklu
Dora cytuję: "Czemu muszę żyć w świecie pozbawionym miłości i pokoju? Życie jest takie okrutneeee! ". No nie wiem, Cynthia, może dlatego, że jesteś wredną wiedźmą? I jeszcze ta gadka o pokoju. Jakoś nie wierzę, że dziewczynę, której największym życiowym dramatem jest to, że chłopska z nią zerwał (dobrze wiem, że najdalej za tydzień znajdzie sobie nowego i o tamtym zapomni), tak bardzo obchodzi pokój na świecie. Jak znam Cynthię, nawet gdyby wybuchła Trzecia Wojna Światowa, nie zwróciłaby na to uwagi, póki ktoś nie zrzuciłby na jej do bomby atomowej. Co zrobić? Ten typ już tak ma. No a po śniadaniu razem z Victorią i Mattem, którzy w międzyczasie zdążyli już stać się parą, ruszyliśmy na lekcje. Tak jak mówiłam, dzień jak co dzień. Albo raczej byłby taki, gdyby nie wypadająca dziś kolejna rocznica
Bitwy nad Giarinn,zaciętej walki stoczonej pomiędzy aliantami a żołnierzami państw osi. Bitwa zapomniana chyba przez wszystkich z powodu swojej dość małej spektakularności, nie wymieniana nawet w podręcznikach od historii... Pamiętana natomiast przez mieszkańców sennego miasteczka Dark i jego okolic, przez które przepływa rzeka, nad którą to wszystko się stało. Na trzeciej godzinie lekcyjnej nauczyciele zabrali nas na aulę, a mówiąc "nas", mam na myśli wszystkich uczniów. Gdyby ktoś się zastanawiał, jakim cudem taka ilość osób zmieściła się w jednym pomieszczeniu, to powiem wam tylko tyle, że naprawdę mamy ogromną tę aulę...