//Nimfadora//
sobota, 10 stycznia 2015
Rozdział 31 : Wiadomość od Veriseta
czwartek, 1 stycznia 2015
Uwaga!!
Słuchajcie, a więc... jest pewna sprawa :D
Zapewne
wiecie, że ten blog ma fanpage na facebooku i może nawet lajknęliście,
ale... na 90 % ten fanpage nie będzie już "czynny" xD W zamian za to i
za fp pozostałych blogów utworzona została wspólna stronka o nazwie Strefa Falori [kliknij tutaj]
:3 Tak, wiem, nazwa najbanalniejsza z banalnych, ale póki co nie było
innego pomysły. Tak czy inaczej, na tym wspólnym fanpage'u będą teraz
zamieszczane ciekawostki, informacje o rozdziałach, gry, zabawy,
zdjęcia, ogółem wszystko co się moich blogów tyczy ;) Zapraszam do
lajkowania stronki, jeśli czytacie chociaż jedno z moich opowiadań :)
Pozdrawiam, Meridiane ^^
środa, 24 grudnia 2014
Rozdział 30 : Kolacja u Matejewów
//Dimitry//
Od spotkania z Anastasią minęło już parę dni. Pamiętam, że wstępnie byliśmy umówieni na nazajutrz, czyli na przedwczoraj, ale potem dostałem SMS-a od Any, że coś jej wypadło i poprosiła, żebyśmy przełożyli nasze spotkanie. Zgodziłem się, choć niechętnie. Nie mogłem się doczekać momentu, w którym znów ją zobaczę i w którym poznam jej rodzinę. Wciąż nie mogę uwierzyć, że po tylu latach zdołała mnie odnaleźć, że się nie poddała... Naprawdę wiele to dla mnie znaczy.W końcu nadszedł ten dzień, w którym miałem się z nią znów spotkać. Około wpół do ósmej wieczorem wsiadłem do auta i pojechałem na poszukiwania Gardine Road 43. Chwilę zajęło mi odnalezienie tego adresu, trochę długą chwilę - tak kluczyłem, takie ósemki wywijałem, skręcając między jedną a drugą uliczką, że mili panowie oglądający nagrania z monitoringu miejskiego chyba poumierali ze śmiechu - ale w końcu dotarłem na miejsce. Zaparkowałem na podjeździe przed garażem dwupiętrowego domu pokrytego kremowymi panelami i z brązowym dachem. Na parapetach za oknami widziałem dużo wielobarwnych kwiatów, przysłoniętych trochę przez firanki. Wysiadłem z samochodu, po czym zamknąłem go kluczykami i ruszyłem kamienną ścieżką do drzwi frontowych. Po drodze zobaczyłem kawałek przydomowego ogródka. Cała Ana. Od zawsze kochała rośliny. Pamiętam jak Andrej z naszą siostrą Tatianą zawsze żartowali z niej, że chyba minęła się z powołaniem. Anastasia pracowała jako pomoc kuchenna, a według nich powinna robić jako pałacowy ogrodnik. W sumie coś w tym było. Zawsze miała rękę do kwiatów i innych roślin. Wszedłem po trzech schodkach na drewnianą werandę i zapukałem do drzwi. Czekałem chwilę, mrużąc oczy przed światłem, płynącym z wiszącej przy futrynie lampy; był już listopad, szybko się ściemniało, ale to nie znaczy, że trzeba oślepiać gości taką żarówą. Chociaż to może ja mam zbyt wrażliwe oczy. Ech, no cóż. Następnym razem zainwestuję w ciemne okulary. Będę wyglądał jak gość z Matrixa, ale to szczegół.
Nagle usłyszałem dźwięk przekręcanego z drugiej strony zamka.
niedziela, 21 grudnia 2014
FILMIK PROMUJĄCY TDH
https://www.youtube.com/watch?v=8xs2MYaMEsw&list=UURl6xf8zoHACEhxH15JuH3A
Łapcie nowy zwiastun na TDH :3 W mojej opinii jest duzo lepszy od poprzedniego, no ale wy oceńcie ;) Bo mam nadzieję, że będziecie tak łaskawi i poświęcicie 2 minuty ze swojego życia na obejrzenie go ;)
Zrobiła go Natalia G ze zwiastunowni, której mam button, dziękuję Natalia <3
Łapcie nowy zwiastun na TDH :3 W mojej opinii jest duzo lepszy od poprzedniego, no ale wy oceńcie ;) Bo mam nadzieję, że będziecie tak łaskawi i poświęcicie 2 minuty ze swojego życia na obejrzenie go ;)
Zrobiła go Natalia G ze zwiastunowni, której mam button, dziękuję Natalia <3
piątek, 28 listopada 2014
Rozdział 29 : Rewelacje Nefertari
Tristan wyprowadził mnie pospiesznie z kostnicy. Dałam mu się prowadzić za ramię. Tris wydawał się być czym podekscytowany i podenerwowany jednocześnie, a ja głowiłam się tylko, co on znów wykombinował. Zastanawiałam się też, jaki związek z tą sprawą ma ten przeklęty symbol. Teraz żałowałam, że wcześniej nie zainteresowałam się, co on oznacza. Przecież śnił mi się co noc, dlaczego zatem nie wydało mi się to podejrzane? Może to dlatego, że po którymś z kolei razie stało się to dla mnie rutyną. Bardziej dziwiłoby mnie to, że się raz nie pojawił, niż że pojawia się cyklicznie. Wiem, być może mam dziwny tok rozumowania, ale powiedzcie mi, co innego mogłabym robić? Zakopać się we wszelkiego rodzaju słownikach symboli i szukać w nich odpowiedniego znaczka? A może od razu zrobić zdjęcie wnętrza mojej czaszki i sprawdzić, czy znak utrwali się na kliszy. Taaa... Nie byłam aż tak ciekawa, żeby wpuszczać sobie lustrzankę przez ucho, a w każdym razie nie do teraz. Bo teraz jestem ciekawa jak cholera, więc jeśli ktoś ma na zbyciu słownik symboli (wiecie, może wasze mamy kupiły kiedyś takowy na jakiejś przecenie czy coś), dajcie mi cynk. Wyślijcie Hedwigę albo kruka jak w Grze o tron.
