//Jednorazowa zmiana narracji//
Sebastian Christopher Shaw był dyrektorem w Dark High od przeszło dwudziestu
lat. Kiedy zdecydował się na objęcie tej posady, jego poprzednik co prawda
ostrzegał go przed duchami i upiorami, które rzekomo miały nawiedzać to
miejsce, lecz on nigdy nie wierzył w te bajeczki. Shaw zawsze uważał się za
człowieka poważnego, którego nienaganna opinia nie mogła zostać zszargana wiarą
w takie zabobony. Był poważnym urzędnikiem państwowym, a przynajmniej za
takiego się miał. Sądził, że dawno już wyrośl z historii o duchach i zjawach
czy też innych monstrach. .. Przez te dwadzieścia lat, przez które piastował
urząd dyrektora, w D.H. nie wydarzyło się nic, co mogłoby go skłonić do
uwierzenia w opowiastki opisywane przez swojego poprzednika, dyrektora
Collsona. Niestety ostatnie wydarzenia skutecznie zmąciły spokój panujący w
Dark już od dawna i sprawiły, że i on zaczął wierzyć, iż coś jest na rzeczy.
Chociaż Shaw zapłacił prokuratorowi, z którym znał się jeszcze z czasów
studenckich, za umorzenie śledztwa w sprawie śmierci Lydii Williams i wmówienie
jej rodzinie, iż dziewczyna popełniła samobójstwo, nie załatwiło to sprawy
całkowicie... Uczniowie nadal poszeptywali między sobą. Nie chcieli zapomnieć,
tak jak zapomniał Shaw. Jakby tego było mało, teraz jeszcze ta wiadomość na
ścianie Ósmego Domu... Zarówno dyrektor, jaki i nauczyciele, a także niektórzy
wychowankowie D.H. byli świadomi tego, że coś się święci.
- Chyba zdajesz sobie sprawę, że musimy coś zrobić, Sebastianie - ozwał się
Darcy, opiekun Domu Artystów, mierząc ponaglającym spojrzeniem swojego
podstarzałego już przełożonego, który siedział teraz na przeciwko niego przy
owalnym stole w pokoju nauczycielskim. Po prawej i lewej obu panów zasiadali
pozostali nauczyciele.
- Wiem, Johnatanie, wiem - mruknął Shaw, poprawiając swoje okulary połówki,
które zsuwały się nieustannie z jego haczykowatego nosa. - Pytanie brzmi
"co zrobić"?
- Już ci mówiłem, Shaw - wtrącił ostrym głosem Weckmann, łypiąc na niego
spode łba.
- Haroldzie, nie możemy sprowadzić Łowców... Jeszcze za wcześnie -
zaprotestowała łagodnie Jane Greeny, opiekunka Domu Poliglotów. Mimo swojego
młodego wieku to właśnie jej dyrektor Shaw postanowił powierzyć rolę
wychowawcy.- Poczekajmy na rozwój wypadków...
- Jeśli będziemy zwlekać i dojdzie do kolejnego zabójstwa czy ataku, już nie
uda nam się tak łatwo pozbyć dziennikarzy i glin. Imię szkoły zostanie
zszargane, a my nie możemy dopuścić do skandalu! - powiedział swym tubalnym
głosem trener Turner, opiekun Sportowców.
- Dobrze, już dobrze... - westchnął ciężko Shaw, przeczesując dłonią swoje
czarne, przyprószone siwizną włosy. - Johnatanie, zadzwoń jeszcze dziś po Morganów.
Niech przyjadą - zwrócił się do Darcy'iego z pewną nutą rezygnacji w głosie.
Dyrektor chciał zrobić wszystko, byleby tylko obeszło się bez Łowców. Mogliby
oni zakłócić funkcjonowanie szkoły, wprowadzić zbędne zamieszanie... A przecież
tego nie chciał. Jeszcze tego brakowało, by jacyś obcy panoszyli się po jego
szkole i może jeszcze próbowali rozstawiać go po kątach.
- Zrobię to jak tylko wrócę do Internatu - obiecał Darcy, na którego twarzy
wyraźnie malował się triumf. - Morganowie wytropią wszystkich mutantów, którzy
się tu kręcą, bo wierzę, iż takich osobników mamy więcej niż jednego w naszych
szeregach - powiedział, a jego chłodne oczy błysnęły złowrogo. - Alexander i
Claire wszystkim się zajmą - zapewnił pewny siebie. Rodzeństwo Morganów zaliczało
się do najbardziej profesjonalnych i najbardziej cenionych w świecie podziemnym
Tropicieli. Alex i Claire stanowili duet. Zawsze na akcje wyruszali razem. I
zawsze dopinali swego.
- Ale na jakie stanowisko ich osadzimy? - spytała nauczycielka biologii,
profesor Revinis.
- To nie stanowi problemu, Daphne - ozwał się sędziwy mężczyzna, uczący w
tej szkole historii od przeszło trzydziestu lat. - Alexowi mógłbym odstąpić
stanowisko opiekuna w moim Domu. Ja i tak myślałem o jakimś urlopie zdrowotnym,
bo ta dzieciarnia mnie wykańcza. A co się tyczy jego siostry... W sumie i tak
pan szukał drugiej nauczycielki angielskiego, gdyż doszły mnie słuchy, że pani
Terinny nie wyrabia się już czasowo - zwrócił się do dyrektora.
- No tak, no tak… - westchnął ciężko Shaw.
- W takim razie wszystko ustalone - klasnął w dłonie Darcy. – Przyjadą i
wybiją całą tą pod ludzką hołotę, a Dark High odzyska dobre imię.
Nimfadora Rosengard ^^^