poniedziałek, 10 listopada 2014
Rozdzial 28 : Kostnica
//Nimfadora//
Okay, może specem w dziedziny ratowanie życia i leczenia ludzi, ogółem w zakresie medycyny, nie jestem (przypominam, że rozmawiacie z osobą, która na zajęciach z ratownictwa medycznego zabiła fantoma, zamiast mu pomóc*), ale, jak na mój gust, osobę z podciętym gardłem (na szczęście nie aż tak głęboko, by spowodowało to śmierć), podciętymi żyłami i po koniecznej transfuzji chyba powinno się trochę potrzymać na obserwacji, żeby mieć pewność, że wszystko w porządku, a nie wypuszczać już trzeciego dnia do domu, ale co tam. Tristana, który trafił do szpitala w znacznie cięższym na oko stanie niż mój, wyszedł jeszcze wcześniej, bo dwa dni po tym feralnym balu. Tak czy inaczej, jak się głębiej zastanowić, nawet się cieszę, że nie muszę tu spędzić ani chwili dłużej. W życiu tak się nie wyłudziłam jak teraz. Obdzwoniłam chyba pół rodziny, byleby tylko usłyszeć czyjś głos (dyrektor zakazał mówić o tym, co mi się stało, rodzinie, więc omijałam zręcznie ten temat), a w każdym razie kogoś życzliwego. Bo widzicie... Iselde, dziewczyna, z którą od wczoraj dzieliłam salę szpitalną, kiedy tylko dowiedziała się, że trafiłam tu z podciętymi żyłami, doszła do wniosku, że jestem jakąś psychiczną wariatką po próbie samobójczej. I tak się też do mnie odnosiła, o ile oczywiście raczyła się odezwać... Sami więc widzicie, że na nawiązanie jakiegokolwiek kontaktu z moją "współlokatorką" nie było szans. Czułam się trochę jak plebs przy tej wielkiej jaśnie pani, ale co tam.sobota, 11 października 2014
Rozdział 27 : Spotkanie po latach
//Dimitry//
- Tak, Dymitrze, to ja - powiedziała po rosyjsku Anastasia z charakterystyczną dla siebie cierpliwością, przypatrując mi się bacznie swymi czarnymi oczami. Przez chwilę stałem w osłupieniu, niezdolny do wykonania chociażby najmniejszego ruchu. Dyrektor Shaw przenosił non stop wzrok to ze mnie na nią, to na odwrót. Kiedy zobaczył, że to dosyć niezręczna sytuacja, oznajmił, że zostawi nas na chwilę samych, byśmy porozmawiali, bo jak widać, mamy sobie trochę do wyjaśnienia. Gdy tylko drzwi się za nim zatrzasnęły, Anastasia podbiegła do mnie i zawiesiła się na mojej szyi. Drgnąłem, ale się nie wyrwałem. Byłem w tak ciężkim szoku. Po mojej głowie galopowała gonitwa myśli. Miałem wrażenie, że to sen. Cudowny, ale mimo wszystko sen. Bałem się, że za chwilę ktoś mną potrząśnie i się obudzę. A ja nie chciałem się zbudzić. Nie. Kiedyś miałem kochającą rodzinę. Nie byliśmy bogaci, borykaliśmy się z wieloma problemami, ale się kochaliśmy, a to najważniejsze. Przez wieki tkwiłem w przekonaniu, iż to co miałem, straciłem bezpowrotnie. Myślałem, że wszyscy odeszli, że zostałem sam. Matka. Andrej, zastępujący mi biologicznego ojca. Tatiana, najstarszą z całego rodzeństwa.. Maria i Zofia, moje dwie malutkie siostry, które zmarły jeszcze w dzieciństwie - jedna mając cztery latka zaledwie, a druga jeszcze mniej, bo tylko dwa. Do dziś nie wiem, co było przyczyną ich śmierci... I oczywiście Anastasia. A teraz, po tak wielu latach, okazuje się, że przeżył ktoś jeszcze, a nie tylko ja. Że nie jestem tak całkiem sam na tym świecie. To było zbyt piękne, by mogło być prawdziwe.
Subskrybuj:
Posty (Atom)